9.Dingo.

12 2 0
                                    

Od trzydziestu minut siedziałam w mieszkaniu Nicolasa. Chłopak nawet nie zwracał na mnie uwagi, tylko wpatrywał się w swój telefon, siedząc na drugim końcu kanapy. Zaczęło mnie to wkurwaić. Kiedy skończyłam przeglądać wszystko co się dało podniosłam się i ruszyłam w stronę okna.

Otworzyłam je i obróciłam głowę aby zobaczyć, że brunet nawet odrobinę się nie poruszył. Wyszłam na murowany balkon, a ręce oparłam o mur i patrzyłam na miasto.

Zwróciłam uwagę na gołębie wpatrujące się we mnie z sąsiedniego budynku. Były szare, ale w każdym z nich widziałam inny odcień szarości, żaden nie równał się drugiemu. Mój wzrok następnie znalazł się na przechodniach. Ludziach ciągle się sie gdzieś śpieszących. Jeden mężczyzna w bordowym płaszczu właśnie wpadł na jakąś kobietę z białą bluzka i wylał na nią kawę. Dwoje dzieci szło razem z ich, jak przypuszczam, mama trzymając ją za dłonie. W drugiej rączce miały po rożku z lodami, którymi się zajadały.  Jeden miał niebieskiego, pewnie borówkowego. Drugi zaś lizał różowego, obstawiam malinę.

Podniosłam głowę i zaczęłam wpatrzywać się w zachodzące nad miastem słońce. Straciłam poczucie czasu i ocucił mnie dopiero ruch na końcu murku. Gołąb, któremu się wcześniej przyglądałam właśnie stał i  wlepił we mnie swe ślipia.

- Co tam kolego?

Odwróciłam się i wróciłam do pomieszczenia. Wchodząc zauważyłam jak Nicolas wraca wzrokiem do swojej komórki, ale nie poświęciłam mu dużo uwagi.

Chwyciłam w dłonie owsiane ciastko leżące na stoliku i wróciłam do mojego nowego kolegi. Nadal tam był. Położyłam ciastko mniej więcej po środku naszej odległości.

- Jakby cię nazwać? - Gołąb uważnie na mnie patrzył. - Może Dingo. Tak, pasuję ci.

Ptaszyna ruszyła niepewnym krokiem do ciastka i zaczęła je dziobać.

- Jesteś chłopakiem co nie? - Oderwał na chwilę od czynności lecz szybko do niej wrócił.

- Powiedz Dingo jak to jest latać? To musi być wspaniałe uczucie, móc tak szybować w przestworzach - westchnęłam. - Moc oderwać się od życia.

Gołąb odleciał w momencie kiedy ja poczułam, że cóż opada na moje ramiona. Wzdrygnełam się i spojrzałam przestraszona na Nicolasa, a chwilę później zawładnęła mną złość.

- Przestraszyłeś go!

Wskazałam na Dingo, który był zmuszony skończyć konsumcję swojego ciastka na dachu innego bloku.

- Bedziesz chora. - Powiedział beznamiętnie. - Zimno jest.

- Martwisz się? - Zapytałam udając poruszoną.

Chłopak spojrzał na mnie wymownym spojrzeniem.

- Nie.

- A właśnie, że tak.

- Okej, oddawaj.

Wyciągnął przed siebie ręce i już miał mi zabrać koc kiedy lekko odskoczyłam.

- Dobra, zostaw. Zimno jest. - Poddałam się.

- Rozmawiałaś z gołębiem?

- Tak, ma na imię Dingo. - Popatrzył na mnie z politowaniem. - Tobie też by się przydało, może wtedy przestałbyś być takim gburem - nie skomentował. - Podobno gołębie przynoszą szczęście.

- Wierzysz w to?

- Nie wiem w co wierzyć. Żyje na tej planecie dopiero szesnaście lat. Mało wiem.

Powiedziałam pewna siebie, a brunet lekko uniósł kącik ust.

- Wszyscy mało wiedzą. Nie ważne jak wykształceni by byli czy jak wiele by zobaczyli i tak to zawsze jest tylko kropla w morzu.

Forest and FlowersDonde viven las historias. Descúbrelo ahora