ROZDZIAŁ XI

887 60 35
                                    

Poranek nie należał do najprzyjemniejszych. Przyzwyczajeni do wakacyjnych godzin wstawania, Hermiona i Draco mieli wielki problem, żeby zwlec się z łóżka skoro świt. Niestety ich urlop dobiegł końca i mimo ogromnej niechęci oboje musieli stawić się dzisiaj w ministerstwie, aby wrócić do swoich obowiązków zawodowych.

Hermiona, która obudziła się jako pierwsza, przeciągnęła się leniwie, jednocześnie próbując wyswobodzić się z uścisku swojego chłopaka. Sztuka ta okazała się jednak niezwykle trudna, zważywszy na to, że oplótł wokół jej ciała nie tylko swoje ramię, ale również i nogę.

— Draco... — szepnęła.

— Mhm — mruknął w odpowiedzi.

— Musimy wstawać.

— Yhym...

— Spóźnimy się do pracy... — powiedziała nieco głośniej.

— Jeszcze pięć minut — odpowiedział, ściskając ją jeszcze mocniej.

— Chętnie bym jeszcze z tobą poleżała, ale naprawdę musimy już wstawać...

Draco uniósł niechętnie głowę i spojrzał na nią swoimi zaspanymi oczami.

— Możemy wziąć jeszcze jeden dzień urlopu... — zaproponował. — Mam zdecydowanie lepszy pomysł, na spędzenie dzisiejszego dnia, niż nudne siedzenie za biurkiem — dodał, nurkując pod koszulką od piżamy. — Te dwie panie bardzo się za mną stęskniły.

Hermiona pisnęła, kiedy poczuła jego usta na swojej twardniejącej brodawce.

— Draco... Nie naprawdę musimy iść do pracy... — próbowała przywołać go do porządku. — Och! — westchnęła, kiedy zassał jej sutek.

Blondyn rozpoczął wędrówkę po jej odsłoniętej skórze, sunąc swoim językiem w dół jej ciała, kierując się powoli w stronę jej ukrytej pod spodenkami od piżamy kobiecości.

— Draco, przestań! — krzyknęła, a on uniósł głowę i spojrzał na nią z wyrazem niezrozumienia malującym się na jego twarzy. — Musimy iść do pracy! Sprawa Theo na nas czeka!

— Niech to szlag — warknął niezadowolony. — Cholerny Nott i jego głupie, nieprzemyślane decyzje — skomentował, kładąc się na plecach z obrażoną miną.

— Możemy to dokończyć wieczorem — powiedziała kokieteryjnie, nachylając się nad nim i całując go przelotnie w usta. — A teraz idę pod prysznic.

— Czy to propozycja? — zapytał z nadzieją. — Chętnie umyłbym ci plecy...

— Co to, to nie! Bo wtedy na pewno się spóźnimy! Na twoim miejscu wróciłabym do dworu, chyba że masz zamiar pokazać się Robardsowi w samych bokserkach — powiedziała, wstając z łóżka i kierując się w stronę łazienki. — Widzimy się w pracy.

Kiedy Hermiona zniknęła za drzwiami, Draco podniósł się niechętnie z jej łóżka, narzucił na siebie wczorajsze ubrania i skierował się w stronę kominka, aby wrócić do domu.

Dziewczyna spędziła pod prysznicem zdecydowanie zbyt wiele czasu, kiedy wyszła z łazienki, szybko wysuszyła włosy za pomocą zaklęcia i upięła je w luźnego, niskiego koka. Następnie zrobiła lekki makijaż, podkreślając usta czerwoną szminką.

Podeszła do szafy i wyciągnęła z niej swój ulubiony dopasowany komplet, na który składały się czarne cygaretki i pasująca do nich marynarka zapinana na jeden guzik oraz biała koszula z kołnierzykiem. Całość uzupełniły lakierowane szpilki na niewysokim obcasie.

Gdy była już gotowa, zerknęła na zegarek, stwierdzając, że nie ma już czasu na śniadanie, więc chwyciła torebkę, przywołała potrzebne dokumenty z gabinetu i zniknęła w zielonych płomieniach, wypowiadając nazwę ministerstwa.

Kwiat WiśniWhere stories live. Discover now