A potem się obudziła

74 4 4
                                    


Uff. Nie mogę uwierzyć, że w końcu się udało. Nie bez trudu, nie bez emocji, nie bez wątpliwości – ale udało się.

Komiksy, a właściwie powieści graficzne o losach Morfeusza (które, jak już wiecie, nieszczególnie przypadły mu do gustu) przeczytałam na jednym wdechu, jeszcze zanim druga część tej opowieści rozpoczęła się na dobre. Aktualnie jestem na etapie poznawania reszty twórczości Neila Gaimana – i muszę przyznać, że jego geniusz w błyskotliwych zabawach słowem po prostu rozkłada mnie na łopatki. Ile bym dała, żeby Król Snów przyszedł do mnie teraz i zaoferował mi układ podobny do tego, który zawarł kiedyś z Szekspirem...

No cóż. Ale dopóki żaden tajemniczy nieznajomy nie zechce w końcu obdarować mnie inspiracją i talentem, przynajmniej odrobinę zbliżonym do talentu pana Gaimana, będę zmuszona ratować się tymi skromnymi zasobami wyobraźni, jakie pozwalają mi beztrosko osadzać moich bohaterów w cudzym świecie ;)

Bardzo Wam dziękuję, że po raz kolejny towarzyszyliście mi w podróży po Śnieniu :) Szczególne podziękowania należą się chyba mojemu narzeczonemu, który po pierwsze był doskonałą inspiracją dla postaci Michaela (nikt mnie nie przekona, że Rebecca dokonała dobrego wyboru!), a po drugie uważnie czytał wszystkie „surowe" rozdziały i cierpliwie znosił moje nieustanne wahania nastrojów, spowodowane milionem zmian ostatecznej koncepcji.

Co nie zmienia faktu, że gdyby nie Wy i Wasze wsparcie, za nic w świecie nie dotarłabym aż tutaj. Dziękuję wszystkim mniej lub bardziej anonimowym czytelnikom, zwłaszcza @Zefir89 i @Ania777777777777 – za okazywanie gwiazdkami swojej obecności, za wytrwałość oraz za ciekawość, która tak długo zatrzymała Was przy Rebecce :)

Na ten moment, znając w całości prawdziwą historię Morfeusza, nie przychodzi mi do głowy żaden sposób na kontynuację tej opowieści. Ale kto wie, może wena pojawi się znów wraz z pojawieniem się drugiego sezonu serialu... albo wraz z pojawieniem się tęsknoty za tym pozbawionym umiejętności okazywania jakichkolwiek emocji bohaterem, która jeszcze czasami daje mi o sobie znać przed zapadnięciem w sen.

To była naprawdę fantastyczna przygoda z pisaniem. Dopiero teraz widzę, jak strasznie za tym tęskniłam. I mam nadzieję, że moja historia podobała Wam się przynajmniej w połowie tak bardzo, jak mnie podobało się tworzenie jej :)

Może spotkamy się tu jeszcze kiedyś. A tymczasem... śpijcie spokojnie. I pamiętajcie – Sny istnieją naprawdę!

Tylko tyle. I aż tyle.


„Fikcja literacka sprawia, że możemy wniknąć w cudze głowy, w cudze miejsca i spojrzeć na świat obcymi oczami. A potem historia kończy się, nim zginiemy, albo też umieramy w niej – śmiało i na niby, by w świecie poza opowieścią obrócić stronę, zamknąć książkę i wrócić do własnego życia."

Neil Gaiman „Amerykańscy bogowie"


...no nie mogłam się zdecydować, którego mema wrzucić na koniec – więc wrzucam Wam dwa! Enjoy!

no nie mogłam się zdecydować, którego mema wrzucić na koniec – więc wrzucam Wam dwa! Enjoy!

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Zamek z piasku | SandmanWhere stories live. Discover now