Część 36 / 2

Începe de la început
                                    

- A co jutro będziemy robić? - spytałam, lekko ściskając bok chłopaka.

- Niespodzianka. - zaśmiał się. No nie taką odpowiedź chciałam.

- No weź mi powiedz... proszę. - jęknęłam, wiedząc że rozdrażni go to trochę. Dawno tego nie robiliśmy.

- Możemy iść na jakiegoś drinka, teraz. Co ty na to? - uśmiechnął się zadziornie. Pokiwałam głową i poszliśmy w stronę miasta. Nie wiedziałam na początku zbytnio gdzie patrzeć, wszędzie migały światła, grupki ludzi chodziły od knajpy do knajpy, śmiejąc się przy tym głośno. A tutejszy pozbruk był tak nierówny, że o mało bym sobie nogi nie skręciła. Ale to wszystko miało swój klimat. No i był tu Michał, więc tym bardziej miło. Super miło. Gdyby nie jego zmieszanie. Weszliśmy jednak po chwili do jakiejś knajpki, siadając na ogródku i czekając na kelnera z kartami. Gdy zostały nam one wręczone postanowiłam na pewno coś zjeść. Nie wiedziałam co wybrać, a telefon Michała wibrował niemiłosiernie.

- Kto cię tak kocha hm? - powiedziałam już lekko zirytowana, natomiast chłopak był zatopiony w karcie jak w najciekawszej książce na świecie. - Michaś.

- Em, co? - spytał oderwany od karty.

- Pytam kto do ciebie tak wypisuje.

- A co? Przesłuchanie? - zaśmiał się nerwowo, poczułam się dziwnie. Już nie było mi komfortowo siedzieć z własnym chłopakiem przy stole. Poczułam się jakbym była zdradzana a wakacje miałyby mnie odciągnąć od podejrzeń. One jednak dalej rozbrzmiewały w mojej głowie. I to dość głośno. I to było bardzo denerwujące. Postanowiłam się napić, nawet jeśli miałoby się to zakończyć zgonem. Po długiej ciszy, postanowiłam jednak udawać że mnie to nie ruszyło. Uśmiechnęłam się sztucznie, przerzucając strony w karcie na drinki. Odpuszczamy jedzenie. Gdy podszedł do nas kelner, zamówiłam sobie zestaw shotów, drinka i piwo. Czułam że Michał na mnie dziwnie spogląda ale miałam wyjebane. - A ty co?

- A co? Przesłuchanie? - spojrzałam na niego obojętnie na co ten zdziwiony, po prostu zignorował moje przedrzeźnianie, znów grzebiąc w telefonie. Kelner przyniósł nam nasze zamówienie a ja postanowiłam że nie będę się pierdolić w tańcu. Miałam dziesięć shotów i wypiłam pięć, jeden za drugim.

- Jezu, ale masz ochotkę dzisiaj na alko. - parsknął śmiechem. Mi do niego nie było. Z resztą co się dziwić. Cała nasza historia jest pojebana, i szczerze nie zdziwiłabym się gdyby faktycznie chodziło o zdradę.

***

Michał:

Siedzimy już drugą godzinę w restauracji, a raczej bardziej pasowałoby tu określenie, przydrożna knajpka. Daga zalała się tak, ale to tak, że nie pozostało mi nic innego jak się śmiać. Ale ona się nie śmiała, siedziała ze zwieszoną głową i odpowiadała na moje zaczepki samymi zdawkowymi odpowiedziami. Czułem się jakbym rozmawiał z conajmniej jakimś botem z gadu gadu. Poprosiłem kelnera o rachunek i po uregulowaniu należności postanowiłem że wrócimy do pokoju, dla bezpieczeństwa.

- Dobra to do pokoju? - spytałem, licząc że tym razem będzie to zdawkowa odpowiedź o treści ,,tak''.

- Ja chce pić... - przeciągała każde słowo, błądząc wzrokiem w prawo i w lewo. Z jednej strony zabawne, z drugiej, trochę mniej.

- Nie Daga, do pokoju. - postanowiłem być trochę bardziej stanowczy, i jasno pokazać jej że idzie do pokoju. W rzeczywistości, potrafiłem się na to zdobyć tylko kiedy była w takim stanie, normalnie bym tego nie powiedział. Strach by nie pozwolił. Lecz dziewczyna dalej siedziała na krzesełku nie garnąc się absolutnie do wyjścia. Tak więc pozostało mi jedno wyjście. Wziąłem ją na ręce i zacząłem iść w stronę hotelu, brunetka w trakcie trasy chyba odleciała, bo była jak woda, tak lała mi się przez palce. I było to bardzo uporczywe, ale moje błagania i prośby nie wiele dawały. Gdy byliśmy już blisko naszego lokum, postanowiłem się nawet nie starać żeby ją obudzić, to nic by nie dało. Wszedłem do pokoju, kładąc ją na łóżko, a sam poszedłem zajarać. Odpaliłem szluga wchodząc na grupę na messie.

Mata||Daj sobie spokójUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum