9. Niemy

256 13 7
                                    

Pov Lloyd Montgomery Garmadon

Wpatrywałem się w Jade, szukając w głowie słów. Poczułem coś, czego nie doświadczałem od dawna. Skanowałem jej spokojną postawę, czując jak masa emocji, przepływa moimi żyłami. Wszystko się mieszało. Raz chciałem opowiedzieć jej o wszystkim, a zaraz później wszcząć kłótnie i obwinić ją o to, że dała się wyciągnąć gdziekolwiek ze mną. Chciałem na nią krzyczeć i chciałem pozostać w ciszy. Pragnąłem tego wszystkiego. Od dawna nie odczuwałem w sobie czegokolwiek, od dawna nie czułem takich skrajności. Chciałem, żeby była, bo patrząc w nią, widziałem pewien znajomy obraz.

Widziałem siebie.

Tyle czasu byłem obłąkany, a jej nagłe pojawienie się zniszczyło moje spokojne bytowanie. Zrujnowało rutynę, jaką stworzyłem. Cały czas pojawia się natarczywie na mojej drodze i cholernie przypominała mi mnie. Widzę jak zakrywa się, maskami i widzę jak zapija to alkoholem. Widziałem ją zaraz po stracie rodziców, widziałem ją pijaną i widziałem ją zagubioną, a to wszystko jak bym patrzył w lustro.

Chciałbym jej pomóc, wyciągnąć do góry, ale nie potrafię. Jakim sposobem miałbym to zrobić, skoro nie radzę sobie sam ze sobą? Zostawiłem moich przyjaciół, olałem moją mamę, która starała się, mimo jej błędów, mi pomóc. Jak niby miałbym pomóc Jade, póki sam sobie nie pomogę?

Mimo późnej godziny ona stała tutaj wytrwale i zaniepokojona rozglądała się dookoła zapewne szukając czegoś podejrzanego. Wiem co o mnie myśli i pokazała to nie raz. Wiem, że się mnie boi. Może to i dobrze?

Nad ranem zabrałem ją do klasztoru, a sam wyjątkowo ruszyłem przespać się w moim łóżku. W całym pokoju panował względny porządek, mimo że nie sprzątałem tutaj od dłuższego czasu. Bywało gorzej, nie ma tragedii. Antygona tutaj palców nie maczała. Ściągnąłem z siebie ubrania i ułożyłem na zimnej pościeli. Bardzo zmęczony zasnąłem od razu.

— Lloyd, skarbie. Zobacz możemy zbudować to, czego zawsze pragnęliśmy. Możemy być razem szczęśliwi i mieć władze. Możemy panować nad całym Ninjago. Nie rozumiesz tego?—Przed oczami mignęły mi białe włosy.—Przecież tego pragniemy.

— Masz rację, Rumi—Czemu moje dłonie są smoliście czarne? Co tutaj robi Harumi?

Dziewczyna zbliżyła się do mnie i ułożyła swoje ręce na mojej twarzy. Tak bardzo chce ją odepchnąć, ale nie potrafię. Nie mogę się ruszyć.

— Świat stoi przed nami otworem.

— Jesteście gotowi?

Otworzyłem natychmiastowo oczy. Kolejny raz nawiedził mnie ten sam sen. Kolejny raz obudziłem się z trzęsącymi dłońmi i uciskiem na klatce piersiowej, czując się jeszcze bardziej wykończony niż przed zaśnięciem.

Muszę porozmawiać o tym z ojcem.


~~~
To znowu ja

ZDĄŻYŁAM JESZCZE DZISIAJ TO WSTAWIĆ.

W pewnym monecie zrozumiałam, że z jednej perspektywy nie uda mi się dokładnie wyłożyć różnych rzeczy, więc co jakiś czas tworzę przerywniki z perspektywy Lloyd'a dla zgłębienia sytuacji, bo wątpię, żeby ktokolwiek zechciał interpretować tego fan fika wers po wersie jak na polskim „Pana Tadeusza", a szkoda, bo na ogół ukrywam różne rzeczy w Mickiewiczowym stylu. Tylko są to mało jasne rzeczy. Niektóre czynności mają różne interpretację etc. Ale ja czasem po prostu podchodzę do tego zbyt ambitnie i niejasno. Humanista ze mnie słaby.

Tylko winny się tłumaczy więc przyznaje się teraz po czasie, że akurat z tym zepsułam trochę. Mniejsza, to już ponad połowa pierwszej części i całe szczęście zbliżamy się do jej końca. Znaczy się tak pół na pół szczęście, bo mi chyba rozdziałów w takim tempie do egzaminów nie starczy. Druga część jest trochę sensowniejsza do momentu gdzie nie opisuje przez pół rozdziału wstawania z łóżka. Nie no jaja sobie robię. Jest chyba lepiej napisana po prostu.

Wpadłam w jakiś dziwny nocny słowotok i chyba mi się nie podoba to, ale do tej pory czytacie właśnie najdłuższą podrozdziałową notkę napisaną przeze mnie.

A skoro już piszę to tak:

1."The Great Gig In The Sky" oficjalnie można uznać za hymn tego Fan fikaXDDD

2.Dropnę może playlistę(a w zasadzie kilka) związanych z tym co piszę.

3. Pisząc to stawiałam sobie w nawiasach, że mam coś dokończyć, dopisać etc. I JESTEM STUPROCENTOWO PEWNA, że do ponad połowy nie wróciłamXDD, więc jak coś takiego widzicie to napiszcie w komentarzach, a ja to poprawię, bo czasem przy korekcie nie zauważam takich rzeczy.


Dobra to tyle już ogar Kurwixon

Kocham ciasto z biszkoptem, ubitą śmietaną i truskawkami w galaretce, jak ktoś doczytał do tego momentu.

Powodzenia w egzystencji, chęci do życia(ja nie mam) i do usłyszenia tutaj zapewne w następną niedzielę. 

~Kurwixon

PS. Nadal nie wiem czemu wybrałam sobie niedziele jako dzień  wstawiania rozdziału ale chyba może być. 


Save me|L.N.| Part I:LonelyWhere stories live. Discover now