**12**

84 8 5
                                    

Dotarłem z braćmi Cullen do drzwi gmachu Volturi i westchnąłem. Nie wiedziałem co dalej. Co jeśli Diego już nie żyje? Jak mógłbym teraz wejść i zginąć od tak oddając się w ręce Volturi? Jak mógłbym zrobić to Saji. Spojrzałem na Cullenów. Może to co planowałem się uda. Jeśli nie to sam nie wiem co się wydarzy.

– Jesteście pewni, że idziecie ze mną? Macie rodzinę żony i...

– Nie możemy pościć cię na pewną śmierć – odparł Edward.

– Nami się nie martw. My także chcemy, by Saja znów była wolna– dodał Emmett.

– Dobrze to muszę przedstawiać wam pewien mój plan– odparłem.

–Nie tutaj – odparł Edward i poprowadził mnie i braci w stronę wąskich uliczek wiodących do jakiegoś pobliskiego baru.

**Saja**

Patrzyłam na Diego nie mogąc uwierzyć, że zaproponował mi bym szantażowała własnego ojca po tym jak po tak długim czasie jest między nami znów dobrze.

– Chyba oszalałeś!! – krzyknęłam. – Nigdy tego nie powiem. To złamałoby mu serce. Poza tym za bardzo go kocham i nie chcę znowu stracić rodziny. Dopiero udało mi się znów do nich zbliżyć– krzyczałam.

– Przepraszam. Po prostu nie wiem jak inaczej...

– Mój ojciec mnie kocha i muszę mu powiedzieć, że ja równie mocno jak jego kocham Carlosa i jeśli on zechce go skrzywdzić to ja... To wtedy skrzywdzi też mnie – odparłam. Potem przytuliłam się do Diego. – Boję się, że on mimo to będzie pragnął zemsty na Carlosie– wyszeptałam. Byłam przerażona. Miałam jedynie nadzieję, że Carlos nie zjawi się tu w ten sam sposób co Diego.

– Jesteś tu sam?– zapytałam nagle uświadomiwszy sobie, że tylko jego schwytano. Diego uśmiechnął się do mnie i nagle się spiął jakby ktoś się zbliżał.

– Tak– odparł cicho. Wiedziałam jednak, że kłamie. Dyskretnie zaczęłam się rozglądać i dostrzegłam to co on. Kamera. Sprytnie ukryta w donicy na jednym z okien. Jednak nie dało się ukryć, że tu była. Spojrzałam na niego, a on uśmiechnął się delikatnie jakby tym uśmiechem chciał mnie odwieść od tego co właśnie chodziło mi po głowie. Byłam wściekła. Ruszyłam biegiem do swojego pokoju i po przejrzeniu każdego z kątów odkryłam dwie kamery ukryte sprytnie w każdym z okien. Musiał widzieć mnie w każdej chwili i przez ten cały czas udawał, że nie ma na celu mnie kontrolować?

Chwyciłam kamerę i spojrzałam w nią. Łzy napływały mi do oczu, więc nim pozwoliłam sobie na płacz cisnęłam przedmiotami o podłogę. Kamery rozsypały się na setki elementów. Diego znalazł się przy mnie w jednej chwili.

– Saja może to wymogi ochrony nie twojego ojca– odparł. Próbował mnie jakoś pocieszyć. Sama chciałabym wierzyć, że to nie on wykorzystuje ten wynalazek, aby mnie podglądać w każdej możliwej chwili. Może liczył na to, że zjawi się u mnie Carlos? Tak jak to robił wieki temu na samym początku naszej znajomości?

Ruszyłam w stronę drzwi. Jeden ze strażników drgnął nerwowo widząc z jaką wściekłością zmierzam w jego kierunku. Pokazałam mu fragment kamery. – Gdzie jest pokój w którym oglądają te wszystkie nagrania? – zapytałam. Przerażony mężczyzna wyjaśnił mi szybko jak tam dotrzeć. Spojrzałam na Diego.

– Zostań w moim pokoju. Niebawem wrócę – odparłam.

–Saju nie rób nic głupiego– poprosił.

– Po prostu zaczekaj, dobrze?– odparłam ostro, a on skinął głową i ruszył do mojego pokoju.

Pokonałam kilka korytarzy, aż dotarłam do odpowiednich drzwi. Wpadłam do pomieszczenia rozwścieczona i ujrzałam to czego się spodziewałam. Aro siedział na fotelu i odtwarzał wciąż na nowo

Look in my eyes Where stories live. Discover now