miłej lektury, bibole! — wika
Wracając późną nocą do akademika, Joonki wciąż nie potrafił uwierzyć w to, co zaproponował mu Hanjae. W ustach miał posmak słodkiej krwi, którą niedawno było mu dane skosztować prosto ze szczupłego nadgarstka. Starał się wgryźć najdelikatniej, jak umiał, nawet jeśli jedyne dźwięki, które wydawał z siebie Hanjae, brzmiały jak rozkoszne westchnienia. Po wszystkim zlizał powoli krew, która rozlała się wokół skaleczeń, otarł kąciki ust i ujął jego szczupłe policzki, by złożyć czuły pocałunek na wargach starszego chłopaka.
Potem opuścili klub i wsiedli do pierwszej taksówki, którą udało im się namierzyć. Już w drodze Joonki przypomniał sobie, że powinien dać znać Hoonowi i Minjunowi, toteż napisał SMS-a do przyjaciela, informując go o wcześniejszym powrocie. Schował telefon do kieszeni spodni i oparł głowę o ramię Hanjae, uśmiechając się pod nosem.
— Siedem na dziesięć była ta randka, co? — spytał, wsuwając palce pomiędzy palce starszego. Splecione dłonie oparł sobie o udo.
— Następnym razem możemy pójść gdzieś sami — zasugerował Hanjae. — Ale całkiem dobrze się bawiłem.
— Nie brzmisz zbyt przekonująco — parsknął Joonki. — To co... Następnym razem idziemy do muzeum?
— Myślę, że zanudziłbyś się na śmierć.
— Nieprawda... Każda forma spędzania czasu z tobą mnie cieszy.
— Nawet sprzątanie mieszkanka Gibona?
Joonki uniósł głowę z ramienia Hanjae tylko po to, by posłać mu wymowne spojrzenie. Po chwili jednak parsknął chichotem, przytakując.
— Obcowanie z Gibonem nie jest szczytem marzeń, ale powinienem się do niego przyzwyczaić — stwierdził, swoimi słowami powodując, że na twarzy starszego odmalowało się rozbawienie.
— Doceniam twoje poświęcenie, Kiki — powiedział, sięgając do fioletowych kosmyków, które lekko zmierzwił.
Za taksówkę zapłacili po połowie, choć wampir upierał się, że chętnie pokryje całość kursu. Niestety nie umiał być na tyle stanowczy, by Hanjae mu odpuścił, więc w końcu westchnął z rezygnacją i zgodził się na podzielenie się kosztami. Do akademika skierowali się w ciszy. Tym razem znów padło na pokój Joonkiego.
— Możemy włączyć LED-y zamiast normalnego światła? — spytał Hanjae, gdy tylko weszli do środka. Zamknął za sobą drzwi i przekręcił górny zamek, a potem wziął się za zdejmowanie butów.
Joonki, który miał już stopy wsunięte w papcie, pokiwał głową i wyciągnął telefon, by włączyć oświetlenie poprzez dedykowaną aplikację.
— Który chcesz kolor?
— Może fioletowy? — zaproponował cicho Hanjae. — Skoczę jeszcze do łazienki.
Nie czekając na odpowiedź ze strony wampira, zniknął za drzwiami, a Joonki przysiadł na łóżku i rozejrzał się dookoła. Chwilę później znów był na nogach i dreptał w stronę biurka, by włączyć lampę-lavę. Znów podszedł do łóżka, tym razem po to, by poprawić poduszki i spryskać pościel odświeżaczem o słodkim zapachu. Siebie też obwąchał, tak na wszelki wypadek, a następnie stanął przed lustrem. Musiał poprawić włosy, powpinać na nowo spinki, które zdążyły się osunąć, sprawdził nawet, czy na pewno nie ma już ufarbowanych na czerwono zębów czy języka.
VOCÊ ESTÁ LENDO
BIBO
Romance[zakończone] «blood in, blood out» Oh Joonki jest młodym wampirem, cierpiącym na dość absurdalną przypadłość - ma uczulenie na krew, przez co zmuszony jest odżywiać się roślinną hemoglobiną. Żartów na ten temat nie brakuje i wśród innych krwiopijców...