Rozdział 8 (poprawione)

6.3K 162 1
                                    

Orkiestra zaczęła grać, goście zaczęli ustawiać się wokół parkietu, a moja siostra niemal zaciągnęła na niego Richarda. Na pewno by tak zrobiła, gdyby nie podchodził do tego równie entuzjastycznie co ona. Jemu jednak nie trzeba było dwa razy powtarzać. Chwycił moją siostrę w ramiona, pocałował ją i od tej chwili uśmiechy nie schodziły im już z twarzy.

    Także wstałam od stołu i weszłam między gości, żeby mieć lepszy widok. Założyłam ręce na klatce piersiowej i uśmiechnęłam się pod nosem.

Jednak nie mogłam powstrzymać ukłucia zazdrości, widząc jak razem tańczą. I widząc jak Richard patrzył na moją siostrę. Chciałabym, żeby kiedyś ktoś tak patrzył na mnie i tak trzymał w ramionach. Oboje byli razem po prostu idealni. Żadne z nich nie mogło trafić lepiej.

    Po pierwszym tańcu młodej pary, poleciała inna muzyka, goście zaczęli dołączać, a ja zaczęłam zastanawiać się, czy Johnny jeszcze da radę wyrwać się ze szpitala. Nauczona jednak doświadczeniem wiedziałam, że zazwyczaj kiedy go wzywano, zostawał tam na długo. A ja później słuchałam tych samych wymówek na okrągło.

Lizzie i Richard zeszli na chwilę z parkietu, więc zaczęłam się do nich przeciskać między gośćmi, którzy akurat nie tańczyli i postanowili stanąć pośrodku sali, rozmawiając i śmiejąc się. Od czego mieli stoliki, przepraszam bardzo?

Stanęli blisko wyjścia, a kiedy zorientowałam się, że przyjechali jeszcze jacyś spóźnieni goście, przez ułamek sekundy łudziłam się, że może to Johnny wrócił. Porzuciłam jednak tę myśl równie szybko jak się pojawiła. Była niedorzeczna.

Gdy byłam już w połowie drogi podszedł do nich jakiś młody mężczyzna. Richard roześmiał się i poklepał go po plecach, witając go. Nieznajomy podniósł wzrok i kiedy jego spojrzenie spoczęło na mnie, mój świat na chwilę stanął.

Zatrzymałam się tak gwałtownie, że ktoś idący za mną, wpadł na mnie, ale nie potrafiłam wydusić z siebie chociaż słowa przepraszam. Wpatrywałam się przez dłuższą chwilę w mężczyznę. Jego przystojną, opaloną twarz, wyraziste rysy twarzy, prosty nos, ciemne włosy i uważne, szare oczy.

Co on tu robił?!

Wiedziałam, że on też mnie rozpoznał. Widziałam w jego oczach to samo zaskoczenie, ten sam szok. W głowie jednak tłukło mi się tylko jedno.

WILLIAM.

To co w nas najlepszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz