ROZDZIAŁ V

1.1K 66 115
                                    



Draco w ułamku sekundy wydobył różdżkę z kieszeni spodni i rzucił Wingardium Leviosa w stronę spadającej dziewczyny, nie zważając na to, czy w okolicy znajdują się jacyś mugole. Gdy czar uderzył w nią z impetem, jej ciało zatrzymało się w powietrzu, by po chwili zacząć unosić się w górę. Kiedy znalazła się z powrotem na szczycie, a jej stopy dotknęły ziemi, Draco złapał za jej rękę, ciągnąc ją w swoją stronę i zamykając w mocnym uścisku. Hermiona drżała w jego ramionach, wtulając głowę w jego umięśnioną klatkę piersiową, pozwalając by łzy, wypływały z jej oczu niczym potok. Blondyn dotknął swoją dłonią jej podbródka i uniósł go delikatnie, zmuszając ją, by spojrzała mu w oczy.

— Nic ci się nie stało? — zapytał z troską.

Dziewczyna poruszała przecząco głową, a on odetchnął z ulgą.

— Myślę, że powinniśmy wracać. Mam już zdecydowanie dość wrażeń jak na jeden dzień. Dasz radę się teleportować?

— Nie — odpowiedziała szeptem.

— A zejść do kolejki?

— Draco... — zaczęła, ale szybko jej przerwał.

— Jestem zdenerwowany, ale spróbuje przenieść nas za pomocą teleportacji łącznej. Ufasz mi? — zapytał, a ona potwierdziła jego słowa kiwnięciem głowy. — Muszę to usłyszeć.

— Ufam.

Draco rozejrzał się na boki, upewniając się, że są sami, po czym przygarnął ją mocniej do siebie i oboje zniknęli z głośnym trzaskiem, pojawiając się po chwili w hotelowym lobby.

— Dojdziesz o własnych siłach do pokoju? — zapytał, jednak gdy zobaczył wyraz jej twarzy, nie pytając jej o zdanie, wziął ją na ręce i ruszył wolnym krokiem w stronę windy.

Hermiona oplotła swoje ramiona wokół jego szyi i nie puściła jej, aż do chwili, kiedy ułożył ją wygodnie na łóżku.

— Zostawię cię na chwilę, ale nie martw się, zaraz będę z powrotem — powiedział, głaszcząc ją po ramieniu w uspokajającym geście.

— Ale zaraz wrócisz? — zapytała drżącym głosem.

— Idę tylko do kuchni. Zostawię otwarte drzwi, żebyś słyszała, że jestem w pobliżu, dobrze?

— Dobrze. Dziękuję...

— Nie masz mi za co dziękować.

— Mam... Uratowałeś mi życie... — powiedziała, a jej oczy ponownie się zaszkliły.

— Granger... — objął ją ramieniem. — Już dobrze, przestań płakać. Najważniejsze, że nic ci się nie stało.

— Ale mogło. Naprawdę myślałam, że to już koniec. Gdyby nie twój refleks...

— Na szczęście byłem w pobliżu. Nie myśl już o tym i odpocznij trochę. Zaraz do ciebie wrócę — dodał, wyswobadzając się z jej uścisku.

Draco wstał z jej łóżka i szybkim krokiem udał się do kuchni. Przy pomocy czarów, zaparzył dwie mocne czarne herbaty, po czym schłodził je lekko, żeby można je było od razu wypić. Do jednej z filiżanek dolał dwie krople eliksiru słodkiego snu, a następnie wrócił do pomieszczenia, w którym przebywała Hermiona. Podał jej jedno naczyń, upijając łyk z drugiego i odstawiając go na stolik.

— Wypij to. Pomoże ci się uspokoić — uśmiechnął się lekko. — Moja matka zawsze powtarza, że czarna herbata jest dobra na wszystko.

— Twoja mama jest naprawdę mądrą kobietą.

Kwiat WiśniHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin