004. PŁATKI

449 34 2
                                    


PŁATKI
rozdział czwarty


Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


                Luke był wstrząśnięty. Staliśmy na zakręcie Bulwaru Zachodzącego Słońce przez dobre pięć minut, a on nie powiedział ani słowa, w zamian wpatrując się prosto przed siebie na mijających nas przechodniów.

Nadal trzymał mnie za rękę, co jakiś czas ją ściskając, aby upewnić się, że nadal jestem obok niego. Jakby bał się ją puścić. Nie, żebym narzekała, ale dłonie zaczynały mi się pocić, a trzymanie się z przystojnym chłopakiem za ręce nie było zbyt przyjemne. Nawet jeśli ten chłopak był duchem.

– Luke – mruknęłam, delikatnie szturchając go w bok. Najwidoczniej wyrwałam go z zamyślenia, ponieważ kilka razy zamrugał, zanim się do mnie odwrócił. Wymamrotał coś w odpowiedzi, przenosząc ciężar ciała na drugą nogę. – Jeśli musimy tutaj stać, to możemy przynajmniej zmienić ręce, za które się trzymamy? Niekoniecznie lubię mieć spocone dłonie.

Chłopak cicho się zaśmiał, po czym kiwnął głową. Chciałam tylko zamienić ręce, ale uśmiech na jego twarzy, który się z tym wiązał, był tego wart.

Podniosłam lewą dłoń, którą on splótł ze swoją prawą. Jeszcze raz popatrzył na nasze kończyny, nim w końcu puścił moją prawą rękę.

– Wiesz, że kiedyś będziesz musiał mnie puścić, prawda? – upewniłam się. Zmarszczył nos, ale kiwnął głową.

– Boję się, że to tylko jednorazowe – przyznał. – Co jeśli to nigdy więcej nie zadziała?

– Chyba musisz dokonać decyzji. Chcesz ryzykować bycie po części żywym, nawet jeśli tylko na kilka chwil? – zapytała, wyglądając za róg, gdzie ujrzałam sporo turystów. – Będę stała obok, tak długo, jak tylko twoje duchowe serce zapragnie. Twoja decyzja, Luke.

Zawahał się, biorąc głęboki oddech. Wodził wzrokiem między tłumami a mną, aż w końcu kiwnął głową. Zrobiłam krok w przód, delikatnie ciągnąc go za nasze złączone dłonie.

– Co mam zrobić? – wyszeptał chłopak. Był praktycznie przyklejony do mojego boku, gdy szliśmy wzdłuż ulicy. Gdzie by nie popatrzeć, wszędzie byli ludzie. W końcu Los Angeles jest dość tłocznym miastem.

– Po prostu... Spróbuj na kogoś wpaść – zaproponowałam i kiwnęłam głową w stronę pary seniorów stojącej na poboczu. Mężczyzna był odwrócony do nas plecami, dlatego szturchnęłam Luke'a.

Szliśmy tuż obok siebie, a kiedy brunet delikatnie szturchnął barkiem nieznajomego, niemalże sam się przewrócił. Szybko odwrócił do mnie głowę, jego oczy były szeroko otworzone, a usta wyginały się w szerokim uśmiechu.

– P-przepraszam! – wyjąkał.

Mężczyzna jedynie kiwnął głową w odpowiedzi. Luke praktycznie w podskokach pociągnął mnie za sobą, po czym w końcu zatrzymał się pod ścianą pobliskiego sklepu.

KILL MY TIME ━ LUKE PATTERSONOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz