45 «Krew jak szal otula twą szyję»

1.7K 311 239
                                    

miłej lektury, bibole! — wika

Joonkiemu wydawało się, że zaraz rozniesie cały autobus

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Joonkiemu wydawało się, że zaraz rozniesie cały autobus. Chciał jak najszybciej dotrzeć do mieszkania, a jazda jak na złość dłużyła się mu niemiłosiernie. Hanjae miał z kolei ubaw i parskał za każdym razem, gdy tylko na niego spoglądał. Od czasu do czasu specjalnie dotykał szyi, sunął po niej opuszkami od żuchwy aż po kołnierz bluzy.

Wampir wiedział, że jego chłopak robi to specjalnie, że się z nim droczy. Próbował zachować spokój, jednak cały czas myślał o tym, że Hanjae chciał dać mu się napić. To byłoby idealnym zwieńczeniem ciężkiego tygodnia... poza tym od ostatniego razu, gdy mógł skosztować jego krwi, minęło już wiele czasu. Niby większe dawki roślinnej hemoglobiny zdawały się całkiem pomocne, ale... nie były w stanie całkowicie zniwelować głodu, który odczuwał. Jego organizm domagał się jednego i teraz w końcu mógł to dostać.

Kiedy wysiedli z autobusu, Hanjae zupełnie się nie śpieszyło. Szedł powolnym krokiem i w dodatku zwalniał za każdym razem, gdy Joonki próbował narzucić żwawsze tempo.

— Gdzie ci się tak śpieszy? — spytał w pewnym momencie. Usta wyginały się w złośliwym uśmieszku, nawet nie próbował go maskować.

— Mieliśmy spędzić ze sobą czas — przypomniał mu wampir, ciągnąc go za rękę w stronę windy. — Hyung! Robisz to specjalnie.

— Ale co? — Hanjae zgrywał głupiego. — Przecież już jesteśmy razem i spędzamy ze sobą czas. Nie chcesz się przespacerować? Jest taki ładny, mglisty poranek.

— Przespacerujemy się, gdy będę odprowadzał cię pod instytut. No chooodź.

Weszli do windy, która zawiozła ich na odpowiednie piętro, a potem w pośpiechu skierowali się do mieszkania wampira. Ledwo zdążyli stanąć na korytarzu, kiedy z salonu wyłoniły się dwie uśmiechnięte od ucha do ucha kobiety.

W dupę Draculi! — przeklął w myślach Joonki. Zapomniał, że przecież jest zbyt wcześnie, by jego mamy spały i że najprawdopodobniej czeka ich jeszcze wspólny posiłek.

— Kiki! — zawołała radośnie Ara, podchodząc do niego. Nie pozwoliła mu nawet zdjąć butów, tylko od razu go przytuliła, całując oba policzki.

Joonki lubił to, że zawsze był ciepło witany, ale tym razem miał ochotę odsunąć od siebie matkę i jak najszybciej zaszyć się w pokoju wraz z Hanjae. Miał wrażenie, że lada moment oszaleje. Odejście od zmysłów musiało jednak trochę poczekać, bo zaraz przytulała go druga mama.

— Tak, ja też się za wami stęskniłem — mruknął niezbyt przekonująco.

Stojący z boku Hanjae próbował powstrzymać cisnący się na usta śmiech. Musiał w pewnym momencie zakryć się dłonią, na którą naciągnął rękaw bluzy.

BIBOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz