Rozdział 28.

187 9 1
                                    

Od kilku dni jakoś normalnie funkcjonuje. Może nie tak jak powinnam, ale plus, że wogóle wyszłam z pokoju. Jay opiekuje się mną jak tylko może.

Właśnie siedziałam z nim w totalnej ciszy. Chciał ze mną pogadać, ale od dziesięciu minut siedział cicho.

-Dostałem wiadomość od Sooji, że Mirae nie żyje.

-Ou... A nie miała jeszcze miesiąca?

-Postrzelono ją.

-Więc co teraz?

-Ty się mnie pytasz? Musisz tam jechać, bo jak nie to oni sami się tobą zajmą.

-No to jedziemy.

-Świetnie, że się zgadzasz, bo Haechan i Renjun przyjechali.

Po nich już nic mnie nie zdziwi. Pożegnałam się z przyjacielem i wyszłam z domu, a przed nim stało czarne auto. Na całe szczęście kiedy szłam w jego stronę to wysiadł z niego Renjun.

-Cześć. - rzucił krótko, a ja mu odpowiedziałam kiwnieciem głowy.

Wsiadłam do auta i pojechaliśmy. Po jakiejś pół godzinie byliśmy na miejscu. Wszystko było w kolorze czarnym, a przygotowania do pogrzebu trwały.

-Niezłe zamieszanie. - skomentowałam kiedy coś się stłukło. - W takim razie po co ja tu?

-Musisz podpisać jakieś dokumenty i takie tam. - odpowiedział mi Haechan.

-Czego one dotyczą?

-Zobaczysz.

Skierowaliśmy się w stronę domu, w którym było tych ważniejszych ludzi. Co chwilę się z kimś witałam, dopóki nie napotkałam jakiegoś mężczyzny.

-Bardzo przepraszam. Duże zamieszanie. - podniosłam wzrok do góry, żeby zobaczyć kim on jest.

-Zgodzę się z tobą. Pani T.I?

-Zgadza się.

-Proszę ze mną.

-Jak coś będziemy gdzie niedaleko. - powiedział Renjun i poszli.

Skierowaliśmy się w stronę salonu gdzie siedziała Sooji i jeszcze jakieś dwie kobiety i trzech innych mężczyzn.

-Dzień dobry. - przywitałam się.

-Dobrze wiecie kto to jest więc nie muszę wam jej przedstawiać. - zabrał głos ten sam mężczyzna, na którego wpadłam. - Więc przejdźmy do konrektów. - wyciągnął jakieś papiery na stolik i podał mi długopis.

-Co to jest?

-Najpierw podpisz.

-Dość to podchwytliwe. Nie podpisze dopóki się nie dowiem.

-W takim razie to jest to zgoda na to, że będziesz szefową mafii Yeoran.

-Tak się nazywa ta cała mafia?

-Tak.

-Nie. Nie podpisze tego.

-Musisz. Dobrze wiesz, że nie masz wyjścia.

-Jezu. Kto mi układał życie? - wzięłam ten nieszczęsny długopis i dokument i się podpisałam. - To wszystko?

-Tak. Witamy w zespole.

Posłałam im wzrok, że mi to teraz wszystko obojętne. Wstałam i odeszłam szukając jakiegis cichego miejsca. No niestety mi się nie udało. Kiedy szlam przez tłum ludzi uważając na wszystko dostrzegłam znajoma sylwetkę. Gdzieś przemknęła mi ta cała Yaejin. Poszłam w miejsce gdzie ja przed chwilą widziałam. Jak się okazało nadal tam stała. Była odwrócona tyłem do mnie. Podeszłam do niej i szarpnęłam za ramię od razu sprzedając jej liścia.

Save Me || Park Sunghoon ✔️Where stories live. Discover now