XIV.

944 121 38
                                    

Minęły kolejne trzy tygodnie i Harry postanowił wrócić do pracy, zabierając Clifforda ze sobą do firmy. Nie miał się czego obawiać, będąc synem właścicieli. Do tego miał swój gabinet. To nie do końca podobało się Louisowi. Był dużo spokojniejszy, kiedy brunet zostawał w domu, stres przejmował jego ciało, tym bardziej kiedy Harry był poza domem, a samego alfy nie było przy nim.

To w pewien sposób przypominało mu o wypadku jego męża. Jeden z najtrudniejszych momentów jego życia. W każdej przerwie miał przy sobie Marcela, który albo podawał mu telefon albo alfa dyktował mu treść wiadomości. Musiał być pewny, że jego mąż ma się dobrze i nic się nie dzieje.

- Louis, Harry dzwonił - Marcel powiedział mniej pewnym siebie głosem po jakimś czasie, podchodząc do swojego pracodawcy.

- Daj telefon - poczuł dziwny ucisk w żołądku - Odbierałeś? Mówił ci coś?

- Nie, nie odebrałem - powiedział zgodnie z prawdą i podał urządzenie Louisowi.

Alfa jak najprędzej wybrał kontakt do męża, a dźwięki połączenia dłużyły mu się w nieskończoność. Przez myśli przebrnęły mu już chyba wszystkie scenariusze.

- Lou! W końcu - usłyszał w końcu ukochany głos omegi, który wydawał się naprawdę wesoły.

- Dzwoniłeś... - powiedział dość podejrzliwe - Więc oddzwaniam, o co chodzi?

- Udało się, znowu się udało - głos Harry'ego stał się nagle bardzo delikatny i czuły.

- Co się udało? - alfa jakby nie zrozumiał, głową był jednocześnie na planie, jak i martwił się o męża.

-Jestem w ciąży Lou - odpowiedział Harry - Musiałem zadzwonić, jestem w tak ogromnych emocjach...

- Nie miałeś być dziś w pracy? - rozszerzył oczy, jednak jego alfa zawył radośnie, miał ochotę rzucić wszystko i jechać do męża.

- Teraz jestem, ale wcześniej byłem u lekarza - powiedziała omega, lekko pociągając nosem.

- Nie mówiłeś nic, że masz podejrzenia! Jaka cudowna informacja! Jak daleko jesteśmy? - od razu zapytał i uniósł wzrok na Marcela, który tylko uśmiechnął się i odszedł o kilka kroków.

- Ósmy tydzień Lou - odpowiedział, wyraźnie wciąż w głębokich emocjach - S-Słyszałem bicie serduszka.

- No wiesz? Tak beze mnie? - prychnął z żartem Louis - Mam nadzieję, że masz wydruki, abym mógł je zobaczyć.

- Wydruki oraz nagranie, nie mogę się doczekać, aby ci je pokazać... Mamy szczeniaka!

- Dosłownie trzęsą mi się ręce z emocji... Chciałbym cię teraz objąć - wypuścił powietrze - Nie mogę się doczekać końca tego dnia.

- Pracuj dzielnie i wróć do nas. Kochamy cię - omega nie chciała przedłużać rozmowy.

- Kocham was - odpowiedział z uśmiechem i niestety musiał zakończyć połączenie.

Miał w sobie masę emocji, ale to było napędzające. Miał motywację, aby wszystkie dzisiejsze sceny nagrać jak najszybciej i w jak najmniej podejść.

Wiedział, że tym razem nie pozwoli, aby cokolwiek stało się jego mężowi, czy szczeniakowi. Tym razem doczekają się rodziny.

🐾🐾🐾🐾🐾

Po powrocie z planu, Louis był dosłownie wczepiony w ciało omegi, a policzek ułożył na jej brzuchu, czując się wypełniony miłością i szczęściem po brzegi.  W jego uszach wciąż rozbrzmiewało nierówne, silne bicie serduszka ich szczeniaka. To poruszyło jego serce.

- Mały Tomlinson, wyobrażasz to sobie? Będzie za jakiś czas tuptał sobie po mieszkaniu, będą z Cliffem najlepszymi przyjaciółmi na zawsze - wyobrażał sobie scenariusze.

- Clifford będzie bronił naszego szczeniaka, będą swoim światem - potwierdził cicho Harry, bawiąc się włosami Louisa.

- To takie cudowne Harry, chcieliśmy maluszka i to staje się realne, jest tam u ciebie i za maksymalnie siedem miesięcy będzie z nami - uniósł na chwilę głowę, całując brzuch bruneta.

- Nie chcę niczego zmieniać w tym momencie, w  końcu mamy to, o czym obaj marzyliśmy - zabrał dłoń z włosów partnera.

- Ja też nie chcę niczego zmieniać, będę brał filmy tylko w Anglii - od razu zaznaczył - Nie ruszę się stąd mając ciebie w dwupaku.

- Bardzo mnie to cieszy - przejechał dłonią po jego policzku - Bo będę musiał dużo leżeć po piątym miesiącu ciąży.

- Lekarz ci to powiedział? - od razu spojrzał w oczy omegi - W takim razie chyba jednak czeka mnie kolejna przerwa, jak ty powinieneś leżeć.

- Nigdy nie dokończyliśmy tej rozmowy miesiące temu - przypomniał sobie - Lekarz zgodził się na ciąże, ale mają być one na najwyższym szczeblu bezpieczeństwa i piąty lub szósty miesiąc to czas większego leżenia do końca.

- W takim razie osobiście tego przypilnuję, tata będzie z wami do końca ciąży, żeby maluszek siedział w brzuchu tyle ile trzeba - z głosu alfy biła troska.

- Dla tego szczeniaka mogę się oszczędzać przez te kilka miesięcy. To nic w porównaniu do tego, co dostaniemy - ułożył dłoń koło głowy Louisa, aby móc dotknąć swój brzuch.

- Dostaniemy cudownego szczeniaka, który będzie naszym oczkiem w głowie - zachwycał się - Synek lub córeczka, będę tak samo szczęśliwy.

- Ja tak samo, byleby było zdrowe - to było najważniejsze dla bruneta, po tym co przeszli.

🐾🐾🐾🐾🐾🐾

Kola  💙💚

To koniec tego ff, ale w tym samym czasie wstawiam pierwszy rozdział do nowego Larry FF! Ofc abo 💚 zapraszamy!

Faith in the future Onde as histórias ganham vida. Descobre agora