♠️ 2.5 ♠️

476 47 35
                                    

Obudził ją ból całego ciała. Otworzyła oczy wzdychając głośno. Już teraz czuła, że to będzie fatalny dzień. Było jej potwornie gorąco, mimo że leżała odkryta, a rany postrzałowe nieustannie pulsowały. Coś czuła, że pomimo szczególnej ostrożności wdało się jej zakażenie. Rana na udzie zdecydowanie bolała najbardziej. Przyłożyła sobie wierzch dłoni do czoła, które było rozpalone, jak z resztą całe jej ciało.

Z dużą niechęcią Yoshikawa podniosła się z łóżka, krzywiąc się przy tym z bólu. Powoli rozwiązała bandaż, a jej oczom ukazała się sino-fioletowa rana, którą wczorajszego wieczoru zaszyła. Zdecydowanie nie powinna tak wyglądać. Nie miała jednak innego wyjścia jak po prostu czekać. Nie działały na nią żadne ludzkie antybiotyki, a z zakażeniem jej organizm po prostu musiał sobie poradzić sam. Czuła również, że była bardzo odwodniona, nie miała przy sobie nic do picia to też zmuszona była wstać i skierować się do łazienki.

Mocno kulejąc dotarła w końcu do zlewu, po czym schyliła się i zaczęła pić wodę z kranu. Przyjemne uczucie ulgi na wysuszonym gardle chociaż na chwilę sprawiło jej niewielką przyjemność. Wracając do pokoju zdała sobie sprawę jak dużo krwi straciła i ile będzie mieć roboty ze sprzątaniem pokoju. Panele były pokryte zaschniętą krwią, natomiast dywan z pewnością będzie wymagał prania chemicznego. Materac i pościel również były całe poplamione, ale nastolatka nie miała teraz siły zastanawiać się co z tym fantem zrobi.

Przysiadła na łóżku, sięgając po tabletki z żelazem rzucone na szafce nocnej. Na zegarku dostrzegła godzinę piętnastą, co w sumie można było zauważyć po niewielkich jasnych prześwitach, które przedarły się przez nie do końca szczelne żaluzje. Czuła się fatalnie. Wielokrotnie po misjach zleconych przez szefa Sigmy wracała w opłakanym stanie, ale jeszcze nigdy do takiego stopnia. Podejrzewała, że raczej nic większego jej się nie stanie, musi po prostu dać czas swojemu organizmowi na regenerację. Jednak to wszystko z pewnością nie przybliży jej do odnalezienia liceum.

Chyba musiała znowu zasnąć, bo przebudziło ją pukanie do drzwi. Wstała gwałtownie, przecierając twarz i spoglądając na zegarek. Było już późno, wszystkie mięśnie na ciele jej się spięły i wytężyła słuch, samej nieruchomiejąc. Miała nadzieję, że intruz da sobie spokój i po prostu odejdzie, ale po chwili pukanie zrobiło się jeszcze bardziej nachalne. Nastolatka wstała najciszej jak potrafiła i podeszła do drzwi. Odetchnęła z lekką ulgą, bo ból w ciele zelżał i nie miała już gorączki, ale mimo to czuła dyskomfort w nodze.

– Pani Yoshikawa? - usłyszała głos recepcjonistki, na co trochę się uspokoiła. Nie wiedziała jednak co ma teraz zrobić, cały pokój był dobrudzony jej krwią. Poza tym nie wiedziała czego też ta kobieta chciała od niej o takiej godzinie. – Wiem, że Pani tam jest, nie wychodziła Pani przez cały dzień! - dodała, przez co Yoshikawa westchnęła cicho, przykładając palce do grzbietu nosa.

Musiała coś zrobić. Nie miała chyba innego wyjścia jak jej po prostu otworzyć i postarać się, żeby kobieta nie dostrzegła plam krwi zdobiących praktycznie całe mieszkanie. Przekręciła zamek w drzwiach, po czym otworzyła je, robiąc niewielką szczelinę, w której stanęła. Rzeczywiście recepcjonistka stała w przejściu, ale otwierając drzwi Sachiko wyczuła, że ktoś jeszcze znajduje się obok niej. Instynkt podpowiadał jej, żeby natychmiast zamknąć drzwi, ale wstrzymała się z tym.

– Ktoś do Pani. - odparła recepcjonistka, odsuwając się, a w jej miejscu stanął wysoki mężczyzna o siwych włosach.

– Nareszcie cię znalazłem. - odparł zachrypniętym głosem, uśmiechając się szeroko. Yoshikawa poczuła jakby serce podskoczyło jej do gardła. Zacisnęła dłoń na klamce, po czym gwałtownie pchnęła drzwi chcąc je szybko zamknąć. Mężczyzna jednak wyczuł jej zamiary i zdążył wsadzić stopę we framugę drzwi. Dziewczyna zaczęła rozpaczliwie pchać je z całej siły, ale na nic się to nie zdało, przez utratę krwi była zbyt słaba.

~Cursed | Gojo Satoru x OC || Jujutsu KaisenWhere stories live. Discover now