- Kiepski podryw, skoro nie mogę nawet ustać na nogach. – Popatrzył na mnie.
- Ufam, że następnym razem pójdzie ci lepiej. - Udzielił mi się trochę jego dobry humor. - Chcesz wody?
Uśmiechnął się szeroko, odsłaniając białe zęby.
- Nie, dzięki. – Dopił szampana, a ja uniosłam brew.
- To raczej nie pomoże.
- Ale też nie zaszkodzi mi już bardziej, prawda? – Puścił do mnie oko. – Bardziej pijany to już chyba nie będę.
- Fakt. – Zaśmiałam się. Przypominał trochę Richarda.
- To był twój chłopak? – Wskazał głową w stronę Matt'a, wciąż się w nas wpatrującego.
Spojrzałam na mojego przyjaciela, który posłał mi nic nierozumiejące spojrzenie, a ja się zaśmiałam. Z powrotem spojrzałam na pijanego drużbę.
- Nie, to nie jest mój chłopak.
- Ale ktoś jest.
Jak na pijanego, nieźle kontaktował. Skrzywiłam się.
- Taa... Nie mógł zostać na weselu.
- Czemu się zmył?
- Jest chirurgiem. Potrzebowali go w szpitalu i już pewnie się nie wyrwie. - Wzruszyłam ramionami, jakby niewiele obchodziło mnie to, że mój partner mnie wystawił.
Pokiwał głową, po czym sięgnął po pustą szklankę i zaczął się nią bawić, patrząc na mnie.
- Zatańczysz? W końcu po to zagadałem. - Wyszczerzył się w uśmiechu, a ja widząc to, zaśmiałam się.
Spojrzałam na niego z powątpiewaniem.
- A czujesz się na siłach?
- Zrobię co w mojej mocy. – Wstał i wyciągnął rękę. – Mogę prosić dopóki jeszcze trzymam się w pionie?
Roześmiałam się.
- Oczywiście. – Chwyciłam jego dłoń.
Zaprowadził mnie na parkiet, a ja napotkałam zdziwione spojrzenie Lisy. Powiedziałam jej bezgłośnie, że wszystko było w porządku, a ona uśmiechnęła się do mnie lekko.
Baw się dobrze - odpowiedziała mi w ten sam sposób, a ja wywróciłam oczami. Zobaczyłam jeszcze tylko jak się zaśmiała.
Przeniosłam wzrok obok i napotkałam wzrok Willa, który stał oparty o ścianę i wpatrywał się we mnie. Szybko się odwróciłam, gdy po plecach przeszedł mnie dreszcz i spróbowałam skupić się na muzyce.
- Wiesz co... - Znów z zamyślenia wyrwał mnie jego głos. Podniosłam wzrok i zobaczyłam, że kuzyn Richarda patrzył na mnie z rozbawieniem.
- Przepraszam, zamyśliłam się.
- Nie ma problemu.
- O co pytałeś? - Było mi głupio, że bujałam w obłokach, kiedy on mi się przyglądał.
Zaśmiał się.
- Nie wiem nawet jak masz na imię.
W myślach uderzyłam się w czoło. Żadne z nas się nie przedstawiło. Nieźle.
- Meghan. - Zreflektowałam się i uśmiechnęłam się lekko.
Obróciliśmy się, a on znowu lekko się zachwiał. Bawiła mnie jego postawa.
- Alarick, miło mi. - Powiedział, gdy znowu znaleźliśmy się twarzą w twarz. - I mam nadzieję, że twój facet nie zabije mnie za ten taniec.
Wzruszyłam ramionami i zaczęłam się zastanawiać, czy przypadkiem nie bawiłam się lepiej z pijanym kuzynem Richarda, niż z moim chłopakiem.
- To tylko taniec. - Powiedziałam.
- Jesteś tego absolutnie pewna? – Uśmiechnął się niewinnie, pochylając się w moją stronę. Trzepnęłam go lekko w ramię, uśmiechając się szeroko.
- Nie wyobrażaj sobie za wiele.
Wzruszył ramionami.
- Jestem pijany, nic nie poradzę.
- O, to na pewno. – Zauważyłam z rozbawieniem.
YOU ARE READING
To co w nas najlepsze
RomanceMeghan nigdy nie spodziewała się, że na ślubie własnej siostry spotka mężczyznę, o którym nie chciała już nigdy więcej myśleć. Ale życie potrafi być zaskakujące... tak samo jak William.