Co ja zepsułem? /7.1

3.6K 66 83
                                    

- Michał nie ociągaj się tylko chodź... - ciągnęłam chcąc już wychodzić, a on nadal się przebierał, miałam tego powoli dość. - Michał do jasnej, co ty ta... - nie dokończyłam wyciągając szybko telefon z zamiarem wrzucenia czegoś na relację dla znajomych, nie zamierzałam się chwalić w social mediach chłopakiem gwiazdą, nie teraz. - Michał powiedz, zioło! - chłopak nie zdążył się nawet ustawić a telefon zrobił zdjęcie, podpisałam je i wstawiłam.

- Możemy wychodzić? - spytałam po raz setny

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Możemy wychodzić? - spytałam po raz setny.

- Tak, możemy wychodzić. - powiedział podśmiechując się i przeglądając coś na telefonie, przekraczał już próg drzwi.

- Ty żartujesz? Zakładaj kurtkę. - powiedziałam podając mu ją. Ten jednak nie wziął jej, zamiast kurtki wziął czapkę. - Michał!

- Mam pod spodem dwie bluzki, spoko! - i pobiegł ze schodów na dół wyciągając w biegu papierosa, uśmiechnęłam się pod nosem i zamknęłam drzwi na klucz po czym również zeszłam na dół i wyciągnęłam papierosy sprawdzając za ile mamy tramwaj, dzisiaj uber nie jeździł bo było święto więc zdziwiłam się że galerie były otwarte. - Za ile mamy gówno?

- To gówno będzie wieźć ci dupę. - poszłam przed siebie nie czekając na niego, paliłam papierosa i szłam, mieliśmy z dwieście metrów na przystanek a Michał zaczaił że poszłam jak byłam już na zakręcie od mojego bloku.

- Kurwa ja palę! Nie te płuca... - podbiegł do mnie chwytając mnie w geście zmęczenia, nie wierzyłam mu w to bo na koncercie zapierdala po całej scenie. - To nasz? - zapytał patrząc na tramwaj zapełniony ludźmi, oni znikali po siódmym przystanku a my biliśmy na piątym ale mu nie powiedziałam, wsiedliśmy cudem do tego tramwaju i Matczak przytulił się do mnie przy okazji trzymając się barierki, objęłam go w pasie i patrzyłam na coś w telefonie, po siódmym przystanku mieliśmy gdzie usiąść, on usiadł z przodu ja za nim. Odpisywałam na ważne wiadomości i patrzyłam z podziwem na wzrost moich obserwujących. To było dziwne, nigdzie nie pokazywałam maty chyba że on pokazywał mnie. Ten po kilku minutach obrócił się bokiem i ustawił swoje usta w dziubek, przybliżyłam się całując go.

- Pokazywałeś mnie ? - spytałam będąc ciekawa co stoi za wzrostem follow.

- Pokazałem jakiś miesiąc temu, przypadkiem, zrobiłem to wieczorem a na następny dzień po południu usunąłem bo stwierdziłem że to jeszcze nie czas na to. - spojrzał na mnie czekając na jakiś krok, ja jednak wcale nie zamierzałam go robić. - Nie zrozum mnie źle, jesteśmy w związku i to krótko. Dbam o swoją prywatność jak i o twoją, jeśli byś się pojawiała a później przykładowo zniknęła. - przestał na chwilę przysłowiowo wypluwając te słowa. - Nie chciałbym żeby jakieś moje psychofanki zniszczyły ci psychikę. Coś się dzieje? - spytał zaglądając w mój telefon, podałam mu go do ręki.

- Spójrz na to ile przybyło mi obserwujących, dodatkowo jakieś firmy do mnie piszą czy mam z tobą bezpośredni kontakt i czy chce nawiązać współpracę. - pokazałam palcem na wiadomości. - Spójrz tylko na to. - kliknęłam w prośby których było ponad osiemset. - O tutaj na przykład, pytanie czy z tobą jestem. - kliknęłam w kolejną. - Tutaj że mam się zajebać i że jestem szmatą na hajs, nie żeby mi się nudziło ale jak liczyłam to z ośmiuset jest ponad pięćset takiego typu. - pokazałam dalej. - Ale jest też odsetek ludzi a bardziej dziewczyn które piszą że życzą nam szczęścia jeśli jesteśmy razem i że mam się nie przejmować głupimi wiadomościami od nagrzanych na ciebie jedenastolatek...

Mata||Daj sobie spokójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz