31 «Nie gryź warg, chyba że moje»

2K 302 75
                                    

miłej lektury, bibole! — wika

Salwom śmiechu Joonkiego nie było końca

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Salwom śmiechu Joonkiego nie było końca. Gdy on i Hanjae spalili drugiego jointa, poczuł, że dosłownie zapada się w miękkiej pufie, a potem wyjawił starszemu, iż wszystko wokół niego faluje. On też falował. Miał wrażenie, że jest gibkim, żelkowym lodem albo długą tyczką gimnastyczną. Strasznie go to bawiło — kołyszący się przed oczyma obraz. Tylko starszego chłopaka widział wyraźnie, skupiając się na jego twarzy, którą w pewnym momencie ujął dłońmi.

— Jesteś taki ładny — wypalił, ale że nadal brało go na chichoty, brzmiał, jakby żartował. — Mówię prawdę! To, że uśmiecham się teraz jak debil, to wina tego, że jestem zjarany. Ale ty jesteś piękny, hyung — powiedział z rozmarzeniem, nachylając się w jego stronę.

— Przestań pierdolić — odparł Hanjae, parskając.

— Kiedy ja mówię prawdę!

— Jeśli dłużej będziesz trzymał mnie za policzki, to jutro obudzę się z nowymi siniakami i będę jeszcze piękniejszy.

Wampir natychmiast cofnął ręce, okazując skruchę poprzez spuszczenie wzroku i wywinięcie dolnej wargi.

— Zapomniałem, sorry — wymamrotał chwilę później. — Ale... Moim zdaniem, moim, więc nie możesz mówić, że nie mam racji — dodał prędko, kładąc emfazę na słowo „moje". — Jesteś piękny cały w siniakach i wybroczynach.

— W takim razie masz naprawdę dziwny gust — stwierdził Hanjae.

— A ty potwornie niską samoocenę.

— Nie obchodzi mnie mój wygląd — zaoponował, wywracając oczyma.

— Przecież obaj wiemy, że to nieprawda. Gdyby tak było, nie paradowałbyś wszędzie w bluzie i długich spodniach, by zakryć jak najwięcej plam.

Najwidoczniej Hanjae nie chciał rozmawiać na ten temat, bo westchnął wymownie i podniósł się z pufy, podrywając leżącą obok nogi szmacianą torbę. Uznał, że jest już dość późno i że lepiej będzie, jeśli zaczną się pomału zbierać. Joonki nie optował za tym pomysłem, jednak bez słów sprzeciwu również się podniósł, by zgasić lampki i zakryć wszystko plandeką. Zastanawiał się, czy to Hanjae ją tutaj przyniósł, czy może znajdowała się na dachu dużo wcześniej, zanim chłopak upatrzył sobie owo miejsce.

Następnie zaczął rozmyślać głęboko nad tym, czy Hanjae wciąż pamięta, co mu zaproponował. Kilka razy próbował go o to zapytać, ale był tak zjarany, że ostatecznie tylko chichotał pod nosem albo wzdychał, gdy okazywało się, jak trudne w tym momencie jest poruszanie się i wysławianie.

Do wyjścia z dachu udali się, trzymając się za ręce. Starszy szedł nieco przodem, lekko ciągnąc za sobą drugiego chłopaka, który bez przerwy narzekał, że nie ma siły.

— Możemy zrobić sobie jakiś przystanek?

— Nawet nie zeszliśmy z dachu — zauważył Hanjae. — Dasz radę. To tylko kilkadziesiąt kroków.

BIBOWhere stories live. Discover now