1. Pidżamersi

652 23 1
                                    




Nigdy nie lubiłam podejmować decyzji, jak i również nie potrafiłam tego zrobić. Dlatego postawiłam się przed ogromnym zadaniem zdecydowania czy chcę iść po raz kolejny w tym tygodniu na miasto, czy wole zostać w domu.

Mniejsza wychodzę przecież, jak mnie porwą to nawet i lepiej, bo w końcu stanie się cos ciekawego, jak umrę to nic i tak nie zmieni. Może dzisiaj do kogoś zagadam, oby udało mi się na tyle przełamać.

Podstawą nawiązywania znajomości jest wygląd, więc ściągnęłam z siebie za duży czarny dres i ułożyłam go na niepościelonym ogromnym łóżku, które stoi po lewej stronie pokoju. Otworzyłam szafę, która jest po przeciwnej stronie do okna i wyjęłam z niej czarne spodnie z szerokimi nogawkami, bordową bluzkę na ramiączkach z koronką na dekolcie oraz czarną jeansową kurtkę. Ubrałam to wszystko na siebie i po krótkim przejrzeniu w lustrze stwierdziłam, że makijaż jest całkowicie zbędny. Poprawiłam na szybko grzywkę i wciągnęłam na stopy pierwsze lepsze buty, następnie wyszłam z pokoju. Upewniłam się, że rodziców nie ma i wyszłam z mieszkania, jednocześnie porządnie zamykając drzwi. Schowałam klucz pod wycieraczkę, po czym zbiegłam na dół.

Wraz z wyjątkowo dobrym nastawieniem przemierzałam ulice Ninjago, kierując się w stronę plaży. Chłopak, którego wczoraj prawie staranowałam, wydawał się dziwnie znajomy. Może chodzę z nim do szkoły i widziałam go gdzieś na przerwie? Może wystąpił na jakimś kanale w telewizji?

Chociaż ten środek masowego przekazu wybrał sobie ninja jako chyba jakiś fetysz, bo nie ma godziny bez, chociażby jednej wiadomości o nich. Czasami potrafią zrobić cały blok informacyjny o nich i bez przerwy opowiadać o ich wyczynach. Pidżamersi przyjęli taką rolę policji, praktycznie każdej nocy lata któryś z nich na smoku i sprawuje piecze nad porządkiem w stolicy. Chociaż trzeba przyznać, że od dłuższych kilku miesięcy nie było nikogo kto, chciałby przejąć władze nad światem, więc jest stosunkowo spokojnie.

Mam dobry humor i nic go nie zjebie.

Już z daleka dostrzegłam ogromny tłum na plaży. Chodnik w pewnym momencie się skończył, a pojawiły się drewniane kładki układane tylko i wyłącznie na takie imprezy. Stwierdzając, że potrzebuje czegoś na przełamanie bariery społecznej, skierowałam się od razu do pierwszego lepszego baru. Siadłam przy ostatnim wolnym krzesełku i przeanalizowałam menu drinków, napisanych kolorowymi pisakami na ogromnej czarnej tablicy za kelnerem.

— Co podać?—Stanął przede mną barman. Brązowe krótkie włosy ułożone do tylu, dziecięcy uśmiech i biała koszula na krótki rękaw.

— Dwa shoty z sokiem. Po proszę od razu rachunek—Wyciągnęłam z kieszeni pieniądze. Długo nie musiałam czekać, a stanęły przede mną dwa małe kieliszki z różową cieczą w środku. Podałam barmanowi wyliczoną ilość gotówki i chwyciłam do ręki pierwsze szkło.

Bez zastanowienia wlałam w siebie gorzką, niedobrą substancję zmieszaną z sokiem ze smoczego owocu i jadalnym brokatem. Zignorowałam palący przełyk i od razu wypiłam drugą porcję. Podniosłam się od blatu i ruszyłam w stronę prowizorycznego parkietu, klasycznie zderzając się z pierwsza lepsza osobą.

No ale błagam, Pierwszy Mistrzu Spinjitsu, jakie były szanse na to, że trafie po raz kolejny na tą samą osobę? Jeden do ośmiu miliardów? Spojrzałam zdezorientowana we wkurzone zielono-czerwone oczy i od razu odechciało mi się tańczyć.

— Wszystko w porządku?—Na jaką pizdę glizdę szarlatana ty się go o to pytasz. Niestety czasem ta dziwna cecha robienia, a później myślenia przeważa moją rozważność i dzieją się sytuacje jak ta. Zdążyłam kilkanaście razy zbić mentalnego faceplama.

— Tak—Mężczyzna odburknął i ruszył dalej. Chyba nazwanie go mężczyzną jest dosyć błędne, bo wygląda na niewiele starszego ode mnie. Nie mniej jednak moje dobre nastawienie prysło, jak by jego naburmuszone spojrzenie wyssało ze mnie całą energię. Może jest wampirem energetycznym?

Kobieto to, nie twoja wina, że typo ma zły dzień. Zapierdalaj tańczyć.

Nie, mam to w dupie. Wracam do domu, od początku nie miałam ochoty tutaj być. Skrzyżowałam ręce pod piersiami i powolnym krokiem ruszyłam w drogę powrotną. Całe Ninjago City huczy, na ulicach jest pewno ludzi i ogrom aut. Przez moment zapatrzyłam się i skręciłam w boczną uliczkę. Teoretycznie tędy też dotrę do domu, w sumie to nawet krótsza droga, więc bez zastanowienia ruszyłam przed siebie. Tylko jak mogłam być taką idiotką i w nocy wpakowałam się, w jakąś poczną ulicę?

Uważne się rozglądając dookoła, nagle stanęłam jak wryta i powoli przeniosłam wzrok na ziemię. Zakryłam usta dłonią, żeby zagłuszyć cichy pisk, jaki wydobył się ze mnie mimowolnie. Przerażona patrzyłam na dwa poćwiartowane ciała, o mało nie zwracając ze swojego organizmu dwóch shotów, które przed paroma minutami wypiłam.

Wiedziałam, żeby nie wychodzić z domu.

Wyciągnęłam drżącą ręką telefon i wybrałam numer alarmowy. Bezsilnie przyłożyłam urządzenie do ucha i czekałam aż, połączy mnie z operatorem. Nie mam pojęcia, ile tak stałam, wpatrując się w zwłoki i nasłuchując sygnału, ale w końcu z transu wyrwał mnie głos po drugiej stronie.

— Halo?

— Jade Rodarte. Znalazłam zwłoki—Wyszeptałam.

— Jak najszybciej oddal się na bezpieczną odległość od miejsca zdarzenia, bo sprawca może tam jeszcze być. Podaj, proszę adres, a ja wyślę tam odpowiednie służby—Odparł spokojnym głosem mężczyzna.

— Zaraz przy skrzyżowaniu Mari i Traguci, zagłębienie pomiędzy kawiarnią a piekarnią — Odpowiedziałam prędko oprzytomniając i ruszając do wyjścia z tej uliczki. Rozłączyłam się opierając o starą ceglaną ścianę. Osunęłam się na ziemie usilnie starając nabrać powietrza do płuc.

Zła passa nie zamierzała mnie chyba dzisiaj opuścić, bo wprost przed sobą zobaczyłam spojrzenie zielono-czerwonych oczu. Które z każdym momentem rozmywały się, równomiernie do mojego niespokojnego oddechu.



~~~~


Ave moi drodzy!


Piękny dzisiaj księżyc i zbliża się super świetna pełnia(prank). Nie mniej jednak znalazłam chwilę przerwy i udało mi się poprawić dwa następne rozdziały w tym również i ten. 


Do następnego 


~Kurvixon

Save me|L.N.| Part I:LonelyOnde histórias criam vida. Descubra agora