Część 2 / 2.

1.6K 55 73
                                    

Po powrocie do domu jakoś nie wiele się zmieniło, pustka wypełniająca mnie powiększyła się znacznie jeśli w ogóle się da. Nawet nie chciałam myśleć co teraz wszyscy sobie o mnie myślą. Skoro tak bardzo mnie tam nie chcieli. Może faktycznie jestem jebaną histeryczką która robi z igły widły? Może powinnam przyzwyczaić się do takiego stanu rzeczy? Tak będzie łatwiej i prościej. 

Chociaż skoro mam się tak zachowywać to czemu opieram się właśnie dłońmi o blat w łazience po czym bez dusznym wzrokiem patrzę na mój tusz który pod wpływem moich ciepłych słonych łez leje się po całej twarzy. Widzę czarne strużki łez spływające po mojej ziemistej cerze lecz nie reaguje. Podoba mi się taki stan rzeczy, mój żołądek skręca się przez brak pokarmu ale to też mi się podoba. Czuje że tak ma być, tak powinno być. Na to właśnie zasłużyłam. 

Każdy się na mnie zawodzi więc zasługuję na poniewierającą mnie ciemność duszy. 

Moja matka miała rację, jestem tylko jebaną rozpieszczoną córeczką tatusia która myśli tylko i wyłącznie o sobie. 

Dość. 

Nigdy więcej nie powiem że ona miała rację. Z rozgoryczeniem wymalowanym na mojej twarzy wypluwam ślinę do kranu po czym wycierając twarz idę do sypialni z nadzieją że chociaż tutaj zaznam spokoju, chcę tylko zasnąć i już się nie budzić. Czy to tak wiele? Jednak po położeniu się do łóżka nie odczułam żadnej przyjemności ani spokoju. I tak do szóstej nad ranem. Gdy w końcu zasnęłam czułam jakbym i tak nie spała, nawet moje sny były popieprzone. Zupełnie jak ja. I cały jebany świat. 

I on...

***

W tym tygodniu nie było tak źle jak przypuszczałam, grafik miałam podzielony na pół tygodnia, poniedziałek, wtorek i środa studia natomiast czwartek, piątek a także niestety sobota praca. W dni kiedy byłam w pracy oczywiście uczyć również się musiałam. Uczelnia wymagała ode mnie coraz więcej a ja przez nadmiar wolnego czasu mogłam zając się właśnie tym co umiałam najlepiej. Poniedziałek nie minął mi aż tak tragicznie, w prawdzie spałam trzy godziny, byłam na nogach dzięki trzem kawą ale zjadłam chociaż normalny obiad. Nauka też nie szła najgorzej. Jak na początek tygodnia byłam z siebie jako tako zadowolona. 

Wtorek wyglądał podobnie, pospałam trzy godzinki, uczyłam się, zjadłam coś, pospałam godzinkę uczyłam się i oglądałam serial. 

Środa dodała do pieca, od rana otrzymywałam sms o treści ,,jesteś nam potrzebna'' od samego Janka. Nie odpisywałam. Nie miałam takiej ochoty. Po za tym jak zdążyłam się domyśleć Iga nie poszła po rozum do głowy także nie mamy o czym rozmawiać. Z resztą jakoś nie specjalnie z kimkolwiek mam ochotę rozmawiać. 

***

Siedziałam właśnie w moim super biurze, czy ja tak serio uważam? Nie. Od rana dostaje posiłki które jak gołąb pocztowy przynosi Alex. Jest aktualnie tutaj bo znowu coś nagrywa co niezmiernie mnie cieszy bo raz na jakiś czas słucham jego utworów i jestem zachwycona jego twórczością. Natomiast te posiłki to gruba przesada. Mam już pięć posiłków od każdego z gombao plus Janek a z tego co właśnie słyszę chłopak idzie z kolejnym. 

- Co tym razem? - spytałam bez silnie podpierając się dłonią na blacie. 

- Muszę cię zmartwić, nic co lubisz. - posmutniał pokazując mi zupę pomidorową. 

- Kurwa bez jaj, weź to wszystko co przyniosłeś i pooddawaj im to. Albo to zjedzą albo ja to wyrzucę, nie jestem głodna. - rzuciłam  pocierając skronie, od rana dudniło mi w głowie a ból z upływem czasu robił się coraz większy. 

- Wszystko w porządku? - spytał brunet podchodząc bliżej, w gruncie rzeczy był super człowiekiem natomiast dzisiaj jedyne co by mnie przekonało do pozytywnego rozpatrywania mojego życia to szubienica. 

Mata||Daj sobie spokójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz