XIII.

766 119 32
                                    

Przesłuchanie rzeczywiście okazało się formalnością, Louis dwa dni po nim dostał informację o obsadzeniu go w jednej z głównych ról.

Wtedy dostał też w nagrodę od męża gratulacyjny seks. Który był naprawdę, naprawdę dobry i obaj niemal nie zapomnieli swoich imion. Z resztą, nie ograniczali się w tych sprawach, nie przejmowali się antykoncepcją, czerpali ze swojego związku naprawdę wiele.

Pierwsze nagrywki zaczęły się pięć tygodni później. Jego wierni fani już wiedzieli o tym, że podjął się nowej produkcji, która różniła się od tych poprzednich. Jednak wszyscy byli podekscytowani na sam fakt, że alfa znowu pokaże się na wielkim ekranie, do tego już wiedzieli, że ten ma męża.

- I twoje drugie śniadanie - Harry zadowolony podał partnerowi sporą śniadaniówkę - Masz mi wszystko grzecznie zjeść do powrotu.

- Oczywiście kochanie, jak mógłbym zrobić inaczej mając jedzenie od własnego męża? - nie mógł przestać się uśmiechać.

- No i tak ma być - potarł lekko jego ogolony policzek - Chyba nie przywyknę do braku zarostu.

- Na trochę musisz się przyzwyczaić, to wymagane w tej roli - sam nie przepadał za tym stanem - Cztery miesiące i zarost wróci na swoje miejsce.

- O cztery miesiące za dużo - zaśmiał się lekko - Idź już, bo cię nie puszczę, a Marcel i kierowca na ciebie czekają.

- Widzimy się wieczorem - połączył ich wargi , a po tym skierował się do wyjścia.

Przez kolejne dwa tygodnie Harry wytrzymywał siedzenie w domu. Robił ćwiczenia, dbał o ich dom i szykował posiłki. W trzecim tygodniu, wziął ich drugiego kierowcę i pojechał do hodowli piesków. To był czas aby spełnić jego i Louisa marzenie.

O szczeniaku labradoodle.

Już od jakiegoś czasu się rozglądał za szczeniakiem, aż udało mu się trafić na hodowlę, która miała ostatniego wolnego szczeniaczka, to musiało być przeznaczenie.

- Dzień dobry, jestem Harry Tomlinson. Kupiłem ostatniego szczeniaczka labradoodle, Clifforda - przywitał się z miło wyglądającą omegą.

- Dzień dobry, Cliff już czeka. Został jako ostatni, godzinę temu została odebrana przedostatnia sunia - kobieta odsunęła się, aby wpuścić bruneta do domu.

- Trochę się pogubiłem po drodze - potarł swój kark - Ale już jestem i chętnie poznam nowego członka rodziny.

- Nie ma problemu, maluch jest trochę maminsynkiem - zaśmiała się - Trzeba będzie go trochę poniańczyć przez pierwsze dni - zdążyła już trochę poznać charakter szczeniaczka.

- Nie będzie z tym problemu - sam się uśmiechnął i ruszył za kobietą w głąb domu - To mojego męża ulubiona rasa. Długo się naszukałem jakiegokolwiek psiaka.

- Jasne, rozumiem - potwierdziła - Szczeniaki rozchodzą się naprawdę szybko, nam się urodził jeden więcej niż pokazywały badania. Miała go wziąć moja córka, ale okazuje się, że mój wnuk jest alergikiem.

- Och, biedne szczenię - szczerze się zmartwił.

Finalizacja była szybka. Harry dostał wyprawkę pieska i nie musiał się martwić niczym przez kolejne dni, mogąc poznawać psiaka. Podziękował omedze i wrócił do auta, gdzie trzymał Clifforda na swoich kolanach. Szczeniaczek trząsł się lekko, wszędzie były nowe dla niego zapachy.

- Liam, możesz odwołać Marka i sami pojedziemy po Louisa - oświadczył Harry, spoglądając miło na kierowcę, który był alfą.

- Oczywiście, już dzwonię go odwołać - od razu odpowiedział i skorzystał z zestawu głośnomówiącego.

- Dziękuję - zwrócił ponownie uwagę na szczeniaka, który wiercił się na jego kolanach.

Na miejscu byli chwilę przed zakończeniem zdjęć tego dnia, wyszedł z samochodu, aby pozwolić maluchowi załatwić swoje potrzeby. Szczeniak zadowolony chodził po trawie i wąchał wszystko wokół, coraz to spoglądając na Harry'ego, żeby ten mu przypadkiem nie uciekł.

Aktorzy zaczęli wychodzić z planu, co dało tylko znać o tym, że oficjalnie się wszystko zakończyło na ten dzień. Louis wychodził praktycznie na samym końcu.

Harry w tym czasie złapał Clifforda w ramiona i ruszył powoli w stronę Louisa, który szukał samochodu, którym poruszał się kierowca. Szatyn wyciągnął telefon i wybrał jakiś kontakt, dopiero po zmianie zdań uniósł wzrok i zauważył omegę.

Brunet od razu zaczął delikatnie machać łapką Clifforda w stronę męża, uśmiechając się ciepło.

- Cześć słońce, a kto to? - połączył ich usta, po czym podrapał pieska za uchem.

- Hej Lou. To Clifford, nasz nowy członek rodziny - odpowiedział dumny z siebie - Labradoodle, kochanie.

- Czekaj... Kupiłeś nam psa? - spojrzał zaskoczony - I to moją ukochaną rasę? Nie żartujesz, prawda?

- Dlaczego miałbym? Nudzę się w domu bez ciebie, to załatwiłem nam wymarzonego przyjaciela - ucałował łepek zwierzaka.

- Nawet nie wiesz jak się cieszę - połączył kolejny raz ich usta, po czym przejął szczeniaka, by przywitać się z nim poprawnie.

- Ale czuję choć w części - przeszli do samochodu, gdzie Louis nie chciał się w ogóle rozstawiać ze szczeniaczkiem.

Alfa trzymał malucha na swoich kolanach, a Clifford po prostu na nich zasnął, jakby to było jego stałe miejsce. Harry nie mógł mocniej się uśmiechać.

W domu ogarnęli pieskowi miejsce w ich sypialni i mieli nadzieję go nauczyć spać tam, zamiast w ich łóżku. Omega chichotała pod nosem, widząc jak Louis nie mógł oderwać wzroku i rąk od Ciffa.

Kompletnie się tego nie spodziewałem - - szatyn siedział na podłodze koło posłania, w którym drzemał piesek - Przecież on jest taki uroczy i śliczny. Będzie dużym psiakiem, a teraz jest taką malutką fajtłapą.

- Cudem go znalazłem, okazało się że jeden ze szczeniaków był mocno ukryty i spodziewali się o jednego mniej - spojrzał na ekran telefonu, gdzie zawidniała kolejna fotografia Louisa.

- Byłeś nam przeznaczony maluchu - szatyn miał ochotę sięgnąć do Clifforda, jednak powstrzymywał się, chcąc dać mu spokój i odpoczynek.

- Chodź już do mnie i opowiedz mi o swoim dniu - poprosił brunet, klepiąc miejsce obok siebie.

Alfa trochę z ociągnięciem wstał z podłogi i przedostał się do męża, by zaraz zamknąć go w swoich ramionach.

- Był dobry, rano mieliśmy kilka prostych scen, potem zjadłem pyszne jedzenie od mojego męża, a potem nagrywaliśmy kilka razy to samo ujęcie, ale było ciężkie - podsumował krótko - Trzeba je zrobić bez cięcia, a jest dość długie.

- Mój biedny alfa, cały dzień ciężkiej pracy - przejechał dłonią po jego udzie - Ale kochasz to, nie ma co kłamać...

🐾🐾🐾🐾🐾
Kola 💚💙

Faith in the future Where stories live. Discover now