009. KOLORY

415 36 2
                                    


KOLORY
rozdział dziewiąty


Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


                – Jules, przestań tak chodzić. Przyjdzie i wszystko będzie dobrze, okej? – zapewniłam ją, przecierając oczy, aby przestało mi się kręcić w głowie. Ten symptom był spowodowany jej nieustannym ruchem od ostatnich dziesięciu minut.

– Stresuję się. – Prychnęła dziewczyna, ale mimo wszystko zatrzymała się wpół kroku. – Musi się udać, bo w innym wypadku powie mojemu tacie, a on wyśle mnie na terapię, bo uzna, że oszalałam!

– Uda się, Julie – przerwał jej Luke, nadal nie zdejmując paska od gitary z ramienia. – To świetna piosenka i na pewno świetnie ci pójdzie. Uwierz w siebie!

Nie odpowiedziała, w zamian posyłając mu delikatny uśmiech, zanim przeniosła wzrok na drzwi garażu. Flynn powinna przyjść lada chwilę. Alex i Reggie siedzieli na kanapie — blondyn obracał między palcami pałeczkę, natomiast drugi chłopak zajmował miejsce obok niego. Miał pełną determinacji minę i próbował powtórzyć ten sam ruch, jednak to mu się nie udawało.

– Jak się czujesz? – Luke przeniósł na siebie moją uwagę. Podskoczyłam przez to, jak blisko mnie się znalazł: opierał się o fortepian, na którym siedziałam.

– Jestem zmęczona – odparłam z leniwym uśmiechem na twarzy. Akurat w tym samym momencie ziewnęłam, zakrywając usta, na co on się zaśmiał. – To nic, zazwyczaj po atakach ucinam sobie drzemkę i to dlatego.

– Chcesz się przespać?

– Nie ma szans. Nie zamierzam przegapić możliwości patrzenia na to, jak Flynn panikuje na wasz widok.

Cicho mrucząc, kiwnął głową i spuścił wzrok na swoje pierścionki, a w szczególności jeden z nich.

– Mam pytanie – zagaił ponownie, przenosząc na mnie nieśmiało spojrzenie. Uniosłam brew i kiwnęłam głową, aby kontynuował. – Jak często zdarzają się te... Um, ataki paniki, tak? Tak się nazywają. Jak często ci się przytrafiają?

Kilka razy zamrugałam, nie spodziewając się takiego pytania. Mimo wszystko odchrząknęłam.

– Um, to zależy od tygodnia. Niektóre dni są lepsze niż pozostałe, kiedy daję sobie radę, ale czasem potrafi wywołać je byle drobnostka. To taka ruletka, dodaje coś ciekawego do mojego życia. Raz jestem normalna, a raz jestem irytującą szmat...

– Hej, nie. Nie możesz tego kontrolować, racja? Więc nie dobijaj się. – Przycisnął palec wskazujący do moich ust. Z uniesionymi brwiami spojrzałam na jego dłoń, lecz on nie zwrócił na to uwagi. – Mam pomysł.

– Mógłbyś zabrać ten palec, żebym mogła coś powiedzieć? – poprosiłam, na co przewrócił oczami i to zrobił. – Wielkie dzięki. Jaki masz pomysł?

KILL MY TIME ━ LUKE PATTERSONWhere stories live. Discover now