**9**

94 7 7
                                    

Wtulona w ramionach ojca moment zapomniłam co się właściwie wydarzyło. Kiedy jednak sobie o tym przypomniałam odruchowo cała zesztywniałam.

–Tato? Czy...ja zabiłam tych strażników?– zapytałam,a on westchnął.

– Nie przejmuj się tym– odparł, co zapewne było potwierdzeniem.

– Jak mam się nie przejmować, kiedy wszystko wskazuje na to, że nad tą częścią mojego daru nie mam kontroli i to omdlenie... Czy coś ze mną może być nie w porządku? A co jeśli skrzywdzę ciebie albo mamę? Nigdy tego sobie nie wybaczę – mówiłam z coraz większym przejęciem. Tato odsunął się nieznacznie i spojrzał na mnie odrobinę mrużąc oczy.
Potem ujął moją twarz w dłonie i patrząc na mnie z czułością odparł – kochanie wszystko z tobą jest w porządku. Po prostu przez to, że pożywiałaś się krwią zwierząt nie ludzi twój organizm skapitulował i pożywił się w inny sposób. Przecież wiadomo, że możesz też żywić się życiem wampirów. Najwidoczniej musisz pić ludzką krew, aby taka sytuacja jak ta z przed kilku chwil nie miała już miejsca.

Skinęłam niepewnie głową. Najwyraźniej ojciec miał teraz rację. Przez zwierzęcą krew byłam słabsza, a organizm domagał się energii, życia, ludzkiej krwi, a kiedy jej nie dostał zaczął się bronić w inny sposób. W ten oto sposób zginęli strażnicy. Cieszyłam się jednak, że mój dar nie dosięgnął Sulpicji ani taty. Nie wiem co bym zrobiła wiedząc, że ich śmierć jest tylko i wyłącznie moją winą.

Już wystarczająco długo obwiniałam się za śmierć Larissy, która właściwie sama się o nią prosiła. Aro musiał wracać do swojej głównej komnaty, ale całując mnie w czoło obiecał, że jeszcze do mnie zajrzy. Kiedy wyszedł znów zostałam sama, bo Sulpicja zostawiła mnie z ojcem chwilę wcześniej. Kiedy ponownie otoczyła mnie tylko cisza podeszłam do okna i podziwiałam przez moment piękne widoki. Wtem ktoś zapukał do moich drzwi.

– Proszę ?– odezwałam się, a do pokoju weszła Jane. Nie patrzyła mi w oczy, ale widziałam po niej zdenerwowanie i niepewność.

– Jane, coś się stało? – zapytałam, bo wyglądała zupełnie tak jakby ktoś trzymał jej sztylet na gardle.

– Nie. Chciałam po prostu... usłyszałam co się stało i jak, jak się czujesz? – wykrztusiła w końcu, a ja uśmiechnęłam się lekko.

– Lepiej. Martwiłaś się o mnie? – zapytałam, a ona spojrzała na mnie już poważnie, a maska groźnej Jane znów wykwitła na jej twarzy.

– Ani trochę – odparła, a ja zaśmiałam się i podchodząc do niej przytuliłam ją mocno.

– Jak ja się za tobą stęskniłam– wyszeptałam,a ona drgnęła lekko w moich objęciach, ale po chwili jej dłonie objęły mnie w pasie.

– A ja za tobą– szepnęła mi na ucho.

– Musisz poznać Emery. Napewno polubisz ją tak jak ja. Ona dużo mi pomogła przez te wszystkie lata. Jest łagodna i troskliwa, ale potrafi też być bardzo groźna, jeśli tylko zechce– rozgadałam się, a Jane spojrzała na mnie ze smutkiem.

– Czyli masz już nowych przyjaciół? – zapytała.

– Tylko Emi. Przez te wszystkie lata nie miałam okazji nikomu więcej zaufać. Cieszę się, że możemy znów nadrobić stracony czas. Zmieniłaś się. Wydajesz się bardziej... niebezpieczna– odparłam, a Jane prychnęła.

–Już myślałam, że powiesz że się postarzałam – odparła, a ja zaśmiałam się głośno.

– Nie miałam odwagi – odparłam i po chwili obie zanosiłyśmy się śmiechem. Kiedyś traktowałam ją jak przeszkodę na drodze, teraz naprawdę chciałam mieć w niej przyjaciółkę. Może sama dojrzałam na tyle, by dotarło do mnie, że dla wielu osób byłam tutaj ważna? A może tak naprawdę sama ją lubiłam już wtedy, gdy mieszkałam z nimi dawno temu.

– Wiesz, żałuję, że tak wyszło i nie było czasu, byśmy się mogły dużo lepiej poznać – odparłam, a ona skinęła głową.

–Spodziewałam się, że jednak żyjesz, a właściwie to chciałam w to wierzyć, by mieć nadzieję, bo miałam ogromne wyrzuty sumienia, że nie zdołałam cię ochronić. Byłaś młoda, dopiero po przemianie, praktycznie nie doświadczona w byciu wampirem. Traktowałam cię jak młodszą siostrę, ale teraz widzę jak wiele doświadczyłaś. Widać to od razu. Po twojej twarzy, wyglądzie. Nie mówię że się zmieniłaś, bo z nami to nie możliwe. Jednak jesteś dojrzalsza.

– Jane jestem po prostu stara– przyznałam. Ta zaśmiała się. –No z tym doświadczeniem to masz rację. Miałam dużo przygód, bo i czasu minęło wiele. Dużo błędów popełniłan, dużo decyzji podjełam nie w tym momencie co trzeba. Jednak dużo też zobaczyłam i wiele się nauczyłam. Mówię praktycznie w każdym możliwym języku. Przeczytałam mnóstwo książek, pracowałam w wielu zawodach i zobaczyłam cały świat. Każdy zakątek jaki tylko można zobaczyć. Dopiero podczas tej tułaczki i uciekania po świecie zrozumiałam, że tęsknię– przyznałam nieco ściszając głos.

Spojrzałam na Jane, której uśmiech nagle zniknął zastąpiony ostrożną powagą. Nie mogłam się dziwić, że stara się ona przede mną osłaniać co do uczuć. W końcu oszukałam ją. Wszystkich. Mogłam tu wrócić w każdym momencie. Mogłam dać znak, że ze mną wszystko w porządku,ale tego nie zrobiłam.

– Wiem, co teraz sobie myślisz. Sądzisz pewnie, że kłamię, ale nie mam takiej potrzeby. Mówię to co myślę Jane. Naprawdę za wami tęskniłam. Za tatą, Sulpicją, tobą i twoim bratem– jęknęłam czując jak bardzo wiele krzywdy zrobiłam wszystkim tym, którzy sądzili dotąd że zginęłam.

– Byłaś zakochana i młoda, więc w sumie mogę ci to wybaczyć– odparła po chwili Jane zaskakując mnie tym. – No co? Też kiedyś byłam zakochana– odparła nagle, a ja rozdziawiłam buzię ze zdziwienia.

– Byłaś zakochana? W kim? Kiedy? Poznałam go?

– Nie ważne – odparła i skierowała się do drzwi.

– No weź, Jane nie bądź taka. Powiedz kto to był – jęknęłam, ale ona tylko się uśmiechnęła, pokazała mi język i wyszła z pokoju.

– A krowa ma dłuższy i się nie chwali– Krzyknęłam za nią, a po korytarzu rozbrzmiał jej melodyjny śmiech.

Wiedziałam, że muszę z niej wyciągnąć coś więcej i zamierzałam zrobić to prędzej czy później.

________________________________________

Kolejny rozdział

Przepraszam, wiecie całkiem zapomniałam, że jest już napisany od jakiegoś czasu.

No ale oto on i mam nadzieję, że będzie się wam podobał 😁

Czekam na komentarze

Pozdrawiam

Roxi

Look in my eyes On viuen les histories. Descobreix ara