EPILOG

3 1 0
                                    

Pogrzeb taty Alexa był piękny, bardzo lekki i spokojny. Na szczęście nie było tam żadnych wkurwiających i nie potrafiących zachować się starych ciotek, które uważały, że to idealna okazja do obgadania rodziny. Wszystko odbyło się raczej kameralnie. Alex przez całą ceremonię trzymał mocno swoją ciocię za rękę i mimo wszystko miałam wrażenie, że był bardziej obecny niż my wszyscy. Nie brakowało tam starych przyjaciół jego taty czy też kilku lekarzy, którzy go leczyli. Dodatkowo przybyli, też mundurowi miastowej policji, w której przed wypadkiem pracował jego ojciec.

Alex kompletnie nie przejmował się wszystkimi tymi ludźmi. Pusto wpatrywał się w trumnę kiedy po jego policzkach spływały nieme smugi łez. W czasie ceremoni chciałam do niego podejść i przytulić, ale wiedziałam, że to by nic nie dało.

Cokolwiek ludzie wokół ciebie by nie robili, jakkolwiek nie próbowali, nie są w stanie zabrać ci bólu po takiej stracie. Nie są w stanie odpędzić twojej żałoby czy uczynić ją mniej bolesną. Jedyne co mogą zrobić to być, czekać, aż się pozbierasz i dawać ci czas, którego potrzebujesz. W brew pozorom z takimi rzeczami i tak musisz się uporać sam.

Jego ciocia stała z nim przy nagrobku w pierwszym rzędzie, ja razem z Jasonem, który też płakał i Laylą, która cały czas trzymała jego ramię staliśmy rząd dalej.

Po całej ceremoni spojrzałam na ostatnie co zostało po tacie Alexa, obok grobu, który należał do jego mamy.

William Walker
Ur. 15.04.1978r.
Zm. 16.01.2019r.

Sara Walker
Ur. 05.03.1979r.
Zm. 23.06.2015r.

                                 ***

Zapukałam do dzwi mieszkania.

W mojej głowie buzowały emocje, choć czułam, że powinnam zrobić coś innego wiedziałam, że to była jedyna rozsądna opcja.

Los nigdy nie jest naszym sprzymierzeńcem.

A może jest tylko my nie umiemy z nim współpracować?

Usłyszałam dźwięk przekręcanego zamka, więc poniosłam głowę znad swoich stup. Kiedy drzwi stanęły otworem ujrzałam Nicolasa. Chłopak miał na sobie czarną koszulkę i tego samego koloru dresy. Jego włosy były roztrzepane i lekko mokre. Twarz nie wyrażała nic oprócz zmęczenia. Oczy, którymi właśnie na mnie patrzył były jak nóż w serce. Widziałam w nich mnóstwo bólu oraz strachu jak i zakłopotania. On wiedział, że fakt, iż przyszłam nie skończy się dobrze. Ja też to wiedziałam. Ale nie mogłam postąpić inaczej.

Przesunął się i gestem dłoni zaprosił mnie do środka. Zdjełam buty i odłożyłam torebkę na szafkę po czym skierowałam się w stronę kuchni jednak kiedy usłyszałam za sobą kroki zatrzymałam się w środku korytarza.

- Musisz to zrobić - patrzyłam blado na drzwi do sypialni na końcu korytarza, po czym wzięłam głęboki oddech, odwróciłam się i spojrzałam prosto w zielono niebieskie oczy. - Musisz wyjechać.

Między nami nastała cisza. Tak bardzo bolesna. Wyraz jego twarzy nie przedstawiał zaskoczenia czy rozczarowania. On przedstawiał prośbę. Widziałam też w nich bitwę z myślami. Wydawało się to trwać wieczność, więc podjęłam temat.

- Powinieneś to zrobić. Powinieneś jechać do swojej mamy. Wszystko sobie z nią poskładać, wyjaśnić. Jeśli wszystko dobrze pójdzie to mógłbyś również z nią zamieszkać nadrabiając stracone lata. Zasługujesz na to, rozumiesz?

Zwiesił głowę w dół i pokręcił nią lekko.

- Nie powinieneś się zastanawiać, tylko wyjechać jak tylko dostałeś list. Zrób to dla siebie. Bądź egoistą. Twoja mama za tobą tęskni, a ty tęsknisz za nią i nie zaprzeczaj. To widać za każdym razem jak o niej mówisz. - Wzięłam głęboki wdech dodając samej sobie otuchy i powiedziałam pewniej. - Pierdol cały świat i jedź do osoby, którą kochasz i za którą tęsknisz.

Forest and Flowersजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें