**6**

153 5 5
                                    

**Carlos**

Rodzina Cullenów. Dziwna, dość kontrowersyjna, zwłaszcza, że wśród nich są dwie istoty, którym bije serce. To jednak mogło być dla mnie pomocne. W końcu nie chcieliby chyba, abym skrócił żywot tych istotek, prawda?

Nie miałem na celu krzywdzenia kogokolwiek, ale musiałem uratować Saję. Oni chcieli jej pomóc, więc może i mnie okażą swą dobroć. Nie miałem zbyt wielkich szans w walce z Aro w pojedynkę. To już nie były te czasy co dawniej. Technologia psuła mój dar. W kamerach iluzja była demaskowana,jeśli się dobrze przyjrzeć. Po prostu na nagraniach skrywała mnie mgła. To z pewnością przykułoby uwagę straży kontrolujących monitoring w Volterze.

Byłem roztrzęsiony. Przez tyle lat goniłem za Sają ani razu nie umiejąc stanąć z nią twarzą w twarz, a teraz, gdy wreszcie to zrobiłem, gdy mogłem skosztować jej słodkich ust utraciłem ją ponownie. Została mi odebrana. Tym razem mogłem ją stracić już na zawsze, a wiedziałem, zrozumiałem to dawno temu, że nie umiem bez niej żyć i nie chcę.

Wchodząc do domu Cullenów nie spodziewałem się miłego powitania, tylko ataku. Jednak mała wampirzyca, która wcześniej ostrzegła Saję, iż zbliża się Volturi patrzyła na mnie wyczekująco i z nadzieją. Nie byłem gotowy na taką reakcję.

– Już rozmawiałam z rodziną. Postaramy się pomóc odzyskać Saję– odparła. Moja mina musiała mówić wszystko.

–Mam dar. Mam wizje przyszłości– odparła. Skinąłem głową. Czyli wciąż jeszcze powstają odmieńcy tacy jak moi przyjaciele. Jak ci którzy wiele lat temu byli ścigani przez Aro,aby stać się jego niewolnikami. Ci którzy mieszkają nadal z Diego i są mu wierni, bo daje im pewność, że są wolni.

– Nie wiem czy można tu coś zrobić– odparłem i bezsilny opadłem na kanapę w ich salonie. – Nie damy rady postawić się całemu klanowi Volturi. Są potężni, a ja mam tylko swój marny dar iluzji.

– Jak ci na imię ?– z jednego z pomieszczeń wyłonił się blondyn nie wyglądający już na nastolatka,a więc przemieniony w późniejszym wieku.

– Nazywam się Carlos De La Crúz. A ty to ?

– Głowa tej rodziny, Carlisle Cullen. Posłuchaj Carlosie. Znałem Aro przez wiele lat i nie sądzę, aby Saji groziło jakiekolwiek niebezpieczeństwo z jego strony. Owszem może być zraniony i zły za to jak postąpiła, ale dzieci się każe, a nie zabija– odparł.

– Aro nie jest tylko jej ojciecem. On jest na czele tej całej armii wampirów. Co jeśli zechcą, by pokazał swój gniew?– zapytałem, a Carlisle zamyślił się na moment.

– Aro nie jest z tych, co pozwolą sobą sterować. Jestem pewien, że nie zrobi jej krzywdy– przyznał.

– No to ją zamknie w komnacie jak zrobił to wiele lat temu i zabroni wychodzić. Będzie trzymał ją w ukryciu jak więźnia. Nie chcę tego dla niej. Nie mogę na to pozwolić, ale kiedy ja się tam tylko pojawię zostanę schwytany i zabity z pewnością na jej oczach. Naprawdę nie wiem co robić– odparłem. Carlisle westchnął.

– Skontaktuję się z moją dobrą znajomą. Ona dowie się co z Sają– odezwał się młody wampir wchodząc wraz z resztą do salonu.

– A ty jesteś ?

– Edward– przedstawił się.

– Jaką znajomą? Edward?– kobieta stojąca u jego boku była widocznie zaskoczona jego ofertą pomocy. Wampir zmieszał się i pocałował ją w policzek.

–Wszystko ci kiedyś wyjaśnię, dobrze? – zapytał, a ona spojrzała na niego z niedowierzaniem.

– Masz więcej takich tajemnic? No po prostu cudownie. Wychodzi na to, że nic o tobie nie wiem i wiesz co? To cholernie mnie boli– odparła i wyszła z domu trzaskając drzwiami.

Look in my eyes Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz