Rozdział 8

7.9K 235 7
                                    

Ryczałam jak bóbr. Tak bardzo się o niego bałam. Mój brat jest ode mnie o pięć lat starszy i jest wojskowym. Właśnie wrócił z Afganistanu, cały i zdrowy.

- Wróciłeś. - pociągnęłam nosem. Zawsze byliśmy sobie bliscy.

- Przecież mówiłem, że wrócę. - zaśmiał się. – Nie płacz gamoniu. – przetarł opuszkami palców moje policzki.

- Nic się nie zmieniłeś. - dotknęłam jego twarzy. Jak zawsze łysy, cały wytatuowany, pełne usta, które moje koleżanki przeważnie mu zazdrościły. Gdy potrzeba było mnie obronić, zawsze wystarczyło, żeby się pokazał. Był ogromny, dobrze zbudowany, ale to jego zielone oczy były najlepsze.

- Ty wypiękniałaś.

- Don chodź przedstawię Cię reszcie. – odezwał się radośnie tata, a ja otarłam łzy.

- Kilian Sullivan. Prokurator generalny i wykładowca na uczelni. Prywatnie syn Leo, a ojciec Enzo.

- Kilianie, a to mój najstarszy syn. Donovan. - podali sobie dłonie, przenikliwie się przyglądając.

- Co to za okazja, że świętujecie?

- Uzyskałam kwalifikacje. - powiedziałam cicho, a brat otworzył szeroko oczy.

- Koniec z rozwodami?

- Tak. - zaśmiałam się, bo zawsze powtarzał mi, że stać mnie na coś lepszego.

- Jezu jak cudownie. Jestem z Ciebie taki dumny. - znowu porwał mnie w ramiona. 

- Teraz będę Ci podsyłał ludzi.
Resztę wieczoru spędziliśmy w jeszcze lepszej atmosferze.  Czas było jechać do domu. Jutro był ciężki dzień.

- Będę się już zbierać. – oznajmiłam wstając

- Odwiozę Cię. – Kilian również wstał.
Wiedziałam, że i tak postawi na swoim.

Zgodziłam się i kątem oka widziała pytający wzrok brata. Nie odpowiedziałam i pożegnałam się ze wszystkimi. Wsiadłam do auta i odjechaliśmy. Nie wiem, dlaczego, ale nie było dla mnie niczego seksowniejszego u mężczyzny jak prowadzenie samochodu. Te ręce, dłonie i widoczny każdy mięsień. Mmm. Zerkałam na niego cały czas, zdawał się skupiony na prowadzeniu samochodu. Przy każdym zakręcie, jego żyły na dłoni, były bardziej widoczne.

- Podoba Ci się to co widzisz? - usłyszałam jego męski głos. Nie odrywał wzroku od jezdni. Cudownie, oczywiście, że widział jak się na niego gapię.

- Nie wiem o czym Pan mówi. - mruknęłam speszona, a na widok jego szerokiego uśmiechu odwróciłam głowę w drugą stronę

Oglądałam panoramę Nowego Jorku pogrążonego w ciemności. To miasto nigdy nie śpi, tutaj jest wieczna impreza. Czasami brakowało mi tej beztroski. Później przypominałam sobie jak kocham prawo i sprawiedliwość. Kocham swoją prace i nikt, ani nic tego nie zmieni. Nim się zorientowałam byliśmy już pod moim domem. Otworzyłam bramę pilotem i wjechał na posesję. Wysiedliśmy i wtedy zauważyłam mój samochód. Popędziłam do niego i dostrzegłam wszystkie przebite opony i porysowany lewy bok..

- Cholera jasna! - krzyknęłam.

- Co się stało? - znalazł się przy mnie, a ja pokazałam dłonią szkody. - Kurwa. Kto to mógł zrobić?

- Nie wiem. - zadał pytanie, na które sama chciałam znać odpowiedź. - Jezu, mój samochód. - serio się wkurzyłam.

- Masz tu kamery?

- Tak.

- Wstawaj, chodź. - spojrzałam na jego twarz i wydawał się zdenerwowany.

- Poradzę sobie. Zadzwonię po brata albo tatę.

- Pozwól mi sobie pomóc. - patrzył mi głęboko w oczy.

- Chodźmy. - powiedziałam po chwili i ruszyłam do domu, a on za mną.

Otworzyłam drzwi i weszłam od razu na piętro do gabinetu. Usiadłam za biurkiem, a Kilian ustał za mną, nachylając się delikatnie. Gdy każdego razu czułam jego perfum, dosłownie przestawałam myśleć. Musiałam się ogarnąć. Wpisałam kod zabezpieczający i odpaliłam odpowiedni plik, po czym na ekranie pojawił się zapis z kamer, cofnęłam do mojego wyjścia z domu. Powoli przesuwałam, aż pojawiła się znajoma postać. Gdy już zniszczył mi samochód, odwrócił się i pokiwał do kamery. Wkurwiona, trzasnęłam klapą laptopa. Nagle na ramionach poczułam dłonie prokuratora, a wtedy znalazłam się w raju. Zaczął mnie masować, a robił to jak zawodowiec. Odsunął mi moje włosy na prawą stronę i dalej masował. Nagle zaczął składać mokre pocałunki na mojej szyi. Odchyliłam się, dając mu lepszy dostęp. Robił to tak delikatnie, ale jednocześnie zdecydowanie, że serio się odprężyłam.

- Obiecuję, że dowiem się kto to. – wyszeptał mi do ucha, a ja mruknęłam niezadowolona z powodu przerwanej pieszczoty.

- Muszę Ci coś jeszcze pokazać. – oznajmiłam i włączyłam filmik z rana.

- Kurwa mać. Czemu nie powiedziałaś wcześniej? – był zły.

- Po co? Nie wiedziałam, że to coś poważnego. Doskonale wiesz, że mamy bardzo ryzykowne zawody. Tobie nigdy nikt nie groził? Myślałam, że tylko na tym się skończy, ale samochodu nie odpuszczę.

- Co to było? – podałam mu kopertę z biurka, zabezpieczoną.

- Mądra dziewczynka. – spojrzałam na niego wkurzona, co wywołało tylko szeroki i szczery uśmiech na jego przystojnej twarzy. – Ubieraj się jedziemy, na komisariat.

- Chyba zwariowałeś? Nigdzie nie jadę.

- Victoria. – warknął jakby ostrzegawczo, ale wcale się go nie bałam.

- Panie prokuratorze. – spojrzałam mu hardo w oczy.

- Już myślałem, że mamy to za sobą.

- Co?

- Mówienie na Pan. Nie zwróciłaś nawet uwagi, że mówisz do mnie na ty.

- Przepraszam.

- Nie przepraszaj tylko mów do mnie Kilian.

- Nie powinnam. Zresztą nie ważne. Dziękuję za pomoc, ale dam sobie radę i nic nie będę zgłaszać.

- Doskonale wiesz, że to nie jest rozsądne.

- Być może. – pokręcił głową.

- Nie wiesz z kim masz do czynienia.

- Może i nie wiem, ale to nie znaczy, że mam od razu coś zgłaszać. Rano pojadę na komisariat, żeby zgłosić auto, dostane chociaż odszkodowanie.

- Postępujesz nierozsądnie, ale dobrze.
Jakby nigdy nic wyszedł z mojego domu. Zostawił mnie bez słowa i wyszedł. Rewelacyjnie. Wielce obrażony Pan. Ciekawe, czy jak przegrywa sprawę, to też wychodzi z sali obrażony. Nie byłabym sobą, gdybym tego nie sprawdziła. Weszłam na stronę sądu, zalogowałam się do systemu i zobaczyłam rozpiskę rozpraw. Jutro mam ze sobą Naomi i Enzo, więc mam dobry pretekst pokazania im sali rozpraw i rozprawy od początku do końca. Napisane jest, że ma rozprawę o dwunastej w sprawie morderstwa. Idealnie. Wzięłam telefon i napisałam smsa do siostry, że oboje mają być gotowi na dziewiątą rano, ubrani elegancko.. Chciałam im jeszcze pokazać biuro oraz papiery i opowiedzieć o wszystkim.
Poszłam pod prysznic i rozebrałam się, odkręciłam wodę i zamknęłam oczy. Gdy pierwsze krople spadły na moje ciało, przed oczami wyobraźni, ujrzałam Kiliana. Jego męskie ciało, wyglądało jak wyrzeźbione z kamienia. Złapał moją dłoń i zaczął nią wędrować, od szyi. Powoli zjeżdżał na dół, aż zahaczył o brodawkę. Jęknęłam z przyjemności. Uszczypnął drugi sutek, po czym zaczął znowu wędrówkę ku dołowi. Zatoczył kółka na brzuchu, aż w końcu zatrzymał się na łechtaczce. Rozsunął moje warki i wszedł we mnie jednym palcem, a drugą dłonią pocierał łechtaczkę. Boże to było takie miłe. Dokładał tylko kolejne palce, a ja oparłam się na jego ramionach. Nogi zaczęły mi się trząść, po czym doszłam, krzycząc głośno jego imię. Właśnie w tym momencie otworzyłam oczy i zrozumiałam, że jestem sama. Boże, serio sobie zrobiłam dobrze, wyobrażając sobie go? Jestem żałosna, ale dawno nie przeżyłam tak intensywnego orgazmu.
Rozumiem, że wariowałam jak był obok, bo która by tego nie robiła, ale nie jak byłam sama. Jezu gorzej ze mną było, skoro sobie wyobraziłam go pod prysznicem. Jezu na samą myśl mam wypieki i mało tego, chce jeszcze raz to przeżyć. Muszę się leczyć, ale na razie to ja idę spać. Przejdzie mi. Jutro zapowiadał się super dzień, więc wszystko będzie dobrze. Jak nie będzie go blisko mnie.

Prawo na miłośćWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu