ROZDZIAŁ XII

907 58 44
                                    

Hermiona przez chwilę patrzyła na niego z wyrazem konsternacji na swojej twarzy, jej umysł pracował na najwyższych obrotach, przetwarzając rewelację na temat sekretarki. Draco obserwował jej reakcję swoim bystrym spojrzeniem, ale kiedy nie odzywała się przez dłuższą chwilę, zaczął wykładać jagodzianki na przyniesione przez Sylvie talerzyki.

— Wymyśliłeś to... — odezwała się wreszcie.

— Mówię całkiem poważnie — odpowiedział, odchylając się na swoim krześle. — Dziwie się, że o tym nie słyszałaś...

— Niby skąd miałabym o tym wiedzieć?

— Stażyści plotkują...

— Rozmawiam z nimi tylko o sprawach zawodowych!

— Być może na tym właśnie polega twój błąd — dodał, wgryzając się w jagodziankę. — Zjesz ze mną? — zapytał, wskazując na drugą bułeczkę.

— Muszę wracać do pracy. Wezmę sobie na wynos — powiedziała, wstając i chwytając za talerzyk.

— Kochanie... Chyba nie jesteś na mnie zła, że powiedziałem ci o Sylvie?

— Nie, po prostu muszę wracać do swoich obowiązków.

— Miałaś opowiedzieć mi, jak poszło u Parvati.

— Względnie dobrze, jeżeli można tak określić zaskakujące fakty, które wypłynęły na światło dzienne. Sprawa jest poważniejsza, niż nam się wcześniej wydawało, ale dobra wiadomość jest taka, że transport składników zostanie dzisiaj odblokowany i Theo będzie mógł spokojnie wrócić do pracy.

— To świetna wiadomość, ale wyczuwam jakieś drugie dno...

— Okazało się, że jego transport posłużył do przemytu młodego garboroga, a Parvati i kilkoro jej współpracowników działało na własną rękę, żeby dorwać Moreno, chociaż właściwie nie wiedzieli nawet, jak on się nazywa, nie informując o całej sprawie ani naszego departamentu, ani nawet własnego przełożonego...

— Mówisz poważnie? — zapytał, wpatrując się w swoją dziewczynę z niedowierzaniem.

— A czy wyglądam, jakbym żartowała? — odpowiedziała, posyłając mu wymowne spojrzenie. — Umówiłam nas na spotkanie o siedemnastej z nią i resztą zamieszanych w tę sprawę osób. Przyjdź do mnie trochę wcześniej, wtedy opowiem ci wszystko ze szczegółami, bo teraz naprawdę muszę iść.

Draco wstał ze swojego miejsca i odprowadził Hermionę do drzwi. Nim jednak otworzył je, by mogła wyjść, pochylił się nad nią i złączył ze sobą ich usta w krótkim pocałunku.

— Miłego dnia kochanie, będę tęsknił.

— Ja też — odpowiedziała z uśmiechem i wyszła z jego gabinetu.

Draco wychylił się przez drzwi, patrząc w stronę grupki stażystów zajmujących swoje boksy. Przez chwilę przesuwał wzrokiem, po wpatrzonych w niego twarzach, by wreszcie wybrać osobę, z którą będzie dzisiaj współpracował.

— Henderson! — krzyknął. — Przygotuj całą dokumentację sprawy, nad którą pracujesz i za pięć minut widzę cię w moim gabinecie! — dodał, po czym zamknął za sobą drzwi.

Hermiona weszła do swojego pokoju, który znajdował się tuż obok tego należącego do Draco. Nie był on urządzony tak gustownie, jak ten zajmowany przez blondyna, ale szatynka nigdy nie kłopotała się, żeby zmienić jego wystrój, więc wyglądał identycznie, jak pierwszego dnia, kiedy go otrzymała.

Ściany w beżowym kolorze stanowiły idealny kontrast dla dębowej podłogi oraz ustawionego na wprost wejścia dużego biurka w orzechowym kolorze. Na ścianie tuż za nim wisiał pięcioelementowy obraz przedstawiający wieżę Eiffla, jej ulubiony element paryskiej architektury. Po prawej stronie wzdłuż długiej ściany ciągnęły się regały wypełnione po brzegi segregatorami, w których przechowywane były akta aktualnie prowadzonych i nadzorowanych przez Hermionę spraw, a naprzeciw nich stał średniej wielkości stół z sześcioma krzesłami, przy którym szatynka przyjmowała swoich klientów.

Kwiat WiśniWhere stories live. Discover now