Rozdział 17

7.1K 219 6
                                    

Weszłam do góry, bez żadnego problemu. Ochroniarz tylko uśmiechnął się i mnie przepuścił. Ustalam pod drzwiami i po chwili zapukałam. Usłyszałam pozwolenie, więc weszłam. Siedział za biurkiem pokrytym papierami, z okularami na nosie. Kurwa mać. Seksowny, to mało powiedziane. Spojrzał na mnie zdziwiony.

- Dobry wieczór Panie prokuratorze. – mruknęłam.

- Dobry wieczór Pani adwokat. Co Cię do mnie sprowadza?

- Przyniosłam obiad, w sumie kolację już. – pomachałam delikatnie pudełkami i się uśmiechnęłam.

- Siadaj. – postawiłam pudełka na stoliku, blisko wejścia i prze kluczyłam drzwi. – Co robisz? – spojrzał na mnie z widocznym zaciekawieniem. Podeszłam powoli, aż znalazłam się przed nim. Nie czekając na jego relacje, nachyliłam się. Chciał już coś powiedzieć, ale zaczęłam go całować. 

Odpięłam pasek i wyciągnęłam ze szlufek, żeby obwiązać mu nadgarstki z tyłu krzesła. Chyba mi zaufał, bo nie zadawał pytań, albo był tak ciekawy rozwoju sytuacji. Odpięłam guzik w spodniach i ściągnęłam przy jego drobnej pomocy razem z bokserkami. Uklęknęłam przed nim i złapałam jego kutasa w dłoń. Postaram kilka razy i polizałam czubek. Mężczyzna od razu zareagował na pieszczotę, głośnym wciągnięciem powietrza. Cały czas pomagając sobie dłonią, powoli wkładałam go do ust, aż czubek dotknął gardła. Był ogromny. Zaczęłam ruszać głową sprawiając mu przyjemność.

- Malutka. – jęknął. – Jesteś nieziemska.
Zadowolona przyspieszyłam, a pod drugą dłonią, opartą na jego idzie, poczułam jak napina mięśnie. Podobało mu się.

- Uwolnij mnie, bo lubię ten pasek i nie chce go rozwalić. Muszę Cię dotknąć.
Wstałam z klęczek i odpięłam pasek. Rozprostował ręce, a ja wróciłam na dół i znowu włożyłam go do ust. Ssałam i przyspieszałam coraz bardziej. Owinął sobie moje włosy, wokół nadgarstka i przycisnął mnie do siebie. Uwielbiałam brutalnie. Zaczął nadawać tępo, a ja dzielnie to znosiłam. Pieprzył moje gardło coraz szybciej, aż pojawiły się w moich oczach łzy, a po chwili w gardle poczułam jego spermę. Połknęłam wszystko, patrząc mu głęboko w oczy. Nagle mnie złapał i z prędkością światła posadził na biurku. Zaczął jeszcze szybciej rozpierać, a następnie siebie. Położył mnie na biurku i rozłożył nogi. Polizał po całej długości i dossał się do mojej łechtaczki.

- O kurwa! – nie mogłam się opanować. Jęczałam jak wariatka. Lizał i ssał. Włożył we mnie palec, a ja doszłam. Nie wiedziałam, że potrafię tak szybko. Matko. Zadowolony ustał nade mną, zakładając prezerwatywę. Wszedł we mnie mocno i równie szybko zaczął się poruszać. Odpłynęłam. Odrzuciłam głowę do tyłu i zostało mi tylko jęczenie. Wziął mnie w kompletne posiadanie. Pieprzył jak laleczkę i muszę przyznać, że był w tym najlepszy. Kurwa mać.

- Kiliaaaaan!! – jęknęłam między falą orgazmu.

- Viki! - Sam pędził po spełnienie, a gdy je już osiągnął upadł na mnie. Wtulił się. Po chwili wstał i całując mnie wysunął się delikatnie. Skrzywiłam się nieznacznie, ale zakrył to pocałunkiem. Wziął mnie na ręce i położył na kanapie w rogu pomieszczenia. Sam poszedł do łazienki, a po chwili wrócił ze zmoczonym ręcznikiem i mnie nim wytarł. Robił to cholernie delikatnie. Pocałował mnie ostatni raz i przykrył kocem.

- Zaraz wracam. Odpocznij.

Po tych słowach zniknął w łazience. Nie musiałam odpoczywać. Wstałam powoli, oczywiście ledwo, bo wszystko mnie bolało. Ubrałam się powoli i usiadłam na jego fotelu, kładąc nogi na biurku. Wrócił i się tylko uśmiechnął. Usiadł na kanapie i rozłożył ręce na oparciu.

- Co Cię sprowadza oprócz obiadu i seksu?

- Nie wiem o czym mówisz.

- Viki, wyczuwam kłamstwo na kilometr.

Odpowiedziałam mu o wszystkim, co dzisiaj odkryłam i dałam mu jeszcze list.

- Kurwa mać. ! – uderzył dłonią w stół. – Masz to zostawić.

- Nie. – zaśmiałam się. Nie miałam takiego zamiaru.

- Victoria proszę. – zmarszczył brwi.

- Nie. Dowiem się prawdy i cokolwiek oni ukrywają, może i pożałuje, ale się dowiem.

- Jesteś nienormalna.

