♦ 1 ♦

1K 59 3
                                    

Rok 2009.

Obrzeża Prefektury Tokio.

***

– Naprawdę złożyłeś papiery o posadę nauczyciela? - zapytał wysoki blondyn, patrząc z niedowierzaniem na swojego starszego kolegę. – Dopiero co ukończyłeś Liceum Jujutsu, a ty już chcesz do niego wracać. - dodał, kręcąc z politowaniem głową.

– Oi, oi, Nanami... - zaśmiał się donośnie białowłosy, spoglądając z rozbawieniem na swojego towarzysza.

Co prawda na jego oczach widniała czarna przepaska, co utrudniało mu przekazywanie niewerbalnych sygnałów, ale Nanami już na tyle dobrze znał swojego przyjaciela, że wiedział co ten chce mu przekazać.

– Przecież taki wrodzony dar charyzmy i niecodziennego intelektu nie może się zmarnować. Muszę przekazać go kolejnym pokoleniom. - odparł pewnie chłopak.

Ktoś inny mógłby uznać to za przejaw pychy, lecz każdy kto miał szansę poznać bliżej Gojō Satoru wiedział, że tak nie jest. Od samego początku swojej edukacji był niesamowicie utalentowanym uczniem i odgórnie było wiadomo, że wiele osiągnie. Nigdy jednak nie przejawiał oznak pychy, czy też nadto się nie wywyższał. Wręcz przeciwnie, zawsze był skory do pomocy, starając się wynieść na wyżyny również swoich przyjaciół. Był wręcz idealnym materiałem na nauczyciela, czym szkoła z pewnością by zyskała. Jednak zbyt młody wiek chłopaka mógł trochę pokrzyżować jego plany.

– Do tego ta niepohamowana skromność... - parsknął śmiechem Nanami Kento.

– Skromność to moje drugie imię. - dodał Satoru, teatralnie się kłaniając.

Chłopcy zostali wysłani na misję, gdzie po wstępnej analizie stwierdzono obecność Klątwy Pierwszej Klasy. Jako że Gojō Satoru był absolwentem Tokijskiego Liceum Jujutsu oraz czarownikiem Specjalnej Klasy, a Kento Nanami w tym roku kończył szkołę stwierdzono, że ten duet z pewnością sobie świetnie poradzi. Satoru miał co prawda tylko nadzorować całą akcję, pozwalając wykazać się młodszemu koledze, ale i tak oboje wiedzieli, że pewnie rzuci się w wir walki.

"Wyjdź z ciemności, czarniejszej niż ciemność. Oczyść to, co nieczyste." - wyrecytował formułkę białowłosy, używając techniki umożliwiającej wytworzenie bariery okalającej teren fabryki.

Znajdowali się właśnie na obrzeżach Tokio, mimo że nie było tu żywego ducha, to chłopcy i tak  opuścili kurtynę. Nie mogli dopuścić by tak silna klątwa rozbiegła się po mieście i siała zamęt, bądź żeby jakiś przypadkowy przechodzień zauważył ich egzorcyzmujących klątwę. Gdy tylko przeźroczysta bariera utworzyła idealny półokrąg, czarownicy weszli na jej teren.

– Czujesz to, Gojō? - zapytał młodszy, zatrzymując się nagle i nasłuchując.

– Dokładnie i wyraźnie. To z pewnością Klątwa Pierwszej Klasy, ale nie będziemy mieć z nią większego problemu. Martwi mnie jedynie obecność czegoś jeszcze... - odparł zamyślony chłopak, bacznie obserwując coś w oddali.

– Słucham? Ja czuję tylko obecność klątwy.

– Bo to coś jest częściowo utajone i zamaskowane przez energię Klątwy. Jednak z całą pewnością jest tu jeszcze ktoś inny, dysponujący przeklętą energią. Musimy mieć się na baczności Nanami, w razie czego wycofaj się. - dodał poważnie Satoru, na co Kento zawahał się.

Pierwszy raz widział swojego przyjaciela w takim stanie. Nawet wśród Klątw Klasy Specjalnej, Gojō Satoru był całkowicie pewny swojej wygranej. Chłopcy powoli ruszyli przed siebie, kierując się w stronę kumulującej się przeklętej energii. Po chwili usłyszeli głośny krzyk dziewczyny, na co spojrzeli zdezorientowani po sobie. Przed nałożeniem kurtyny byli przekonani, że wewnątrz nie znajduje się żaden człowiek. Najwidoczniej musieli się pomylić, co było mało prawdopodobne, bądź też krzyk ten nie należał do człowieka.

W tej samej sekundzie oboje ruszyli biegiem w stronę dźwięku. Zaraz za zakrętem przystanęli gwałtownie. Ogromna Klątwa unosiła się kilkanaście centymetrów nad ziemią. Miała ze trzy metry wysokości i była wyjątkowo obrzydliwa. Jej troje wytrzeszczających się oczu skierowane były w niewielką postać leżącą naprzeciwko niej. Ze wstępnej analizy Gojō stwierdził, że musi to być jakaś nastoletnia dziewczyna, na oko miała może piętnaście, szesnaście lat. Klęczała teraz na kolanach i podpierając się rękami, spoglądała z ogromnym przerażeniem wprost na Klątwę. Chyba doskonale zdawała sobie sprawę z jej obecności, co utwierdziło Gojō w przekonaniu, że ta dziewczyna nie jest zwykłym człowiekiem. Miała długie i gęste, biało-czarne włosy oraz ubrana była w czarny płaszcz do kolan. Jej nagie łydki były pokryte siniakami i zadrapaniami, ale najbardziej w oczy rzucała się ogromna szrama przecinająca głęboko skórę, która najprawdopodobniej uniemożliwiała nastolatce ucieczkę.

Monstrum wyrzuciło macki w stronę wystraszonej dziewczyny. Satoru wyczuł ruch swojego przyjaciela, który najprawdopodniej chciał ruszyć jej na ratunek. Jednak w tej samej sekundzie starszy chłopak wyczuł, jak aura dziewczyny zaczęła się nienaturalnie przekształcać. Jej przeklęta energia zmaterializowała się znikąd i zaczęła wypełniać powietrze do granic możliwości. Ręka białowłosego natychmiast się wyprostowała, zatrzymując Nanami'ego, który chyba również wyczuł tą nagłą zmianę. W tej samej chwili z pleców, a konkretniej z okolicy krzyża dziewczyny wytworzyły się trzy srebrno-czarne ogony. Były one wręcz przepełnione przeklętą energią. Gojō nie mógł uwierzyć, że udało jej się ukrywać taką niewiarygodną ilość mocy.

Ogony jak na rozkaz rzuciły się w kierunku Klątwy, niszcząc macki pod wpływem swojego dotyku. Można było wyczuć zdziwienie monstrum, które najprawdopodobniej chciało pożreć wystraszoną dziewczynę bez większego problemu. Jej nadszarpnięte emocje działały na Klątwę niczym wabik na muchy. Następnie ogony przekształciły się w pyski trzech krwiożerczych lisów, które bez zastanowienia zaatakowały potwora. Kąsały go dotkliwie, zanurzając ostre kły w jego przeklętym ciele i odrywając kawałek po kawałku, niczym wygłodniałe wilki. Klątwa zawyła przeciągle powoli się wycofując, ale i tak była na przegranej pozycji. Po chwili rozpłynęła się w powietrzu w akompaniamencie zniekształconego przez nią krzyku agonii. Na ziemi można było dostrzec krwawe plamy i pozostałości z klątwy.

– Co to było? - spytał Nanami, akcentując dokładnie każde słowo i przyglądając się z niedowierzaniem całej scenie.

Gojō zaklął w duchu słysząc głos swojego przyjaciela, bowiem zwrócił tym swoją uwagę przeklętych ogonów oraz tej dziewczyny. Jej oczy rozszerzyły się z przerażenia na ich widok.

– Nie! Uciekajcie! - krzyknęła dziewczyna, rozpaczliwie wyciągając w naszą stronę dłonie.

Nanami cofnął się kilka kroków do tyłu, ale zadziałało to na lisy niczym płachta na byka. Ruszyły z groźnym warkiem na chłopaka, otwierając zakrwawione pyski i demonstrując ostre kły, które gotowe były rozszarpać wszystko na swojej drodze.

Dziewczyna zakryła dłońmi twarz, nie chcąc widzieć tak makabrycznego widoku, który za chwilę miał się wydarzyć.

Jedyną osobą, która zachowała w tej chwili spokój i opanowanie był Satoru Gojō. Bez pośpiechu stanął przed Kento, zasłaniając go swoim ciałem przed lisami, po czym odsunął swoją opaskę ukazując lazurowe oko. Następnie powoli wyciągnął rękę naprzeciw ogonom, które w tej samej chwili uderzyły w niego całą swoją mocą.

 Następnie powoli wyciągnął rękę naprzeciw ogonom, które w tej samej chwili uderzyły w niego całą swoją mocą

Ops! Esta imagem não segue nossas diretrizes de conteúdo. Para continuar a publicação, tente removê-la ou carregar outra.

***

~1033 słowa~

~Cursed | Gojo Satoru x OC || Jujutsu KaisenOnde histórias criam vida. Descubra agora