27. Zaginione skarby.

3 1 0
                                    

Kilka dni minęło od momentu, w którym poznałam tatę Alexa. Zupełnie inaczej zaczęłam wtedy patrzeć na jego osobę i wyłapywałam inne rzeczy w jego codziennym zachownaiu. Na przykład to jak czasami potrafił się zawieszać patrząc na świeczki, które rozpalaliśmy wieczorami w domu. Zazwyczaj pytałam czy zgasić je i włączyć lampkę, ale zbywał mnie jednym zdaniem ,,Nie użalamy się nad tym Flora, łatwiej i tak nie będzie". Przysięgam, że to zdanie wyryło mi się w pamięci.

Jason wiedział, że nie jest dobrze i powiedział mi o tym kiedy ostatnio Alex poszedł spać przed nami. To była ciężka rozmowa choć wiedziałam, że była ona niczym w porównaniu z tym co miało dopiero nadejść. Miałam wrażenie jakby Coleman próbował mnie na to przygotować, siebie trochę też.

- Więc gdzie jedziemy? - Zapytał ucieszony jak szczeniak Alex.

Mimo styczniowego popołudnia było całkiem ciepło, a słońce ogrzewało przyjemnie twarz.

- Niespodzianka.

To była niespodzianka również dla mnie. I to ogromna. Bo kiedy znaleźliśmy się w studio tatuażu kilka mil za miastem rozszerzyłam szeroko oczy.

- Ktoś mi kiedyś powiedział, że zawsze wpadam na głupie pomysły, ale czy to ważne. Jesteśmy tylko nastolatkami, to nasz czas na głupie pomysły - wskoczyliśmy z auta i stanęliśmy przy drzwiach. - To salon mojego kolegi, zrobi nam tatuaże bez zbędnych kłopotów. Uzbierałem też trochę kasy, bo już od dawna chodziło mi to po głowie, więc ja stawiam.

Zerknęłam w szoku na blondyna, a on tylko uśmiechnął się szczerze bez żadnych obaw.

- Nie uprzedziłeś nas, skąd mamy wiedzieć co chcemy sobie zrobić?

- Nad tym też pomyślałem.

Otworzył drzwi i przekroczył próg studia, które było bardzo małe. Przywitał się z obecnie robiącym jakiś tatuaż facetem i usiadł na kanapie, a my razem z nami. Musieliśmy poczekać, bo mężczyzna kończył jeszcze jakąś pracę.

- Wiecie możemy zrobić jakiś wspólny tatuaż, coś co do nas pasuję.

- Tak, może zróbmy coś związanego z tym jak się poznaliśmy? - Odezwał się Walker.

Podniosłam brwi patrząc na nich.

- Alex wiem, że masz bujną wyobraźnię, ale my się znamy od kołyski. Może coś bardziej obecnego?

- A co jakby zrobić jakiś napis? - Zagajiłam.

- Tak, tylko co jest związanego z całą naszą trójką.

- Może po prostu drobny domek?

- Brzmi dobrze, ale trochę za mało oryginalnie.

- Wiem. Zróbmy sobie napis kolorów, które są naszymi odpowiednikami. - Alex poprawił się na kanapie.

- Co? Mamy w twojej głowę jakiś odpowiedniki kolorów? - Zapytałam marsząc brwi.

- Nie, ale mam pewne spostrzerzenie. Widok z tarasu mi się z nami kojarzy. Idealna trójka. Golden trio. Serio, nic? - Pokręciliśmy sprzecznie głowami. - Ja będę miał yellow jak słońce górujące nad lasem. Ty będziesz miała green jak korona drzew łączącą niebo z pieniami, których kolor będzie miał Jason? Na prawdę nigdy się to wam z nami nie kojarzyło? Jesteście dziwni.

- Mówi to chłopak z takimi przekminami. - Zaczepiłam, a on tylko się zaśmiał i teatralnie oburzył.

- Tak, yellow, green i brown pod drobnym rysunkiem domu. Niczym dwoje przyjaciół, które idealnie połączyła taka jedna - dopowiedział Jason.

Forest and FlowersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz