Część 52.

1.3K 46 40
                                    

02.02.2022

Jaka ja jestem szczęśliwa że wstałam o siódmej rano na zajęcia... To nie prawda. Ledwo zwlokłam się z łóżka patrząc na szarawy widok za oknem, odechciewało się żyć a dodatkowo wszystko było w roztapiającym się śniegu. 

Ohydztwo.

Jednak trzeba było się ogarnąć bo nikt za mnie tego nie zrobi. Ale zanim to, Michał często ma zakręcony grzejnik a dzisiaj było wyjątkowo zimno także poszłam sprawdzić czy u niego jest tak zimno jak zapewne na dworze, po cichu przekroczyłam drzwi wychylając lekko głowę aby sprawdzić czy na pewno śpi. Odpowiedź była raczej logiczna, tak więc weszłam podchodząc cicho do grzejnika, o oczywiście zakręcony tak więc przekręciłam go na czwórkę powracając do siebie. Nie bardzo wiedziałam co na siebie włożyć ale postawiłam na dość elegancki strój. Ubrałam czarny golf i czarne dzwony. Do nich ubiorę w tym samym kolorze długi płaszcz oraz wysokie botki. A żeby nie było tak ciemno to dodam zieloną torbę i szalik. Również zielony. 

Wyprostowałam włosy i po sprawdzeniu godziny po prostu musiałam już wyjść. Jak się chwilę spóźnię to nie umrę a do szesnastej trzydzieści mam wykłady... Wsiadłam do auta z zamiarem podjechania do maka po kawkę i tosta, tak też zrobiłam puszczając w między czasie coś ze spotify. Pierwsze kilka sekund zastanawiałam się cóż to jest za piosenka jednak po zerknięciu na nią odrazu skojarzyłam. 

 ,,Czuję, że to wszystko kończy się''

Jakże znajomy tekst. Odebrałam kawę wraz z jedzeniem zmierzając już prosto na uczelnie, już tyle razy się spóźniłam w ostatnim czasie że to się w głowie nie mieści. Wrzuciłam podczas stania na światłach czy ktoś coś po szesnastej, ja już jestem wolna od nauki na najbliższe półtorej miesiąca. Tak mówili profesorzy ponieważ stwierdzili że nie będą nas aż tak zajeżdżać przed kolejnymi sesjami w czerwcu. Jacy dobroduszni. Wysiadłam z auta kierując się prosto do sali, spóźniłam się piętnaście minut do chuja pana. 

,,Chmury wciąż nad nami kłębią i zbierają się''

Usiadłam w ławce patrząc po auli czy jest ktoś kogo znam, kilka rzędów dalej siedziała Karola z grupką innych ludzi więc sprytnie i cicho się przysiadłam, wszystkich znałam, jaki traf. 

- Hejka, spóźniona widzę. - zaśmiała się Zuzia popijając również kawę.

- Niestety takie życie nudnej studentki. - wzruszyłam ramionami cicho się podśmiechując. 

- Tylko nie nudnej kochana, każdy chciałby doświadczyć tego co ty. - przyznała Marcelina pokazując mój profil na instagramie, faktycznie może było sporo zdjęć z wypadów z gombao i nie tylko ale to nie całe moje życie. 

- Oj uwierz że z kulis tak kolorowo nie jest. - dodałam lekko smutniejąc.

,,I pada bardzo mocny deszcz
Twoich słów - co nigdy nie powinny paść paść
'' 

Dziewczyny dalej nie drążyły. My nie przyszłyśmy tutaj plotkować tylko się uczyć, kończę zaraz studia także przydało by się trochę pouczyć, ale już nie w takiej ilości w jakiej to robiłam do niedawna. Potrafiłam nie spać po dwa dni żeby tylko nie zaspać na uczenie się. Chore trochę. 

***

Byłam w połowie moich wykładów, nie nudziło mi się specjalnie. Ale nie gadałam już z dziewczynami bo połowa się zmyła tłumacząc się sprzątaniem w domu gdzie po dwudziestu minutach widziałam na story że są w galerii. Jakbym licealistki widziała. Do auli wszedł nagle chłopak, roztrzepany bo roztrzepany ale wyglądał na normalnego. Uśmiechnęłam się miło a ten z pizdy nagle się do mnie przysiadł. Czy ja chociaż przez chwilę nie mogę mie...

Mata||Daj sobie spokójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz