♦ 11 ♦

787 56 27
                                    

Już od dłuższego czasu czuła dziwny ciężar w okolicy bioder. Jednak nie to spowodowało jej ocknięcie. Obudziło ją zimne powietrze uderzające w jej twarz... o miętowym zapachu? Yoshikawa wręcz momentalnie otworzyła oczy i pierwsze co ujrzała, to niezmiernie zadowolonego z siebie białowłosego. Siedział okrakiem na jej biodrach i żując gumę dmuchał jej prosto w twarz, starając się ją obudzić.

– Jesteś chory na umyśle. - skomentowała krótko jego zachowanie Sachiko, spoglądając na niego zasypanym wzrokiem. Chłopak słysząc to, wybuchnął gromkim śmiechem. –Naprawdę nie masz ciekawszych zajęć o... szóstej rano? - spytała z bólem w głosie, zerkając na zegarek na jej półce nocnej.

– Nie. - odparł, nie spuszczając wzroku z dziewczyny. – Nie będę przypominał kto mnie ostatnio obudził skokiem na brzuch, a potem perfidnie oglądał mnie nago. - dodał z szelmowskim uśmieszkiem, puszczając z gumy wielkiego balona.

– Oj, już nie przesadzaj. - prychnęła głośno, wiedziała, że nie ma co się kłócić z chłopakiem. Do głowy wbiło mu się już, że go podglądała i żadna siła nie zmieni jego zdania.

W tej samej chwili chłopak bachnął się do przodu, wprost na nastolatkę, powodując, że oddech wyleciał jej gwałtownie z płuc.

– Złaź... ze mnie... - wysapała pod jego ciężarem, czując jak całkiem ją przygniata. On natomiast nic sobie z tego nie robiąc, zaczął się kręcić na boki, starając się na niej wygodnie usadowić.

– Dobranoc. - odparł krótko.

Sachiko dmuchnęła mocno, starając się zrzucić kosmyki jego włosów z twarzy. Chłopak nie miał swojej opaski na oczach, to też jego włosy w totalnym bezładzie, żyły teraz własnym życiem. Po chwili udało jej się całkiem zepchnąć go ze swojego ciała. Jak tylko to zrobiła, odwróciła się na bok, plecami do chłopaka i zamknęła oczy, szczelnie otulając się kołdrą. Dalej była zaspana i nie widziało jej się teraz wstawać. Już nawet zignorowała fakt, że białowłosy znajdował się w jej łóżku, a to znaczyło, że po raz kolejny użył kluczy „na wszelki wypadek".

Tak jak się spodziewała, Satoru nie dał tak łatwo za wygraną. Już po chwili poczuła jego ciężar na boku, przez co podchyliła nieznacznie powieki. Jej oczom ukazała się twarz chłopaka, wpatrująca się w nią łobuzersko. Dodatkowo nie miał na sobie ani opaski, ani okularów przez co mogła bez żadnych przeszkód zatopić się w jego lazurowych tęczówkach. Mimo, że znała się z Satoru dobrych parę miesięcy, to w dalszym ciągu jego spojrzenie przyprawiało ją o szybsze bicie serca. Nic nie mogła poradzić na to, że ten białowłosy bałwan został obdarzony tak perfekcyjnymi oczami. Na domiar złego, przez swoją Technikę zwykle były one zakryte, dlatego też korzystała z chwili, gdy chłopak nie chował ich pod materiałem. Niespodziewanie przez umysł przeszło jej, że Gojō jest cholernie przystojny, ale momentalnie zbeształa się za te myśli. Szczególnie, że znajdowali się teraz oboje w jej łóżku.

– Czy ty się rumienisz? - spytał, nie spuszczając z niej wzroku i uśmiechając się łobuzersko w jej stronę.

– Jest mi duszno, bałwanie. - skłamała szybko, zamykając oczy i odcinając wzrok od jego hipnotyzujących tęczówek. Gdyby tak dalej się w nie wpatrywała, pewnie wszystko by mu wyśpiewała. – Nie będę wskazywać palcem osoby, która mnie przed chwilą o mało nie udusiła swoim wielkim cielskiem.

– Zapomniałaś o basenie? - zmienił niespodziewanie temat.

– Błagam cię... - jęknęła głośno, zakrywając twarz ręką i przecierając ją.

– Nie no, tak się tylko droczę. - zaśmiał się. – Co nie zmienia faktu, że i tak nauczę cię pływać. Dostałem dziś misję, więc będę się za chwilę zbierać. - dodał, po czym nagle ciężar uwierający jej żebra zelżał, a chłopak podniósł się z łóżka.

~Cursed | Gojo Satoru x OC || Jujutsu KaisenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz