Część 13 / 2

1.2K 50 79
                                    

Leżałam, leżałam odczuwając ogromny ból w dole. Byłam w mieszkaniu Igi.

- Myszko i jak się czujesz? - spytała dotykając mojego brzucha bardzo delikatnie, i tym razem poczułam że coś jest na prawdę nie tak. Wstałam nie odpowiadając na pytanie i pobiegłam do toalety. Gdy ściągnęłam spodnie zobaczyłam krew. Ale nigdy nie miałam jej w takich ilościach jak teraz. Ściekała mi po nogach okropnie je obklejając. Gdy zdjęłam bieliznę zauważyłam prócz krwi coś jeszcze. Jakby skrzep? Czy to możliwe żeby? Nie. Nie, nie, nie... 

Chwyciłam za papier zaczynając się wycierać. Płakałam, niemiłosiernie. Iga cały czas pukała.

- Daj mi czas Iga, zaraz wyjdę. - łkałam mówiąc to. Nawet nie wiedziałam że mogę w niej być a teraz już jej nie mam. Jak mogłam być tak głupia, spóźniał mi się przecież okres... Wiedziałam że nie powinnam. Ale ja go kochałam dalej, musiał wiedzieć. Otwarłam drzwi od łazienki. - Iga... 

- Jezus, co ci się stało?! - podbiegła do mnie patrząc mi w oczy. 

- Ja... - głos mi się znów złamał i zaczęłam płakać. - Ja chyba... Poroniłam. - dziewczyna przyłożyła rękę do ust, chyba nie wierząc w to co jej powiedziałam. Płakałam. - Zadzwoń do Michała, proszę. 

- Dobrze. - mruknęła chwytając za telefon i wybierając jego numer, wiem że nie chciała do niego dzwonić. Ale w tym wypadku to on powinien tutaj być, potrzebuje go. - Michał przyjedź do nas do mieszkania. - przerwała na sekundę. - Jest tutaj Daga i chyba chciałaby żebyś tutaj był. - zacisnęła usta w cienką linię. - Porozmawiacie sami, do zobaczenia. - rozłączyła się pomagając mi się wytrzeć, wytarłam plamę z podłogi a dziewczyna przyniosła mi świeżą bieliznę i dresy. Przebrałam się w nie czując ból. W końcu poszłam do salonu kładąc się na sofę. Leżałam patrząc w sufit, zastanawiałam się nad tym ile jeszcze bólu będę musiała znieść. Ile będę jeszcze musiała wycierpieć żeby w końcu mieć spokój w życiu. - Proszę, popij je wodą i zaraz powinno być lepiej. - kiwnęłam głową nawet nie mając siły podziękować, dalej płakałam ale już bez głośnie. Po prostu wylewałam z siebie słone łzy rozczarowania swoją osobą. Przyjechał Michał. Wparował jakby się paliło w tym mieszkaniu, gdy tylko wszedł do salonu i najwidoczniej zobaczył mnie w opłakanym stanie zesztywniał. Podszedł niepewnie siadając obok i ocierając łzę z mojego polika rękawem bluzy. - Zostawiam was na chwilę bo idę do żabki. 

- Dobrze. - kiwnął głową czekając aż wyjdzie. Gdy tylko drzwi trzasnęły usiadłam patrząc na niego, gdy zobaczyłam troskę w jego oczach zaczęłam znów płakać, ale to tak że prawdopodobnie słyszeli mnie sąsiedzi z klatki obok. Chłopak bez wachania przyciągnął mnie do siebie otulając całymi swoimi rękoma, gładził moje plecy pozwalając by moje żale wchłaniały się w jego materiał ubrania. - Co się dzieje misia? 

- Ja... Nie wiem jak to powiedzieć. - umilkłam wtulając się głębiej w niego. - Ja, poroniłam... 

- Jak to? Byłaś w ciąży? - dopytywał niedowierzając. 

- Sama o tym nie wiedziałam, byłam dzisiaj z Mateuszem i zestresowałam się, dodatkowo wypiłam i zaczęło mnie cholernie boleć. - moje oczy piekły od łez. - Przepraszam...

- Za co mnie przepraszasz? - uniósł moją brodę aby spotkała się z jego oczami. - Nic się nie stało, ważne że tobie nic nie jest.

- Gdybym nie wypiła... Gdybym nie wdała się w jakieś głupie zaczepki, mogło by się to inaczej skończyć. - byłam zawiedziona sobą. Zwykła, krucha idiotka. Dopiero teraz przyjrzałam się chłopakowi, wyglądał na zmęczonego, nawet rzekłabym że bardzo. Gdy spojrzał na mnie zauważyłam że zeszkliły mu się oczy. - Nawet tego nie rób, nie ty. 

Mata||Daj sobie spokójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz