W oczach Hermiony ponownie pojawiły się łzy, ale tym razem były to łzy szczęścia, a nie smutku. Narcyza patrzyła na nią z matczyną troską, a po chwili zrobiła coś, czego szatynka w ogóle by się po niej nie spodziewała. Kobieta pochyliła się nad nią i mocno objęła ją swoimi ramionami.
— Dziękuję — szepnęła, kiedy odsunęły się od siebie. — Potrzebowałam tego.
— To ja ci dziękuję Hermiono... Dziękuję, że naprawdę uszczęśliwiasz mojego syna... — dodała, uśmiechając się do niej promiennie. — Już od dawna! Chociaż żadne z was tak naprawdę nie zdawało sobie z tego sprawy.
Narcyza spojrzała na zarumienioną twarz Hermiony, uśmiechając się lekko, po czym wróciła na swoje miejsce. Zanim jednak ponownie zdążyła sięgnąć po filiżankę z herbatą, w jadalni nagle zmaterializował się skrzat domowy.
— Doro, czy coś się stało? — zapytała Narcyza, zdziwiona nagłym pojawieniem się skarzata w salonie.
— Nie chciałam przerywać śniadania, Milady, ale pani Caroline Zabini właśnie przybyła do rezydencji — poinformowała ją.
— Znakomicie! Przekaż jej, żeby zaczekała na nas w ogrodzie, dołączymy do niej, kiedy tylko Hermiona skończy swój posiłek — odpowiedziała, a skrzat zniknął niemal tak szybko, jak się pojawił.
— Narcyzo... Naprawdę nie musisz czekać, aż zjem. Poradzę sobie — uśmiechnęła się. — Kiedy skończę, poproszę Dorę, żeby przeniosła mnie z powrotem na górę, żeby wam nie przeszkadzać... Albo po prostu wrócę do siebie i poczekam tam na powrót Draco.
— Cóż za nonsens. — Usta Narcyzy zacisnęły się w cienką linię. — Wszyscy traktujemy cię jak członka naszej rodziny, dlatego nie widzę potrzeby, żebyś ukrywała się w komnatach ani dzisiaj, ani żadnego innego dnia. Powinnaś czuć się tutaj jak u siebie, a nie jak intruz.
— Nie chciałam cię urazić. Ja tylko... Myślałam, że chciałybyście porozmawiać, na osobności.
— Uwierz mi, że jeżeli Caroline Zabini chciałaby porozmawiać na osobności, najpewniej wysłałaby wcześniej ze cztery sowy, pięć razy zmieniając termin i miejsce spotkania — zaśmiała się. — Nie wiem, co ją tu dzisiaj sprowadza, ale mam pewne podejrzenia.
— Czy zechciałabyś się nimi podzielić?
— Najpewniej jej nowy narzeczony, który pracuje w ministerstwie, doniósł jej o wczorajszych wydarzeniach. Zawsze zastanawiało mnie, jak to możliwe, żeby w takiej instytucji plotki rozchodziły się z prędkością światła. Caroline pewnie chce się dowiedzieć, ile jest w nich prawdy.
— Czy powinnam wiedzieć, kim on jest?
— Ależ to żadna tajemnica! Nazywa się Connor Davis i jest szefem departamentu Transportu Magicznego.
Hermiona zastygła trzymając widelec w połowie odległości między talerzem a swoimi ustami. Nie wyglądało to być może zbyt elegancko, ale kiedy tylko zarejestrowała tę informację, jej analityczny umysł, niemal od razu zaczął pracować na najwyższych obrotach, próbując wykorzystać sytuację.
— Rozumiem, że z jakichś powodów, jest to dobra wiadomość.
— Nawet nie masz pojęcia jak bardzo! To może nam trochę ułatwić sprawę. Czy myślisz, że pani Zabini ma duży wpływ na swojego partnera?
— W istocie jest bardzo przekonująca. Jeżeli oczywiście dojdzie do jej kolejnego ślubu, będzie to jej ósmy mąż.
— Ósmy? — zapytała z niedowierzaniem, sądząc, że tylko się przesłyszała.
YOU ARE READING
Kwiat Wiśni
FanfictionSakura to wyjątkowe drzewo, które Lucjusz Malfoy sprowadził ze starej magicznej japońskiej hodowli z okazji narodzin swojego pierworodnego syna. Czy zaczarowana roślina będzie miała jakiś istotny wpływ na życie dziedzica fortuny? Betowała: Wagabunga...
ROZDZIAŁ XV (18+)
Start from the beginning