- Zayn przyjedź do apartamentu — wydukałam siadając na ziemi i opierając się plecami o drzwi, całkowicie bezradna.

- Clairy, co się dzieje?

- Przyjedź, proszę — szepnęłam słabym głosem.

- Już jadę — i się rozłączył.

A ja wybuchłam gromkim płaczem.

***

- Jak to możliwe, że ktoś się tu dostał?! To miejsce jest pod ciągłym okiem kamer! — wrzasnął Zayn, kłócąc się z Leo i dwójką innych mężczyzn, których imion nie znałam. Siedziałam na kanapie ze Scarleth na kolanach z twarzą zalaną łzami. Nie miałam na nic siły. Byłam wycieńczona psychicznie tym dniem. W dodatku nastrój Zayn'a mi w tym tylko sprzyjał.

- Panie Malik, kamery na pewno pokażą nam kto mógł się dostać do apartamentu Panny Watson — odparł uspokajającym tonem jeden z nieznanych mi mężczyzn. Wyglądał na znacznie starszego od całej reszty. Był farbowanym blondynem, ukrywając zapewne tym samym swoją siwiznę. Na twarzy miał kilka zmarszczek mimicznych, ale nie kłamiąc, że był przystojnym mężczyzną. Budową ciała również nie grzeszył. — Moi ludzie zajmą się dziś sprawdzaniem monitoringów z całego hotelu.

- To jest absurd, by tak nie dopilnować apartamentu! — Zayn aż kipiał złością, którą mogłam poczuć za każdym razem gdy podniósł głos. Moim ciałem wstrząsały dreszcze, a nastrój Zayn'a nie pomagał mi nic, a nic się uspokoić.

- Spokojnie Panie Malik, sam wszystkiego osobiście dopilnuję — odparł cicho, lecz dobitnie blondyn.

- Landon, jeszcze raz coś się takiego wydarzy...

- Nie wydarzy — wtrącił mu się w zdanie Landon.

- Mam taką nadzieję — fuknął Zayn.

- Zayn, uspokój się najważniejsze jest to, że nic się nie stało Clarissie — Leo spojrzał niepewnie w moją stronę. Ja gapiłam się w czarne niebo za oknem, jak automat głaszcząc sierść Scarleth. Boże, jakie miałam szczęście, że jej nic się nie stało. Wolałam by to cholerne mieszkanie zostało zniszczone, niż odebrano mi moje małe, białe szczęście na czterech łapach.

- Panowie, jesteśmy w kontakcie. Landon, gdybyś miał coś ważnego mi do powiedzenia, dzwoń od razu, nie patrząc na godzinę — rzekł dobitnie Zayn. Czułam jego czuły wzrok na swoim ciele. Tym razem nawet to nie pomogło.

- W porządku — i po jego słowach cała trójka opuściła apartament, bez słowa pożegnania. Wtedy po raz pierwszy zerknęłam na Zayn'a. Nawet gdy był zły, wyglądał jak anioł. Mój anioł.

- Clairy, proszę nie płacz — szepnął podchodząc do mnie i od razu biorąc w ramiona. Scarleth uciekła z moich kolan, a ja sama wstałam i wtuliłam głowę w jego szyję, oplatając rękoma jego tułów.

- Przepraszam, że nie odbierałam telefonów — mruknęłam łamiącym się głosem, zaciskając palce na jego czarnej marynarce od garnituru.

- Czemu David odprawił mnie z kwitkiem? Dlaczego skłamał, że jesteś zajęta? — spytał, biorąc moją twarz w obie dłonie. Przenikliwie mi się przyglądał.

- Bo byłam — szepnęłam, unikając jego wzroku.

- Proszę nie okłamuj mnie, Clairy — burknął. — Nie chciałaś ze mną rozmawiać?

- Zayn...

- Myślałem, że między nami jest już wszystko w porządku — odparł ze słyszalnym bólem w głosie.

Little Daddy's GirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz