Rozdział 4.

415 15 9
                                    

Rano obudziłam nie wiedziałam gdzie jestem, co tu robię i co się dzieje. Te trzy pytania jako pierwsze zajęły moje myśli. Rozejrzałam się po pokoju. Nie wiedziałam gdzie jestem. Totalnie nic nie ogarniałam. Wkońcu postanowiłam się ruszyć. Wyszłam z pokoju. Zeszłam schodami na dół, skąd było słychać głośne rozmowy. Zauważyłam Hoona i jakąś starsza kobietę. Strzelam, że to jego matka.

-No, proszę. Panna raczyła wstać.

-Matko opanuj się. - stawił się w moje obronie blondyn.

-Nie matkuj mi tutaj. No proszę. Ledwo rok szkolny się zaczął, a ty już widzę zaczynasz. - skierowała wzrok na mnie - Miałeś się uczyć, a nie dziewczyny zaciągać do pokoju.

-Czego ty nie rozumiesz?! Byliśmy pijani, a poza tym nie spaliśmy że sobą!

-I ty masz czelność podnosić na mnie głos? - wysyczała przez zęby.

-A ty masz czelność obrażać wszystkich moich przyjaciół?! Nie! Więc nie wiem co ty tu jeszcze robisz!

-Przypominam ci, że to nie twój dom!

-Jakby jednak mój, bo raczysz pojawić się tylko raz na ruski rok!

-Nie mam do ciebie siły ty nieznośny dzieciaku! Wychodzę i nigdy nie wrócę!

-To fenomonelanie! Jestem przezajebiście ucieszony tym faktem! - kiedy wypowiadał ostatnie słowo drzwi trzasnęły z hukiem. Stałam na schodach osłupiała - Przepraszam cię za nią.

-Nie musisz. Sama się prosiłam. Powinnam była się wczoraj otrząsnąć i pójść do siebie. - minęłam go nie patrząc mu w oczy.

Założyłam buty i wyszłam z domu. Pokierowałam się w stronę swojego domu. Z jednej strony nie chciał tam iść, ale z drugiej nie miałam innej opcji. Weszlam do środka. Nikogo nie było. Chociaż tyle dobrze.

☘︎❀❁❀☘︎

Poszłam do szkoły normalnie. Darii nie było, a szkoda. Normalnie chodziłam do chłopaków, ale gadałam ze wszystkimi oprócz Hoona. On nic mi nie zrobił, ale słowa jego matki zabolały. Bałam się, że jeśli się do niego odezwę zacznie o tym gadać. Na tą chwilę moim najlepszym rozwiązaniem było unikanie go. Skończyła się lekcja matematyki. Chłopaki poszli na stołówkę, a ja wyciągnęłam książki na następną lekcje i poszłam do nich.

-Cześć, Misia. - odezwał się Heeseung.

-Nie mów tak do mnie.

-Dlaczego?

-Bo nie.

-To nic ci nie da - wtrącił się Jay. - On się nikogo nie słucha.

-Święta racja. - przytaknął. - Ale od dzisiaj to jest Twoje przezwisko wśród nas.

-O jakie urocze. - zachwycał się Won. - Misia.

-Nic mi chyba nie da jak do was będę mówić, że nie?

-Nie. - powiedział Riki.

-Eh...

Siedzielismy sobie razem rozmawiając na różne tematy. Do nas podeszły jakieś dwie dziewczyny. Z daleka było widać, że mają tonę tapety na twarzy. Podeszły do mnie i zaczęły się przymilać.

-Jezu, T.I jakiej odżywki używasz na sowje włosy? Są takie idealne.

-No, ma rację - przytaknęła ta druga. Posłałam chłopakom spojrzenie w stylu "Ratujcie mnie". Oni jedynie się zaśmiali.

Save Me || Park Sunghoon ✔️Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt