Rozdział 40

283 19 2
                                    

Iluzja czy przyszłość?

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Iluzja czy przyszłość?

★ ☆

              — Billy! — pisnęła Lizzy gdy chłopak ponownie wrzucił ją do basenu. Chwilowe zdezorientowanie i strach ogarnęło ciało dziewczyny gdy w wodzie dostrzegła martwe ciało Billy'ego... Jego ubranie było zakrwawione.
Z ust Elizabeth wydobył się stłumiony krzyk, a z jej buzi uleciały bombelki.

Chciała się wynurzyć, jednak nie mogła. Z przerażeniem zaczęła machać dłońmi chcąc wydostać się na powierzchnię. Coraz więcej wody dostawało się do jej organizmu, a chłopak z wyciągnięta dłonią zbliżał się do blondynki.

Już nadchodzi.

Usłyszała w głowie głos Hargrove'a i zamknęła oczy, które równie szybko otworzyła.

Blask słońca oświecił twarz Lizzy, która ku jej własnemu zdziwieniu leżała na kafelkach przy basenie. Dosłownie nad nią wisiał przerażony Hargrove. Koło niego stała równie przestraszona Heather.

— Dziewczyno czyś ty zwariowała?! — warknął Billy, a do Lizzy te słowa dotarły jak przez mgłę. Przed twarzą wciąż miała obraz martwego chłopaka. Nie przeżyłaby jego straty.
Wargi Carter zadrżały a w jej oczach pojawiły się łzy, poniosła się do siadu ze skruchą na twarzy.

Niespodziewanie, jej ręce ułożyły się na karku chłopaka, a sama przylgnęła mocno do Billy'ego. Zdziwiony, zastygł w bezruchu ale po chwili równie silnie odwzajemnił czułość.

— To ja was zostawię... — mruknęła niezręcznie Heather i szybko udała się na miejsce ratownika.

— Obiecaj... — zaszlochała Lizzy, nadal przerażona widokiem z przed paru chwil. — Obiecaj, że nigdy mnie nie zostawisz.

— Lizzy, wszystko w porządku? — spytał chłopak, masując plecy dziewczyny.

— Po prostu obiecaj! — rozkazała Carter, nadal płacząc. Jej głos był stłumiony, przez twarz przylgniętą do szyi Billy'ego.

— Obiecuję. — odpowiedział niepewnie.

Nadal trzymał w ramionach dziewczynę. Nie miał pojęcia co jest powodem jej zachowania. Ale wiedział, że musiał jak najszybciej się dowiedzieć.

— Chcesz już wracać? — zapytał czule chłopak, nadal masując plecy blondynki. Lizzy szybko pokiwała głową w potwierdzeniu, nadal nie odrywając się od blondyna.

Billy zagryzł dolną wargę, głęboko nad czymś myśląc. Po chwili jego prawa ręka znalazła się pod kolanami dziewczyny, a druga została na plecach.

Lizzy wtuliła się w jego szyję gdy Billy podniósł się i ruszył w kierunku szatni. Jej ręce zacisnęły się na karku blondyna.

— Dasz radę się przebrać? — spytał cicho Hargrove. Carter pokiwała szybko głową i gdy znaleźli się pod przebieralnia, czmychnęła do niej niczym kot.

Lizzy zwinnie zdjęła z siebie strój kąpielowy i bez opłukania pod prysznicem założyła wcześniejsze ubrania. Pochwyciła torbę w którą niedbale wrzuciła strój.

Przed wyjściem przeszkodził nagły ból głowy, za którą Lizzy szybko się złapała. Skuliła się czując nagłe pulsowanie. Pomasowała skronie i zacisnęła oczy w bólu. Gdy je otworzyła, oniemiała.

Zamiast w przebieralni znalazła się w Starcourt. Jasne światło oślepiło Elizabeth, która zakryła twarz prawą dłonią. Kolejne lampy przed nią zaczęły się zapalać tworząc tak jakby drogę. Ostatnie światło oświeciło leżącą postać. Widoczna była krew na jej klatce piersiowej, ale Lizzy nie była w stanie rozpoznać kto to był.

Niepewna zmrużyła oczy, nie wiedząc czy powinna podejść.
— H-halo? — odezwała się z chrypką w głosie. Postawiła ostrożne dwa kroki do przodu, wychodząc tym z okręgu oświetlającego ją światła. Które natychmiastowo zgasło, gdy Lizzy odeszła od zasięgu jego oświecenia.

Wzdrygnęła się widząc za sobą całkowitą ciemność. Jak miała wybudzić się z tego dziwnego amoku? Pokręciła głową i ponownie ruszyła do przodu, a z każdym krokiem światła za nią gasły.

Trzy lampy przed sobą dostrzegła, że leżącą osobą jest Billy... Co dziwne, za nim pojawiły się kolejne światła.

Spanikowana Lizzy biegiem ruszyła do ukochanego.

— Billy! — wrzasnęła blada i upadła na kolana przed chłopakiem. Na jego klatce piersiowej znajdowała się wielka krwawa dziura. Koszulka z odkrytymi ramionami, zamiast biała była szkarłatna. Oczy puste, przerażone. Nieżywe.

Z zapłakaną twarzą, Lizzy wyciągnęła drżące ręce do Billy'ego. Jakie było jej zdziwienie gdy wraz z dotykiem policzków chłopaka, jego twarz zaczęła przerabiać się w czarne drobinki piasku.

Zszokowana Lizzy odskoczyła do tyłu upadając na plecy. Pył uniósł się do góry po to, by zacząć się formować w twarz Billy'ego.

Przerażające było, że piach wyglądał w stu procentach jak ukochany dziewczyny. Jednak gorszym zjawiskiem dla szybko oddychającej Lizzy, był fakt, gdy pył przemówił głosem Billy'ego.

Zostawiłaś mnie Elizabeth. Nie pomogłaś mi.

— Nigdy bym cię nie zostawiła, Billy! — odpowiedziała Carter, podpierając się na łokciach o zimną podłogę.

— A jednak to zrobiłaś... — odparł z wyrzutem. Zostawić? Jak Lizzy miała go zostawić? O co w tym wszystkim chodziło? Czy była to kolejna mroczna wizja?

— Nie! — wrzasnęła blondynka z mokrymi policzkami. — Zaraz, zaraz...

Wraz z nagłym zastanawieniem się dziewczyny, twarz Billy'ego zmarszczyła swoje czarne brwi w zdziwieniu.

— To iluzja! Próbujesz wzbudzić we mnie poczucie winy, huh? — wrzasnęła Carter, podnosząc się z zacisniętymi pięściami.

Niedługo przekonasz się czy to iluzja. — odpowiedział pył i niespodziewanie ruszył na niczego niespodziewającą się Lizzy.

Elizabeth otworzyła szerzej oczy, gdy twarz Billy'ego otworzyła swoje usta, jakby chcąc ją zjeść.

Ręce Lizz poleciały do przodu, jednak ku jej zdziwieniu nic się nie stało. Krew z nosa nie pociekła, a jej moc tak jakby zniknęła.

Przerażona Elizabeth spojrzała na dłonie nie wiedząc co robić. W tym przypadku, była bezsilna. Sama. Nikt nie mógł jej pomóc.

Czy to jednak nie była wizja? Czy naprawdę miała już zginąć?

Wraz z chwilą gdy pył pochłonął dziewczynę, nastała ciemność.

★ ☆

Stranger Things | Scarred girl Where stories live. Discover now