Część 35 / 2

2.2K 70 218
                                    

*Time skip* 27.05.2023

Siedzę na kanapie. Nudzi mi się szczerze. Nie wiem co mam robić. Jest sobota popołudnie, a Michała nie ma. Od kilku tygodni notorycznie zdarzają się takie akcje, i nawet nie tłumaczy mi się. Tylko po prostu wychodzi. Rozumiałam to jak były przygotowania do wydania płyty. Ale już dawno się one skończyły, a krążki już latają na streamingach. Nie chce być podejrzliwa, ale nigdy przecież tak nie robił. Więc czemu robi tak teraz? Przecież było między nami dobrze...

*Wspomnienia*

- Wpadaj na stawki mała! - wykrzykiwałam stojąc w tłumie ludzi, zeszłam z backstage'u i postanowiłam udać się pod samą scenę, w celu bawienia się tak samo, jak ludzie na koncercie. Bawiłam się zakurwiście. Pot leciał mi z każdego możliwego miejsca, nawet tam gdzie gruczołów potowych nie miałam. Współczułam ludziom obok mnie, którzy z jakiegoś dziwnego powodu się do mnie uśmiechali. A no tak, dziewczyna rapera. - Raczej bym wolał żebyś nie kimała! Ale w sumie możesz iść spać! Zdejmij majtki mała, jesteś u Michała! - gdy track się skończył, brunet podszedł na koniec sceny, patrząc po ludziach a kiedy wypatrzył mnie wzrokiem, trochę go to zdziwiło. Myślał że siedzę w telefonie na backstage'u. Ale chyba zapomniał że jestem wierną fanką.

***

Przekroczyłam próg domu, czując zapach Michała w domu. Były dzisiaj walentynki i nawet miałam dla niego prezent. Jadąc do domu wjechałam do pijalni czekolady Wedla i kupiłam nam gorącą czekoladę oraz czekoladki z napisem ,,Kocham cię Michaś''. Wybuliłam na to ponad czterdzieści złoty, także niech to doceni. Gdy ściągnęłam buty i wstałam, ktoś nagle obrócił mnie jak w tańcu i po chwili ujrzałam ciemne oczy. Michał. Brunet uśmiechał się głupkowato.

- Widziałaś moją relację? - spytał, czekając niecierpliwie na odpowiedź.

- Nie, nie miałam czasu. Już patrz-

- Nie. Chodź, to ci pokaże. - zaciągnął mnie do łazienki. A kiedy przekroczyłam jej próg dostrzegłam kwiaty, cały bukiet róż. W toalecie. Parsknęłam głośnym śmiechem, nie wiedząc jak zareagować. - To taki jeden z wielu prezentów dzisiaj. Tak w sumie to nie lubisz kwiatów, ale chciałem nawet w łazience przypominać że cię kocham.

- Wszystko super, ale gdzie będę się załatwiać? - spytałam obejmując go ramieniem. Ten tylko cicho się zaśmiał.

- Pokazać ci gdzie? Mogę ci zaprezentować...

- Nie będziemy sikać do zlewu. - zamilkłam. - Nie mam chuja.

- Czasem mi się zdaje że masz większego od Tadeo. - oczywiście że nie przyzna że od niego. Jebany ego top. A ja nawet nie chce snuć domysłów skąd wie jak długiego ma Tadeusz.

***

Chłodny wieczór w kwietniu to najlepsze co może być. Siedzieliśmy właśnie na balkonie. Na podłodze. Czy było nam zimno? Oczywiście. Ale czy nas to obchodziło? Nie.

- Palimy te kiepy po kebsie, palimy te kiepy po seksie... - zaczął zaciągając się papierosem.

- Płuco, płuco gęste. Suko, suko jeb się. Bo nie chcę widzieć tego co obleśne, nie chce, nie chce. - również zaciągnęłam się swoim papierosem. Tak samo delikatnie jak Brunet.

- Lubisz ze mną milczeć, bo to jest zręczne. Dlatego zaciągasz się petkiem...

- I to takie-

- tsss. - dokończyliśmy razem, patrząc na siebie z takim wiecznym spokojem. Z tym z czym chciałabym patrzeć kiedyś na mojego męża. Jeśli dane mi będzie go mieć. A mam nadzieje że tak. Brunet rozsunął ręce a ja wtuliłam się w niego od tyłu, położył swoje ramiona na moim brzuchu i czułam się spokojna. Czułam że oddychamy wspólnym powietrzem, i nas to nie męczy. Czułam że mamy coraz więcej powietrza, mimo że nasze płuca są oddzielone od siebie o kilka centymetrów.

Mata||Daj sobie spokójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz