ROZDZIAŁ III

1.1K 85 168
                                    

Hermiona przez chwilę analizowała to, co usłyszała od Narcyzy. Pomimo że żyła w czarodziejskim świecie nie od dzisiaj, miała wrażenie, że magiczna rzeczywistość nigdy nie przestanie jej zaskakiwać. Szczególnie że istniały również takie jej aspekty, których nie można było zgłębić, spędzając długie godziny w bibliotece. Stare czystokrwiste rody skrywały tajemnice, którymi nie dzielili się zbyt chętnie z osobami spoza kręgów. Jedyną szansą na poznanie odpowiedzi, było otrzymanie ich od kogoś pokroju matki Dracona. Dziewczyna była zaskoczona, że kobieta chętnie podzieliła się z nią informacjami na temat tradycji połączenia dusz. Czyżby w jakiś sposób zaskarbiła sobie jej zaufanie? A może miało to być swego rodzaju podziękowanie, za jej zachowanie w Greenwich Park?

— Myślę, że możesz już odwiedzić Draco. Powinien za chwilę się obudzić — Narcyza odezwała się, wyrywając pannę Granger z zadumy. — Dora przeniesie cię do jego komnat.

Gdy kobieta wypowiedziała imię swojego skrzata, ten w mgnieniu oka zmaterializował się w ogrodzie.

— Dziękuję za herbatę.

— Mam nadzieję, że jeszcze nie raz będziemy miały okazję, żeby się jej wspólnie napić.

— Będę zaszczycona. — Hermiona uśmiechnęła się promiennie.

— Panienka pozwoli. — Skrzatka wyciągnęła rękę w stronę panny Granger i gdy ich dłonie zetknęły się ze sobą, obie zniknęły z głośnym trzaskiem.

W tym samym momencie Lucjusz Malfoy ściągnął z siebie zaklęcie kameleona, położył swoje duże dłonie na ramionach żony i zaczął gładzić je delikatnie.

— Co o tym wszystkim myślisz? — zapytała, odwracając się w stronę męża.

— Nigdy nie spodziewałbym się, że to mogłaby być mugolaczka — Lucjusz uśmiechnął się pod nosem. — A tym bardziej ona. Jestem trochę zaskoczony...

— Ale?

— Nawet się cieszę. Jest bardzo inteligentna, oczytana, troskliwa i najwyraźniej zależy jej na naszym synu, bo inaczej nie przyszłaby tu z własnej woli. Wyglądało, jakby w nocy też nie zmrużyła oka. Zastanawia mnie tylko jedno...

— Co takiego?

— Skąd wiedziałaś, że drzewo nie zrobi jej krzywdy?

— Przeczucie... — westchnęła. — Chociaż w parku była taka chwila, wtedy kiedy przytulałam Draco. Miałam wrażenie, że rozmawiają ze sobą — w myślach.

— Kiedy nasz syn zaczął spotykać się z panną Greengrass, od razu wiedziałem, że nie jest jego bratnią duszą.

— W takim razie, dlaczego wyraziłeś zgodę na ich ślub? — zdziwiła się.

— Zaraz po wojnie, gdy zostaliśmy oczyszczeni z zarzutów, odbyłem z Draconem poważną męską rozmowę. Obiecałem mu wtedy, że odtąd nie będę decydował o jego życiu i pozwolę mu podejmować samodzielne decyzje. Nie mogłem złamać danego słowa. Szczególnie że kiedyś sami braliśmy ją pod uwagę, jako przyszłą panią Malfoy.

— Nigdy nie wspominałeś mi o waszej konwersacji. — Narcyza wstała z miejsca i oplotła swoje ramiona wokół talii męża.

— Kochanie... Czasami ojciec i syn muszą mieć swoje tajemnice...

— Skoro tak mówisz... — kobieta uśmiechnęła się tajemniczo.

— Czyli możemy uznać, iż ostatecznie dobrze się stało, że do tego ślubu nie doszło.

— Masz rację, chociaż wolałabym, żeby odbyło się to w bardziej cywilizowany sposób. Draco jest naprawdę zdruzgotany wczorajszymi wydarzeniami. Do tego ten artykuł w Proroku...

Kwiat WiśniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz