DODATKOWY ROZDZIAŁ - DRACO

Start from the beginning
                                    

— Naprawdę? Nigdy nam tego nie opowiadaliście!

— Nie było czym się chwalić. Byłem wtedy strasznym dupkiem, ale jak widać, szkolne spory wyszły nam na dobre! Nie zamieniłbym waszej mamy na żadną inną kobietę — uśmiechnąłem się. — Może Willow drażni cię, bo chce zwrócić na siebie twoją uwagę? A może odziedziczyła za dużo cech Ginny, która nigdy nie była aniołem. W każdym razie — dodałem, wstając. — Nie ma co martwić się na zapas. Hogwart to magiczne miejsce, nigdy nie możesz być pewnym tego, co się tam wydarzy.

— Może masz rację... — mruknął pod nosem.

— A jeżeli będzie zbytnio ci dokuczała wyślij do mnie sowę, a może zupełnie przypadkiem podeślę ci jakiś gadżet z Magicznych Dowcipów Weasleyów, ale tylko pod warunkiem, że nie powiesz nic mamie, bo inaczej zmyje mi głowę.

— Nigdy w życiu! To będzie nasza mała tajemnica.

— Dobrze, a teraz czas się zbierać. Ubierz się i zejdź na śniadanie, czekamy z mamą na dole — rzekłem, wstając i kierując się w stronę drzwi.

— Tato!

— Tak? — zapytałem, odwracając się ponownie w jego stronę.

— Dzięki.

— Nie ma za co synu. Pamiętaj, że zawsze możesz zwrócić się do mnie z każdym problemem.

Zamknąłem za sobą drzwi i w drodze do kuchni zajrzałem jeszcze do sypialni Cherry. Tak, jak się spodziewałem, moja córka siedziała na swoim kufrze, próbując zamknąć go, pomimo że wyraźnie wpakowała do niego zbyt wiele rzeczy.

— Jak ci idzie księżniczko?

— Ten cholerny kufer nie chce się zamknąć!

— A cóż to za język?! — skarciłem ją. — Damy nie używają takiego słownictwa.

— Tato! Nie jestem żadną damą! A ten kufer jest za mały!

— Wydaje mi się, że jest odpowiedni, po prostu nie był przygotowany na to, że będziesz chciała spakować do niego całą domową biblioteczkę — stwierdziłem, zerkając na pusty regał na książki.

— Ale ja muszę zabrać je wszystkie!

— Wcale nie. Spakuj tylko te, które znajdowały się na liście podręczników.

— A co zrobię, kiedy będę potrzebować jakąś spoza spisu?

— Gwarantuje ci, że podręczniki w zupełności ci wystarczą — westchnąłem. — A jeżeli będzie inaczej, myślę, że bez problemu dostaniesz inne potrzebne książki w bibliotece Hogwartu.

— Tam jest biblioteka? — rozszerzyła oczy ze zdziwienia. — Myślałam, że została zniszczona.

— Owszem, ale została również odbudowana, a jej zbiory uzupełnione. Zejdź z kufra.

Kiedy Cherry zsunęła się na podłogę, pokrywa walizki wystrzeliła w powietrze, a następnie uderzyła w podłogę.

— Widzisz? Zdecydowanie jest tego za dużo. Zaraz zrobimy z tym porządek — powiedziałem, kierując swoją różdżkę w nadmiar rzeczy, odsyłając te niepotrzebne na swoje stałe miejsce. — Gotowe! A teraz przebierz się i zejdź na śniadanie — dodałem, po czym opuściłem jej pokój.

Zszedłem do kuchni, gdzie zastałem Hermionę przygotowującą naleśniki. Chociaż zazwyczaj gotowaniem zajmowała się Dora, moja żona lubiła ją od czasu do czasu zastąpić, szczególnie w takie dni jak dziś.

Hermiona zawsze bardzo przeżywa wszystko, co dotyczy naszych dzieci, chociaż tego nie pokazuje. Ktoś, kto nie zna jej zbyt dobrze, nie jest w stanie tego zaobserwować. Jednak ja znam ją na tyle, że doskonale widzę każde, nawet najdrobniejsze zmiany w jej zachowaniu.

Kwiat WiśniWhere stories live. Discover now