- Zauważ, że my do normalnych nie należymy - przerwał mi.

- No tak, ale Zayn... o to właśnie w tym wszystkim chodzi. Jesteśmy zaślepieni seksem!

- Nieprawda - zaoponował od razu. Dlaczego myślałam, że ta rozmowa będzie łatwa? - Seks to tylko dodatek.

- Myślałam, że pieprzenie to u Ciebie podstawa - odparłam z powątpieniem.

- Pieprzyć przestaliśmy się już dawno, maleńka. Ja Cię kocham i uprawiamy miłość.

- Ale hotel chyba właśnie służył do pieprzenia, tak? To była odskocznia, mam tak to rozumieć?

- Żadna odskocznia, Clairy... To był biznes - rzekł.

- Biznes! - parsknęłam. - Prowadzenie seks hotelu to biznes?

- Nawet nie wiesz, jak bardzo dochodowy - uśmiechnął się figlarnie.

- Czy w tym hotelu... klientami były wyłącznie kobiety? - spytałam z wahaniem. Nie chciałam usłyszeć, że brał wiele razy udział w takim czymś. Nie zniosłabym tego.

- Nie, z początku prowadzili go sami mężczyźni i sprowadzali do niego kobiety, który były zainteresowane stosunkami BDSM.

- Pewnie było ich od groma - stwierdziłam.

- Żebyś się nie przeliczyła - prychnął. - Kobiety nie lgną do tego jak owady do światła... Naprawdę trudno jest znaleźć takie, które wolą trochę cierpienia, zamiast słodkiego seksu.

- Brałeś kiedykolwiek w tym udział? - szepnęłam, spoglądając na niego by wyłapać każdą jego reakcję. Zauważyłam, że się lekko spiął.

- Tylko na początku.. Może z dwa razy, nie więcej. Nie bawiło mnie to jakoś szczególnie - odparł obojętnie, a mi to poniekąd przyniosło ulgę, choć i tak wyobrażanie sobie jak Zayn zabawia się z kimś innym, niż ja łamało mi serce.

- To dlaczego szukałeś dla siebie partnerek na wyłączność?

- Dobrze to ujęłaś : na wyłączność. Nie chciałbym pieprzyć kobiety, która była chwilę wcześniej rżnięta przez mojego współpracownika - tutaj westchnął.

- A teraz? Czym jest hotel? - moja ciekawość brała nade mną górę. - Nadal jest takim seks klubem?

- Poniekąd, ale Ci którzy chcą brać w tym udział płacą grube pieniądze no i są zmuszeni milczeć - odparł, popijając powoli szampana ze swojego kieliszka. W sposób jaki język zgarnął kropelki z wierzchu... cholera, zrobiło mi się gorąco! - Ale do tego jest dla nich oddzielne piętro. Ogółem teraz jest to taki normalny hotel.

- Z gratisem - odparłam.

- Tak - potwierdził. - Ot i cała historia.

- Dlaczego Carmen nie chciała odejść z Twojego życia? - palnęłam. Pożałowałam tego pytania tylko przez chwilę. Poniekąd mogłam pytać go o co chcę. Należało mi się to i doskonale to wiedział.

- Przyjaźniliśmy się, Clarisso... Po tym co się zdarzyło kilka tygodni temu, otworzyło mi to poniekąd oczy i zobaczyłem, że chce zniszczyć to, co się między nami utworzyło... Tą więź, którą dość sporo czasu budowaliśmy.

- Źle się czułam z tym, że ciągle się przy Tobie kręciła - powiedziałam, odpychając od siebie natrętną twarz zdziry - Carmen Paoli. - Jeśli już jesteśmy w tym temacie... Wiedziałeś, że mój ojciec spotyka się z jej matką?

- Co? - zapytał zdziwiony.

- Wczoraj ojciec poznał mnie z Mirandą podczas bankietu. Nie wiem czy to spotkanie można zaliczyć do... udanych - uśmiechnęłam się lekko gdy przypomniałam sobie minę Mirandy, gdy wyzwałam jej córkę.

Little Daddy's GirlWhere stories live. Discover now