Rozdział 25

6.5K 205 7
                                    

Gdy otworzył drzwi, oniemiałam. Stół w jadalni był zastawiony, jedzeniem i świecami. Pachniało kwiatami w całym domu. Odwróciłam się i zobaczyłam Kiliana z bukietem czerwonych róż.

- Dla Ciebie. - wzięłam go od niego i powąchałam.

- Dziękuję. Piękne.

- Jak Ty. - uśmiechnęłam się delikatnie na jego słowa. Właśnie takiego lubiłam go najbardziej.

Usiedliśmy przy stole i zabraliśmy się za jedzenie. Zrobił mój ulubiony makaron ze szpinakiem i podał idealne wino. Muszę przyznać, że mi zaimponował, ale cały czas nie umiałam zapomnieć, co widziałam. Tak strasznie chciałabym mu wybaczyć, bo widzę, jak się stara, ale nie potrafię. Przyglądał mi się przez jakiś czas i serio miałam nadzieję, że przerwie tą niezręczną ciszę. Widziałam, że się stresował i badał moją twarz. Nagle wstał i podszedł do szafki w rogu pomieszczenia, po czym wrócił z jakąś teczką. Położył przede mną, przetarł dłońmi twarz i ustał przy oknie.

- Co to jest?

- Otwórz. - mruknął, a w jego głosie wyczułam zdenerwowanie.

Tak też zrobiłam. Wzięłam do ręki teczkę i zaczęłam czytać. Szok jaki towarzyszył mi z każdym przeczytanym słowem, był nie do opisania. Były to wyniki badań krwi Kiliana. Tylko to co było na końcu, przyprawiło mnie o mdłości. Wynik na obecność GHB w organizmie. Pozytywny. Kurwa mać. Spojrzałam na niego, a on stał z rękami za głową i wpatrywał się we mnie.

- Czy ona podała Ci tabletkę gwałtu? - ledwo te słowa opuściły moje usta.

- Tak. - pokiwał zrezygnowany głową, po czym podszedł do mnie powoli. Patrząc głęboko w oczy zaczął mówić. - Nie zdradziłbym Cię, nigdy świadomie. Jesteś dla mnie najważniejsza i nigdy się to nie zmieni. Miałem zamiar Ci o tym wszystkim powiedzieć szybciej, ale postanowiłem dać Ci czas. Bałem się Twojej reakcji. - nie dałam już mu nic więcej powiedzieć tylko zaczęłam go całować. Tak bardzo mi go brakowało.
Złapał moją twarz w dłonie i oddał pocałunek. Całował mnie nieśpiesznie. Tęsknota była tak cholernie bolesna w naszym przypadku. Posadził mnie sobie na biodrach, cały czas całując. Znaleźliśmy się w sypialni i wtedy zaczęliśmy w szaleńczym tempie się rozbierać. Nie minęła chwila i już był we mnie. Zaczął się poruszać, głęboko we mnie. Wychodziłam mu naprzeciw z każdym jego pchnięciem. Narzucaliśmy swoje tempo, nasze ciała tworzyły jedność.  Oboje pędziliśmy po spełnienie, aż w końcu osiągnęliśmy upragniony orgazm. Wtuliłam się w jego twarde, męskie ciało. 

- Przepraszam Malutka. - wyszeptał w moje włosy. Odwróciłam się do niego, przodem. - Tak bardzo Cię przepraszam - Uśmiechnęłam się delikatnie.

- Tęskniłam za Tobą.

- Ja też Malutka. - złożył pocałunek na moim czole.

Spędziliśmy cudowny wieczór we dwoje, ale musiałam już wrócić do siebie. Czekały na mnie jeszcze dokumenty. Właśnie siedzieliśmy już w samochodzie, w drodze do mojego mieszkania.

- Odzywał się ten psychol jeszcze?

- Nie. Sytuacja w mieszkaniu była ostatnia. Myślę, że nie widział Ciebie, więc miałam spokój. Jeśli teraz znowu Cię zobaczy, to się odezwie. Chce, żebym się bała i jest na najlepszej drodze do tego.

- Nie mów tak. Nic Ci się nie stanie.

- Zobaczymy co on dla mnie wymyślił. - mruknęłam i już chciałam wysiąść, ale złapał mnie za nadgarstek.

- Nie będziemy się pokazywać, że sobą przez jakiś czas i zobaczymy co on zrobi. Musisz być bezpieczna i nic więcej nie ma dla mnie znaczenia. - pocałowałam go ostatni raz i weszłam do domu. Musiałam odespać. Wykąpałam się od razu i położyłam do łóżka.

Rano obudziło mnie walenie do drzwi, więc zeszłam na dół. Przed drzwiami stali moi rodzice. Wydawało mi się albo byli smutni. Weszli do środka i usiedli w salonie.

- Coś się stało? - Ich miny nie wróżyły nic dobrego.

- Gdzie masz telefon? - w głosie ojca dało się wyczuć zdenerwowanie.

- Na górze. Spałam.

- Idź się ubrać i gdzieś pojedziemy.

- Co się stało do cholery?

- Victoria. Idź się ubrać. Wygodnie. Mama Cię zastąpi w kancelarii. - nie miałam pojęcia o co tutaj chodzi, ale poszłam się przebrać. Założyłam czarne leginsy, top, skórzaną kurtkę i białe adidasy. Włosy związałam i zeszłam na dół, uprzednio zabierając telefon. Faktycznie miałam dwadzieścia nieodebranych połączeń.

- Teraz mi powiecie co się stało? I gdzie jedziemy? - tata wziął głęboki oddech i zaczął mówić.

- Kilian miał wypadek. - w tym momencie mój świat stanął w miejscu. Nogi się pode mną ugięły. Tata mnie złapał i pomógł usiąść na sofie.

- Nic mu nie jest? - byłam cholernie bliska płaczu, ale musiałam go zobaczyć.

- Jak na razie ma operację. Nic nie wiadomo. - zakryłam usta dłonią.

- Jak to się stało?

- Nic więcej nie wiemy. Naomi dzwoniła, że policja skontaktowała się z Enzo i są oboje teraz w szpitalu. - wstałam gwałtownie.

- Muszę tam jechać. - ruszyłam w stronę drzwi.

- Czekaj. Zawiozę Cię. Nie będziesz prowadziła w takim stanie. Mama pojedzie do kancelarii i zajmie się nią. - pokiwałam tylko głową i wyszliśmy z domu.

Droga dłużyła mi się niemiłosiernie. Mama jechała z nami, żeby zabrać Casse ze szpitala i obie miały zająć się kancelarią. Weszliśmy do środka i od razu udaliśmy się przed salę operacyjną. Na nasz widok z krzesła poderwał się Enzo i podbiegł do mnie. Spojrzał mi prosto w oczy, po czym się wtulił. Pierwszy raz okazał taką czułość, a ja ją odwzajemniłam.

- Wyjdzie z tego. Zobaczysz. Nic mu nie będzie. - wyszeptałam do chłopaka. Wiedziałam, że teraz tego potrzebuje, bo sama miałam taka potrzebę. Problem był taki, że to jest jego ojciec, a ja muszę być silna, nie mogę pozwolić sobie na słabość.

Oderwał się ode mnie i usiadł z powrotem na krześle.

- Wiadomo coś?

- Nie. Czekamy.

Tak też zrobiliśmy. Usiedliśmy wszyscy na krzesłach i czekaliśmy, aż skończy się operacja. Wtuliłam się w tatę, który ochoczo głaskał mnie po głowie. Nagle nachylił się nade mną i wyszeptał.

- Nic mu nie będzie. Jest na twardym sukinsynem, żeby coś takiego go pokonało. - uśmiechnęłam się, bo jak zawsze wiedział co powiedzieć, gdy tego potrzebowałam.

Czekaliśmy już dobrych parę godzin, gdy w końcu pojawił się lekarz. Spojrzał się na nas i wyglądał na cholernie przemęczonego.

- Operacja przeszła prawidłowo. Jego życiu już nic nie zagraża. Będzie miał tylko nogę w stabilizatorze. Nie jest złamana, więc będzie dobrze. Miał bardzo dużo szczęścia.. Obecnie zostaje przewieziony na sale po operacyjną. Będzie można do niego wejść.
Przeszliśmy tam i po chwili pojawił się White z jeszcze jednym funkcjonariuszem. Czarne włosy, siwe oczy i dość wysoki. Wydawało mi się albo już kiedyś się spotkaliśmy. Pewnie na komisariacie.

- Cześć. Jak się trzymasz?

- Cześć. Szczerze? Jak gówno.

- Znacie się? - odezwał się tym razem ten drugi.

- Tak. - wskazał na mnie. - Victoria Clark. Adwokat. Pracowaliśmy już razem.

- Ta Clark?

- Co masz na myśli?

- Wiele słyszałem o Twojej skuteczności. Broniłaś ostatnio mojego brata.

- Jak się nazywa?

- Matthew Defalko.

- Tak, tak pamiętam. Co u niego? - wszystko jasne byli do siebie bardzo podobni.

- Odzyskał reputacje i dobre imię.

- Co on w sumie robi, bo nawet nie zapytałam?

- Jest architektem. Ma swoje biuro.

- No to faktycznie, dobre imię potrzebne.

- Dokładnie. Simone Defalko. - wyciągnął dłoń w moją stronę, którą przyjęłam.

- Victoria Clark. Wiadomo coś?

- Jechał do prokuratury i nie wiadomo skąd wyjechał mu samochód na czołówkę. Sprawca uciekł z miejsca. Kawałek dalej znaleźliśmy samochód, ale bez kierowcy. Nie mamy pojęcia kto to był, bo był skradziony. - zamarłam.

- Znowu on?

- Wszystko na to wychodzi.

- Jezu. - zakryłam usta dłonią.

- Znajdziemy go.

- Cały czas to powtarzasz. Nikt nie jest w stanie znaleźć tego psychola. Nikt kurwa. - teraz już płakałam. Byłam cholernie bezsilna. Nic więcej już mi nie odpowiedział, a ja nie miałam zamiaru z nim dyskutować. Ustałam przed salą i spojrzałam przez okno. Leżał taki bezbronny. Tak bardzo chciałam zabrać to wszystko od niego, nie powinien przeze mnie cierpieć. Chciałam już iść do Kiliana, ale udałam się w drugą stronę. Nie mogłam pozwolić, żeby coś mu się stało gorszego. Wyszłam ze szpitala i wsiadłam do taksówki, która zawiozła mnie do domu. Koniec krzywd z mojej winy. Nikt więcej nie będzie cierpiał. To jest moja walka, którą wygram.

___________________________________________

Hej kochani ❤️
Wybaczcie tak długą nieobecność, ale nie mogłam jakoś się zebrać do pisania. Mam nadzieję, że wam się podoba.
Miłego dnia ❤️

Prawo na miłośćWhere stories live. Discover now