23 «Krople do ust»

1.3K 241 54
                                    

miłej lektury, bibole! — wika

Tego już nawet nie dało się nazwać pechem, a najprawdziwszą tragedią

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Tego już nawet nie dało się nazwać pechem, a najprawdziwszą tragedią. Joonki nie miał żadnych wątpliwości, iż właśnie tak powinien nazywać od tej pory swoje życie. Po części oczywiście dramatyzował, jednakże uważał, że ma ku temu naprawdę solidne powody i nie zamierzał w najbliższym czasie przestawać. Jeśli Minjun mógł zachowywać się tak dwadzieścia cztery godziny na dobę, to on również miał prawo do robienia z igły widły. Zresztą... w jego przypadku było faktycznie czym się przejmować.

Sprawa przedstawiała się następująco — jeszcze kilka godzin temu był cały w skowronkach, święcie przekonany, iż wreszcie wyrósł z alergii, dzięki czemu miał szansę w końcu zdobyć chłopaka, który mu się podobał, a potem... wrócił do punktu wyjścia. Gdy podczas testów skórnych dostał silnej reakcji alergicznej, wystraszył się nawet sam pielęgniarz, który od razu wezwał pomoc. Joonki dostał serię zastrzyków, od których okropnie rozbolał go pośladek (akurat musiał mieć na sobie bokserki z królikiem Bugsem...), a potem wylądował w szpitalnej sali z zaleceniem, aby pozostał tutaj przynajmniej na jedną dobę.

— Panie doktorze — zapytał w pewnej chwili, chwytając kitel lekarza, który akurat chciał zostawić go w spokoju. — Ale jest pan święcie przekonany, że ja nadal mam tę alergię? Może ta krew, którą użyto do testów...

— Niech pan się cieszy, że w porę zareagowaliśmy — odezwał się mężczyzna, przerwawszy mu jego wywód. — Moim zdaniem alergia to mało powiedziane.

Świetnie — pomyślał Joonki, uśmiechając się żałośliwie. Opadł plecami na łóżko, gdyż wcześniej poderwał się do siadu, i gapił się w sufit, czekając, aż doktor opuści salę. Poczuł się tak przybity oraz sfrustrowany, że zachciało mu się płakać, ale chyba nawet na to brakowało mu energii.

Szczerze mówiąc, początkowo zupełnie nie planował pisać do Hanjae. Nie miał dla niego dobrych wieści i bał się jak diabli, że chłopak znów się od niego zdystansuje, że po raz kolejny się wycofa. Z drugiej strony nie chciał go okłamywać. Zdecydowanie za bardzo lubił Hanjae, aby potraktować go w tak okropny sposób, zatajając przed nim istotną prawdę.

Zanim jednak do niego napisał, postanowił wpierw skontaktować się z przyjaciółmi, których poprosił o przyniesienie kilku rzeczy, takich jak szczoteczka do zębów, bielizna czy ładowarka do telefonu. Kiedy oznajmił im, że jego alergia ma się niestety znakomicie i że prawie przekręcił się w gabinecie, Sanghyun wyskoczył ze swoim „A nie mówiłem?". Wampir przekonany był bowiem od samego początku, że nadzieje Joonkiego na cudowne ozdrowienie zostaną tej nocy brutalnie zdeptane. Jak zwykle miał rację.

Oczekując na wizytę przyjaciół, Joonki wysłał SMS-a do Hanjae, doszedłszy do wniosku, że nie powinien już dłużej tego przeciągać. Kiedy napisał mu, że dostał silnej reakcji alergicznej, starszy zapytał o nazwę szpitala, a potem... zaczął go ignorować.

BIBOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz