**16**

105 7 7
                                    

Patrzyłem jak moja córka odwraca się ode mnie i rusza do wyjścia. Chciałem ją zatrzymać, ale nie miałem takich szans. Straż chowała się przed nią po kątach, a ja sam odczuwałem odrobinę strachu przed jej potęgą. Mimo to, gdy już nieco się otrząsnąłem z tego chwilowego zamyślenia ruszyłem za nimi.

–Saja! Poczekaj, proszę– zawołałem nie zważając na to co pomyślą moi towarzysze. W tym momencie czułem, że tracę własne dziecko i nie mogłem sobie na to pozwolić. Jak na złość w tym samym momencie z piętra zbiegła Sulpicja.

– Co się dzieje ? Saja skarbie, kim jest ten przystojny mężczyzna?– zapytała, a dziewczyna posłała jej promienny uśmiech.

– To mój chłopak mamo– odparła i wiedziałem, że nie to zaskoczyło tak bardzo moją żonę, ale fakt, że Saja po tak wielu latach nazwała ją swoją matką. Od dawna nie widziałem własnej żony w takiej euforii. Rzuciła się Saji na szyję tuląc ją i jej gratulując, a potem zaczęła całować na powitanie Carlosa.

Mimo tego całego zgrzytu, on zachowywał się jak przystało na dżentelmena i ujawszy dłoń mojej żony oddał na niej pocałunek. Tym samym Sulpicja od razu go polubiła. Nie mogłem więc właśnie w takiej chwili pozwolić im obojgu odejść. Moja córka nie mogła żyć bez tego wampira. On jak widać nie mógł też bez niej i choć szlag mnie trafiał, kiedy widziałem ich razem to teraz musiałem ich zatrzymać. Sulpicja była dla mnie skarbem i od tak dawna się nie uśmiechała. Tak wiele wycierpiała przez te lata, gdy sądziła, że Saja nie żyje i nie mogłem jej tego zrobić, po prostu nie umiałem.

– Saju pokaż swojemu chłopakowi jego komnatę. Mam nadzieję, że zgodzi się u nas zostać– odparłem.

– Och tak koniecznie – zawtórowała moja żona.– A gdzie ja mam głowę, a jak ci na imię ?– zapytała zwracając się do Carlosa. Saja nieco się zmieszała. Atmosfera zrobiła się odrobinę spięta.

–Carlos – przedstawił się uprzejmie wampir, a Sulpicja spojrzała na mnie.

–Ten Carlos? – zapytała, a ja skinąłem głową.

– Mamo my nie możemy tutaj zostać– zaczęła Saja.

– Możecie, a wręcz musicie. Skoro tu chodzi tylko o miłość to nie pozwolę sobie stracić córki przez zazdrość jej ojca – Odparła.

Spojrzałem na nią i na Saję.

– Ja wcale nie jestem zazdrosny – warknąłem.

– Kochanie zachowujesz się jak typowy ojciec nastolatki –odparła. Saja spojrzała na matkę z rozbawieniem.

– Mój wiek znacznie szybciej jest policzyć w mileniach– odparła

– Albo epokach– dodał Carlos. Saja spojrzała na niego spod byka.

– Uważasz, że jestem stara? – zapytała, a on zaśmiał się cicho.

– Nie tak stara jak ja – odparł i cmoknął ją w policzek na co dziewczyna zachichotała. Sulpicja miała rację. Oni byli jak dzieci. Młode i zakochane. Naprawdę zachowywałem się jak przewrażliwiony.

– Saja idźcie do siebie z Carlosem. Tylko pamiętajcie, ściany mają uszy– mruknąłem.

– Tak, tak i kamery– wytknęła mi córka.

– Kamery? Zamontowałeś to ustrojstwo w jej pokoju? Jak ci nie wstyd– Sulpicja zaczęła okładać mnie dłonią. – Już my sobie porozmawiamy– odparła i szarpiąc mnie za ramię poprowadziła w stronę naszej sypialni.

– Ale kochanie...– jęknąłem.

– Powodzenia tatusiu– krzyknęła za mną Saja i ruszyła z Carlosem na górę, a ja zostałem wciągnięty do sypialni i rzucony na łóżko.

– Zaraz cię wyleczę z tego kryzysu wieku średniego – odparła i przywarła do moich ust w gorącym pocałunku. Tak dawno nie dotykała mnie ani nie przytulała się do mnie, że teraz czułem się jak pijany od samej jej bliskości.

– Jestem na twoje rozkazy, o pani– odparłem pozwalając jej przejąć kontrolę.

***Diego***

Stałem jak wryty. Jane w porę odciągnęła mnie na bok, gdy Aro ruszył za tą zakochaną dwójką. Teraz, kiedy widzieliśmy jak jego żona ciągnie go w stronę jednej z komnat nie mogliśmy wydobyć z siebie słowa.

– Czyli nie musisz odchodzić?– zapytała nagle blondynka.

– Na to wygląda– odparłem i spojrzałem na nią. Jej oczy wręcz śmiały się do mnie.

– W takim razie pójdziemy na spacer– odparła.

– Jest dzień – stwierdziłem, a wtedy Alec podszedł do mnie i wręczył mi czarny płaszcz z kapturem.

– Tylko pamiętaj, jeśli złamiesz jej serce to ja będę zmuszony cię zabić i nie zrobię tego delikatnie – ostrzegł mnie, a jego mordercze nieco psychopatyczne spojrzenie dało mi do zrozumienia, że na tego gościa to lepiej uważać.

– To zrozumiałe– odparłem i wyciągnęłam ku niemu dłoń. On omiotł mnie wzrokiem i uśmiechnął się drwiąco.

– Nie no ręki to ci nie podam. Za wiele nas dzieli –przyznał.

–Alec!– syknęła Jane zawstydzona zachowaniem brata. Potem uśmiechnęła się do mnie, a ja ująłem ją pod ramię uprzednio zakładając czarny płaszcz.

– Prowadź señorita – odparłem, a Jane zaśmiała się i pociągnęła mnie do wyjścia.

***
Weszłam z Carlosem do swojego pokoju. Carlos usiadł na moim łóżku, a ja zmierzyłam go gniewnym wzrokiem.

– Dlaczego to zrobiłeś? Dlaczego poszedłeś do mojego ojca?– zapytałam nie mogąc zrozumieć jak mógł zrobić coś tak głupiego.

– Chciałem twojego szczęścia. Naszego szczęścia. Sądziłem, że Aro zaakceptuje fakt, że cię kocham i chciałem mu też pokazać, że dla ciebie jestem w stanie zaryzykować wszystko – przyznał.

– Gdyby cię zabił to rzeczywiście tryskałabym radością – przyznała.

– A propos dlaczego leciała ci krew? Wystraszyłem się, kiedy zobaczyłem co się dzieje– odparł podchodząc do mnie.

– To nic takiego. Zawsze dzieje się, gdy używam tego krzyku. Tylko, że kiedy użyłam go po raz pierwszy po prostu wszystkich uśpił. Wyłączył na chwilę, a teraz czułam jak ich życia wchodzą we mnie. Zupełnie jakbym przez całą noc pożywiała się ludzką krwią– przyznałam.

– Jesteś niesamowita i niebezpieczna. Muszę o tym pamiętać – przyznał, a ja spojrzałam w te jego śliczne fioletowe oczy i pocałowałam go czule. Szybko jednak ta czułość zmieniła się w dzikość i rzuciłam nim na łóżko, które zatrzeszczało od nagłego ciężaru.

– A twoi rodzice ? Co jeśli usłyszą? – zapytał, kiedy całowałam go po szyi. W tej samej chwili usłyszeliśmy dochodzące z komnaty na dole jęki Sulpicji i odgłos pękającego zagłówka. Spojrzałam zszokowana na Carlosa, a on na mnie i oboje zanieśliśmy się śmiechem.

– Jak widać są zajęci tym samym kotku– mruknęłam i zabrałam się za rozpinanie jego spodni. Uniósł biodra pomagając mi tym samym szybciej się ich pozbyć. Jego członek był już gotowy na mnie. – Obiecuję, że tego nie zapomnisz na długo – odparłam rozpoczynając grę wstępną.

___________________________________

Kolejny rozdział

Mam nadzieję, że wam się podoba 😄 trochę się rozkręciłam, ale nie chcę wam dawać za dużo scen erotycznych, bo jeszcze uznacie że to erotyk nie fantastyka no i nie wiem w jakim wieku jesteście🥰

Tamże będzie ciekawie, ale ze smakiem no i czekam na wasze komentarze oraz gwiazdki 😁

Pozdrawiam

Roxi

Look in my eyes Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum