~ Rozdział 8 ~

65 5 2
                                    

ᵕ̈ ᴹᴼᴿᴺᴵᴺᴳ 🌵 ᵕ̈ 🌵 ᴹᴼᴿᴺᴵᴺᴳ ᵕ̈

☆.。.:*・°☆.。.:*・°☆.。.:*・°☆.。.:*

Po paru spędzonych dniach w świątyni, Deidara upewnił się już, że jest ona opuszczona, więc przywłaszczył sobie to miejsce. Jego nowym sposobem na utrzymanie się było najemnictwo. Shinobi zlecali mu zniszczenie domów, zabicie jakichś ludzi, dostał nawet jedno zlecenie na zniszczenie pewnej małej osady. Z niszczeniem lub zabijaniem w parę wchodziła najczęściej zemsta, lub zabranie jakichś rzeczy. Blondyn nie wnikał, po co im to, po prostu wykonywał swoje zadanie, jednocześnie ulepszając swoją sztukę. Dotychczas posiadał różne modele C1, ale zaczął wprowadzać zarys nowych C2, do których potrzebował użycia obu rąk, na razie były to stwory sterowane, przypominające marionetki. Słyszał kiedyś o pewnym Sasorim z Sunagakure, podobno również był artysta jak on, ale przede wszystkim wybitym marionetkarzem. To nie to, że Deidara kopiował czyjąś sztukę, raczej chciał przewyższyć ją, aby to oni kopiowali jego, ale nie myślał o tym, po prostu wpadł na pomysł, w trakcie swojej misji w Sunie, aby stworzyć coś na podobne marionetek. Kolejnym jego eksperymentem było przeżywanie gliny normalnymi ustami. Choć z początku smak oraz resztki gliny, które utykały w zębach, były nie przyjemne, to dość szybko się przyzwyczaił.

Klientów miewał różnych, począwszy od bogatych, którzy twierdzili, że po prostu nie chcą marnować czasu na nie godnych sobie, a tak naprawdę po prostu nieumiejącym stawić czoła zadaniu. Po mścicieli, którym zemsta nie wychodziła. Po osoby z dobrą reputacją, jak i tą złą. Po niewinne kobiety i dzieci. Kończąc na niepełnosprawnych, cywilach i biedocie. Pewnego razu po tym, jak wrócił ze zlecania, w którym eksperymentując z eksplozją, poparzył sobie obie ręce. Dłonie zabandażowane były tak, aby omijać usta, ale nadal czuł smak bandaży na językach. Gdy dostał więc kolejną misję, chciał odmówić, aby dać swoim dłoniom czasu na regenerację, wtedy okrągły pan z wąsem, jak pomyślał sobie o nim blondyn, złapał go za Haori, rozkazując wykonanie misji bez względu na jego stan, twierdząc, że dziecko musi zrozumieć, jak to jest w świecie dorosłych, gdy trzeba ciężko pracować na swoje utrzymanie. Deidara wybierał te zlecenia, w których najbardziej mógł się wykazać, zapłata również była ważną, ale u blondyna była na drugim miejscu.

Jego sława rosła z dnia na dzień, w bardzo szybkim czasie trafił do księgi Bingo jako terrorysta rangi S. Podobało mu się to określenie, ale po pewnym czasie odczuł wrażenie, jakby ktoś ciągle go śledził. Pewnego dnia, gdy siedział na grzbiecie glinianego ptaka, zobaczył pośród drzew zielona postać w czarnym płaszczu, ale jego trasa podczas kolejnego zlecenia przebiegała przez niedaleki obszar Konohy. Założył więc po prostu, że to jakiś tamtejszy Shinobi.

Misji miał niespodziewanie się dużo, często jednak widząc jego małą, chudą posturę ludzie nie sądzili, że Deidara podoła misjom. Jego rysy twarzy były wciąż bardzo łagodne, ponieważ blondynek miał dopiero jedenaście lat, co również widać było po jego wzroście. Dzieciak mierzył zaledwie metr czterdzieści dwa centymetry. Jego obecny strój składał się, z siatkowatej koszulki ukrytej pod luźnym zielonym Haori, które przepasane było torbą na glinę, spodni w odcieniu khaki oraz japonek na stopach. Długa grzywka przytrzymywała ochraniacz ze znakiem Iwy, a na zasłoniętym przez włosy oku widniała luneta. Reszta włosów miał, nisko upitą w kitkę, która zwisała mu na plecach, a honorowe miejsce na jego szyi zajmował naszyjnik od Obito, tym razem nie był już ukryty pod odzieżą, blondyn nosił go dumnie na piersi.

W długich lotach lub w świątyni zdarzało mu się również czytać pamiętnik Obito. Ku jego zawiedzeniu mało było napisane o nim, ale Deidara był świadomy, że Uchiha po prostu nie miał co o nim napisać, ponieważ nie mieli oni czasu się poznać. Za to w końcu dowiedział się czemu tak naprawdę, tak bardzo nie lubił Kakashiego oraz wielu rzeczy związanych z Rin które zajmowały z trzy czwarte całego dziennika. A z rzeczy, których się nie spodziewał, dowiedział się, że martwa już Jinchūriki Kyūbiego, a partnerka czwartego Hokage, była dla Obito jak matka, co prawda często sprawiał jej przykrości i się z nią kłócił, ale skrycie uważał ja za matkę, której całe życie nie miał. Blondynek uznał również za słodkie fakt, jaką miłością Obito pałał do Dango. W dzienniku wypisał wszystkie miejsca, w jakich je sprzedają oraz ich smaki. Znajdowały się tam również plany, aby zabrać tam Rin lub odwiedzić jakiś słynny sklep podczas jakiejś z misji.

~ Początek ~ Tobi/Obidei ~Where stories live. Discover now