ROZDZIAŁ IV

1.1K 72 66
                                    


Tuż przed tym, jak zegar wybił północ, Hermiona i Draco stanęli, wraz ze swoimi bagażami, przed bramą jego posiadłości trzymając w dłoniach stary, nadgryziony przez ząb czasu, skórzany but.

— Gotowa? — zapytał, a ona kiwnęła twierdząco głową.

Nim zdążyli doliczyć do trzech, poczuli, w okolicach pępka szarpnięcie niewidzialnej siły, a ich stopy oderwały się od ziemi. Mknęli z prędkością światła pośród migających barwnych plam, by wreszcie wylądować, uderzając o twarde podłoże. Hermiona zachwiała się lekko na nogach, ale Draco nie pozwolił na to, by upadła, podtrzymując ją pewnie w pasie.

— Witamy w Transatlantik Hotel and Spa! — powitała ich wysoka brunetka o śródziemnomorskiej urodzie. — Nazywam się Yasemin i jestem managerem hotelu. Państwo Malfoy, jak mniemam? — zapytała, a na twarzy blondyna pojawił się dziwny grymas.

— Tak w gwoli ścisłości to Granger i Malfoy — poprawiła ją szatynka.

— Najmocniej państwa przepraszam! Nie wiedziałam, że zachowała pani panieńskie nazwisko! — odpowiedziała lekko zmieszana.

Draco spiął się, słysząc jej słowa, jednak nim zdążył się odezwać, Hermiona dotknęła jego ramienia i zaczęła posuwistymi ruchami głaskać go uspokajająco.

— Przepraszam za męża, ale jeszcze nie pogodził się z tym faktem! — puściła oko do kobiety. — Czy możemy dostać klucz od naszego pokoju? Jesteśmy trochę zmęczeni po podróży.

— Ależ oczywiście! Mają państwo do dyspozycji prywatną windę, która znajduje się tam — wskazała dłonią złotą kratę za ich plecami. — Żeby ją uruchomić, trzeba przyłożyć kartę do czytnika — dodała, podając im dwa grafitowe prostokąty. — Hotel jest przeznaczony wyłącznie dla czarodziejów, więc mogą państwo swobodnie korzystać z magii. Lodówka jest zaopatrzona w podstawowe produkty, a jej zapas jest codziennie uzupełniany. Jeżeli będą państwo mieli ochotę na coś na ciepło, to w apartamencie znajduje się menu. Proszę wybrać potrawę i wypowiedzieć głośno jej nazwę, a pojawi się na stole. Życzę miłego pobytu.

— Dziękujemy! — Hermiona uśmiechnęła się ciepło, odebrała od niej karty i oboje ruszyli w stronę windy.

Gdy znaleźli się w środku, a złota krata zasunęła się, Draco zapytał:

— Dlaczego powiedziałaś, że jesteśmy małżeństwem?

— Wolałbyś, żebym zaczęła jej wszystko dokładnie tłumaczyć? — odpowiedziała, unosząc znacząco brew.

— Raczej nie. Zdecydowanie im mniej osób wie o mojej życiowej porażce tym lepiej.

— Och na Merlina! Chyba nie masz zamiaru dąsać się przez cały wyjazd?

— Choćbym nawet chciał, to mam przeczucie, że mi na to nie pozwolisz.

— I chociaż w tej jednej kwestii się zgadzamy panie Malfoy!

Zanim zdołał zastanowić się nad odpowiedzią, winda wydała charakterystyczny dźwięk oznajmiający dotarcie na miejsce. Kiedy złota krata rozsunęła się, znaleźli się w niewielkim holu prowadzących do drzwi, w których górnej części znajdował się błękitny okrąg z wizerunkiem statku. Hermiona szarpnęła za klamkę, a wrota uchyliły się, ukazując zapierający dech w piersiach widok.

Weszli do przestronnego holu, który prowadził w głąb pomieszczenia. Po prawej stronie znajdowała się lustrzana szafa ciągnąca się przez całą długość korytarza, naprzeciwko której powieszony został szkic ogromnego statku pasażerskiego z czterema kominami. Po lewej stronie znajdowały się drzwi do obszernej łazienki, w której stała ogromna wanna, przeszklony prysznic, oraz czarna toaleta z pasującą do niej umywalką.

Kwiat WiśniWhere stories live. Discover now