Osiem

11 1 0
                                    

Nieudane zalot

Nieudane zalot

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


Śnieg już całkowicie stopniał i przestało mrozić. 14 luty był tuż za rogiem, a Lawenda wciąż nie miała go z kim spędzić. Więc zaplanowała sobie, że dzień zmarnuje na oglądanie telewizji i jedzenie lodów. Jednakże ktoś zapukał do drzwi. Był to ten dobrze znany młodzieniec z blond włosami. Zaprosiła Huberta do środka i zaparzyła mu herbatę.

- Właściwe przyszedłem do ciebie z pewnym pytaniem.

- Jakim? – Zapytała zdzwiona, ponieważ nie wiedziała czego się spodziewać.

- Czy spędziłabyś ze mną walentynki? – Przy czym podał jej jeden kwiatek róży. Nie wiedział jednak, że dziewczyna róż nienawidzi, ale przyjęła podarunek i zgodziła się na randkę.

Gdy nadeszły walentynki, zalała ją fala niepokoju. Nie miała doświadczenia w tych sprawach, lecz nie dawała tego po sobie poznać. Ubrała się w welurową sukienkę z rozciętym dekoltem, sięgającą przed kolano. Nie przepadała zbytnio za sukniami, ale zauważyła, że większość kobiet w tym miasteczku ubiera się staroświecko. Z tego powodu była lekko poddenerwowana tym, że będzie się rzucać w oczy. Włosy zakręciła, a na usta nałożyła czerwoną szminkę.

- Wyglądasz jak księżniczka – odparła Amelka. Za dziewczynką stał Xander wgapiony w Lawendę.

- Dzisiaj pojedziemy dłuższą drogą samochodem, żebyś się na tych obcasach nie przewróciła – zażartował.

Wsiedli razem do srebrnego auta. Zza szyb można było ujrzeć z lewej strony ciągnący się goły las, z prawej zaś były wielkie puste pola uprawne. Śniegu już nie było, tylko świeżo roztopione kałuże.

Miejscem docelowym była mała restauracja znana z dobrego wina. Xander otworzył Lawendzie drzwi i doprowadził ją do Huberta. Był zachwycony wyglądem swojej partnerki, bo jeszcze nigdy nie widział jej tak odświętnie ubranej i podobało mu się to. On sam zawsze wyglądał schludnie i godnie się reprezentował.

- Ślicznie wyglądasz – skomplementował swoją walentynkę.

Jednak to Kornelia świeciła dzisiaj najjaśniej. Skręcone włosy otulały jej małą buzię, purpurowa sukienka idealnie podkreślała kolor jej oczu, a na stopach miała szklane pantofelki niczym kopciuszek. Przyjaciółki powitały się delikatnym uściskiem. Lawenda była zachwycona blaskiem dziewczyny, ale ani trochę nie odczuwała zazdrości, była z niej wręcz dumna.

Usiedli przy okrągłym stoliku i złożyli zamówienia. Na jedzenie bardzo długo czekali. W międzyczasie rozmawiali na rozmaite tematy. Lawenda patrzyła na Xandera i zaczęła dostrzegać jaki w rzeczywistości jest przystojny. Wpatrywała się w niego tak bardzo, że nie poczuła ręki Huberta na swoim ramieniu i badających spojrzeń Kornelii. Dopiero gdy Xander na nią spojrzał wróciła do siebie. Powiedziała, że się zamyśliła i nieświadomie na niego spojrzała.

Gdy kelner przyniósł potrawy od razu wzięli się za jedzenie. Lawenda zamówiła spaghetti z sosem napoli i rukolą. Potrawy okazały się być niezbyt smaczne, ale zjedli je tak czy siak. Czas spędzony w dusznej restauracji okazał się nie do końca udany, pomimo słabych dań, opieszałej obsługi i tłumu ludzi; pierwsza randka Lawendy spowodowała nieprzyjemne uczucie w jej brzuchu, nie ze względu na jedzenie, ale jakby obrzydzenie zalotami swojej walentynki – Huberta. Był to niezmiernie miły chłopak, uprzejmy i zabawny, ale dziewczyna kompletnie nie była nim zainteresowana. Wolałaby zostać z nim w przyjacielskich relacjach. Gdy wyszli już na zewnątrz i przyszła pora na pożegnania Hubert schylił się do dziewczyny, przytulił ją i zamierzał pocałować! Lawenda jednak szybciutko obróciła buzię i całus wylądował na jej policzku. Podziękowała przyjaciołom i z prędkością światła wskoczyła do samochodu. Xander jeszcze przez 5 minut stał przy nich i rozmawiał, a Lawenda umierała z upokorzenia. Gdy jej współlokator już się pożegnał i wszedł do samochodu zapytał czy jest zadowolona z randki i dał do zrozumienia, że powinna być, ponieważ Hubert jest świetnym chłopakiem. Dziewczyna skłamała i przez resztę drogi nie pisnęła już słowa.

Po powrocie do domu nie miała ochoty z nikim rozmawiać, zbyła nawet Amelkę, która przybiegła, chcąc uściskać ją na powitanie. Poleciała po schodach na górę do swojego pokoju i od razu ściągnęła z siebie sukienkę i zmyła makijaż. Była zdenerwowana nie do końca wiedząc czemu, więc zwaliła swój gniew na Huberta. Chciałaby przy następnej okazji przekazać mu, że nie jest nim zainteresowana, ale nie miała pojęcia jak to zrobić. Zastanawiała się całą noc i nadal nie miała pomysłu.

Zwiędłe kwiatyWhere stories live. Discover now