- Dopiero mówiłeś, że nieziemska. – zaśmiałam się, a on spojrzał na mnie gniewnie. – Dobra, dobra. Nie zostawię tego. Muszę doprowadzić do uniewinnienia.

- Mam wsiąść ich na przesłuchanie?

- Raczej to nic nie da. Będą się kryć.

- Może i u Donovana i Aarona nie, ale u Klary raczej tak.

- Dobra. Pogadam może z tatą?

- Nie. Skoro Don mu nie powiedział, to nie chce go w to mieszać.

- Boli, że brat okazuje się taką świnią.

- On ma w tym jakiś cel. Takie jest moje zdanie.

- Może i masz rację. Dobra zjedzmy.
Resztę wieczoru spędziliśmy na rozmowie, następnie pojechaliśmy do mnie po ciuchy i do niego, bo oczywiście nalegał, że nie zostawi mnie samej. Lubiłam jego towarzystwo.
Wstałam dzisiaj pierwsza. Zeszłam na dół, żeby zrobić śniadanie. Omlet wydawał mi się idealny. Przygotowałam sobie wszystko i zabrałam się za robienie, uprzednio włączając muzykę.

Kilian

Wstałem wypoczęty, znowu przespałem noc. Przy niej wszystko było dziwne i nowe. Byłem sam w łóżku, ale usłyszałem muzykę dochodzącą z dołu, więc pewnie tam była. Wstałem i ubrałem tylko szare dresy, po czym zszedłem na dół. Tak jak myślałem kobieta była w kuchni, ale coś mi nie pasowało. Usłyszałem pociąganie nosem. Chyba nie zdała sobie sprawy z mojej obecności. Podszedłem do niej powoli i owinąłem ręce wokół jej ciała. Podskoczyła nieznacznie, a ja szepnąłem do jej ucha..

- Dzień dobry.

- Oh to ty.

- No ja, a kto inny.

- Nie wiem. - pokręciła głową, mi się to nie spodobało. Odwróciłem ją do siebie i podniosłem podbródek dwoma palcami, zmuszając, żeby na mnie spojrzała. Oczy miała pełne łez.

- Co się stało?

- Dostałam kolejnego smsa. - w tym momencie wszystko we mnie się zagotowało.

- Pokaż mi. - podała mi po chwili telefon.

Znowu jesteś u swojego prokuratora? Ile mam powtarzać, że jesteś moja? Chyba będę musiał szybciej Ci to udowodnić.  Do zobaczenia moja piękna.

Wyciągnąłem telefon z kieszeni i przyłożyłem do ucha.

- Smith

- Potrzebuje lokalizację. Zaraz Ci wyśle numer i mi oddzwoń.

Rozłączyłem się i wysłałem mu co trzeba. Spojrzałem na kobietę i te jej sarnie oczy. Pocałowałem ją delikatnie. Po chwili mój telefon znowu zadzwonił.

- Karta już jest zniszczona, więc nic z tego. Po za tym, wiadomość została wysłana z lasku obok Twojego domu.

- Kurwa mać. Kiedy?

- Jakieś pół godziny temu. Czasami tam nie idź.

- Dlaczego niby? Taki miałem zamiar.

- Nie wiadomo czy nie chce Cię wyciągnąć z domu. Nie zostawiaj jej samej. Pamiętaj. Ona nie może być sama. Chuj wie co on od niej chce.

- Patrz jaki ty błyskotliwy. - mruknąłem, chociaż miał rację.

- Zdarza mi się. Wysłać kogoś?

- Nie. Może go wystraszyć. Poczekamy.

- Okej. - już miałem się rozłączyć, ale usłyszałem znowu jego głos. - Kilian

- No?

- Nigdy się tak o nikogo nie martwiłeś. - jego słowa mnie zamurowały, nie wiedziałem co mu odpowiedzieć. Na szczęście się rozłączył, a ja spojrzałem na kobietę.

- Od teraz jesteś cały czas ze mną, a w kancelarii z Enzo. Jasne?

- Tak.

- To dobrze. Nie chce, żeby coś Ci się stało. - znowu ją pocałowałem. Wtuliła się we mnie.

Zjedliśmy śniadanie i Viki poszła się ogarnąć, a ja usiadłem, żeby odpisać na wiadomości.

Victoria

Dopiero teraz zaczęłam się bać. Nie wiem czego ten człowiek ode mnie chciał, a szczególnie kim był. Wiedziałam, że jestem obserwowana i czułam się jak w jakiś chorym filmie. Bałam się, przede wszystkich o swoich bliskich, ale też o Kiliana i Enzo. Nie miałam pojęcia co może temu psycholowi odbić do głowy.
Ubrałam się dzisiaj w błękitny garnitur, oraz białą bluzkę koszulową z krótkim rękawem oraz czarne szpilki. Założyłam jeszcze na nadgarstek srebrny zegarek, a włosy rozpuściłam i zrobiłam delikatny makijaż. Gotowa zeszłam na dół i zauważyłam, że Kilian już w pełni ubrany rozmawia przez telefon. Zmarszczone brwi nie wróżyły niczego dobrego.

- Jak to jest możliwe? Przecież to się kupy nie trzyma. Dobra zaraz będę. - rzucił słuchawką.

- Co się stało? - zapytałam cicho.

- Ubieraj się, jedziemy na komisariat. Zgłosiła się kobieta, która twierdzi, że to ona zabiła naszą denatka.

Prawo na miłośćWhere stories live. Discover now