022. RAZEM

280 20 2
                                    


RAZEM
rozdział dwudziesty drugi

RAZEMrozdział dwudziesty drugi

¡Ay! Esta imagen no sigue nuestras pautas de contenido. Para continuar la publicación, intente quitarla o subir otra.


przygotujcie popcorn, bo rozdział ma 24 strony i dużo się dzieje ;))



                – Hej, Inds?

– Hm? – odmruknęłam.

Nadal byliśmy na dachu. Z minuty na minutę robiło się coraz zimniej, co chwilę owiewał nas chłodny wiatr. Było mi zimno w czubek nosa i wiedziałam, że z każdą chwilą coraz bardziej wzrastają szanse na to, że się rozchoruje, ale mimo to zostałam w ramionach Luke'a. Może jeśli tu zostanę, to wszystko okaże się tylko koszmarem, a kiedy się obudzę, on nie będzie musiał odchodzić.

– Czy... Wierzysz w alternatywny wszechświat? – bąknął. Jego pytanie było ciche, zupełnie jakby głupio mu było o to pytać. Puścił moją dłoń i w zamian zaczął kreślić wzorki na moim kolanie.

Na chwilę zamilkłam, myśląc nad odpowiedzią ze zmarszczonymi brwiami.

– Tak... – Lekko kiwnęłam głową. – W końcu FBI wydało ten dokument, co nie? Poza tym układ słoneczny jest ogromny i niewiele wiemy o świecie, gdzieś indziej produkują pewnie mnóstwo nowych technologii. To niemożliwe, żebyśmy jako jedyni unosili się na kamieniu pośrodku tego ogromu. Czemu inny wymiar miałby nie istnieć?

Luke cicho się zaśmiał, a jego klatka piersiowa zawibrowała przy moich plecach.

– Chodziło mi o nas – wytłumaczył. Odwróciłam się, by móc na niego popatrzeć i zauważyłam, jak się uśmiechał. – Jeśli istnieje inny wymiar, to myślisz, że w innej rzeczywistości, nadal bylibyśmy razem?

– Jeśli to prawda, mam ochotę przywalić temu wszechświatowi za to, że muszę w nim cierpieć. – Prychnęłam. – Może zbuduję jakąś maszynę jak Tony Stark i odkryję, jak przenieść się do innego wymiaru, zamienię się miejscami z tamtejszą Indie.

– A czy to... Czy to by nie zmieniło toku wydarzeń? – Uniósł brew, podczas gdy ja jedynie mlasnęłam językiem i machnęłam dłonią.

– No teoretycznie, jeśli już się nad tym zastanawiasz – mruknęłam. – Dam sobie radę. Będę obwiniała strasznego ducha za to, że zostałam czarnym charakterem, ludzie będą mi współczuć... Może zostanę Lokim w innym wszechświecie? To niezły plan, pokochają mnie... W szczególności ci załamani z problemami i traumą.

– Mam wrażenie, że to wszystko zaplanowałaś.

– A kto powiedział, że nie zaplanowałam? – Prychnęłam i pokręciłam głową. – Oboje wiemy, że nie potrafię się skupić. Czasem lubię wyobrażać sobie, jakby to było żyć w filmie... Nadal jestem zła, że nie będzie mi dane wyjść za Spencera Reida albo Petera Parkera.

KILL MY TIME ━ LUKE PATTERSONDonde viven las historias. Descúbrelo ahora