Cierpienie,którego nigdy nie zapomnę

114 14 4
                                    

Pov. Bloom...

Siedzieliśmy w milczeniu na balkonie pokrytym białymi płatkami śniegu. Dookoła nie było słychać nic poza cichym szeptem wiatru. Przed nami rozciągał się ogromny,ciemny, niekończący się las. Niebo przysłaniały ciemne chmury,ale nie przeszkadzało nam to w cieszeniu się tą chwilą. Żadne z nas nic nie mówiło,ale nie musieliśmy mówić by móc się porozumieć. Przytuleni do siebie trzymaliśmy się za ręce. Nasz spokój i cisza niestety nie trwały długo...

- Wiedziałam! Od samego początku wiedziałam! - znajomy głos za naszymi plecami sprawił, że wstaliśmy i odwróciliśmy się,ale wciąż trzymaliśmy się za ręce. Wściekłe wyrazy twarzy czarownic sprawiły, że razem z Valtorem spojrzeliśmy po sobie i nie mogąc się powstrzymać wybuchneliśmy głośnym śmiechem.

- I co was tak śmieszy?! - zapytała oburzona Darcy.

- I co wy tu razem robicie?! Dlaczego trzymacie się za ręce?! Valtor o co tu chodzi?! - dopytywała Stormy.

- Co z naszym planem?! Mieliśmy pozbyć się Bloom! Ty miałeś się jej pozbyć! - Icy posłała mi wściekłe spojrzenie co tylko jeszcze bardziej mnie rozbawiło.

- Zaszył pewne zmiany w "Naszym planie" - odparł Valtor wyraźnie podkreślając dwa ostatnie słowa.
- Później wyjaśnię wam wszystko,ale jak możecie się domyślić od teraz Bloom jest po mojej stronie. Jeśli wam się to nie podoba zawsze mogę zamiast niej pozbyć się was lub po prostu możecie odejść,to wasz wybór - Razem wyszliśmy z balkonu pozostawiając trzy czarownice w szoku.

- Valtor nie zapomniaj, że czarodziejką nie można ufać,w szczególności takiej jak ona.
Z pewnością tylko udaje, że jest po naszej stronie,a później,gdy najmniej będziemy się tego spodziewać wbije nam nóż w plecy! - wykrzyczała Icy.

- Można mi zarzucić wiele rzeczy,ale na pewno nie kłamstwo lub niesprawiedliwość - odwróciłam się w ich stronę.
- Zawsze byłam sprawiedliwa nawet dla ciebie Icy - odparłam i razem z Valtorem poszliśmy w stronę drzwi.

- Pamiętacie jak mówiłam wam, że Valtor zakochał się w Bloom? Miałam rację! - słowa Darcy to ostatnie co usłyszeliśmy zanim wyszliśmy z gabinetu.

                             *

Poszliśmy do pokoju,w którym się obudziłam pierwszego dnia.
Usiedliśmy razem na skraju łóżka.

- Nie przejmuj się Trix, doprowadzę je do porządku. Gdyby jednak były z nimi jakieś problemy to od razu mi powiedz. Dam im jasno do zrozumienia, że dla własnego dobra mają się trzymać od ciebie z daleka.

- Myślę, że to nie będzie konieczne. Sama w razie potrzeby sobie z nimi poradzę.

- Nie wątpię,jednak gdyby było z nimi więcej problemów zawsze możemy się ich pozbyć. Nie są mi do niczego potrzebne. Nawet,gdy zabieram je ze sobą na misję są bezużyteczne. Nie ma z nich żadnego pożytku.

- W czasie naszych potyczek byłam w stanie to zauważyć - uśmiechnęłam się pod nosem jednak mój uśmiech po chwili zniknął.

- Co się stało? - zapytał Valtor widząc nagłą zmianę mojego nastroju.

- Nic, wszystko w porządku.

- Wiesz, że nie ładnie tak kłamać, księżniczko? Przed innymi możesz udawać,ale mnie nie oszukasz. Zbyt dobrze cię znam i zbyt dobrze wiem co czujesz - pogłaskał mnie po policzku.

- Nie kłamię. Naprawdę nic się nie stało,tylko...- przerwałam nie wiedząc co powinnam teraz powiedzieć.

- Tylko? - powtórzył Valtor czekając aż dokończę moją wypowiedź.

Kiedy skończy się mój czas      𝑩𝒍𝒐𝒐𝒎 𝒙 𝑽𝒂𝒍𝒕𝒐𝒓 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz