#13. Rozłąka

151 15 21
                                    


Nie doceniła człowieka, który zapędził jej matkę w kozi róg.

Gdy tylko plotki o niezadowoleniu i niewdzięczności młodej czarownicy wobec niego okrążyły społeczność czarodziejską, Harvey posunął się dalej — przeniósł jej matkę z Munga do prywatnej, mugolskiej kliniki we Francji, skutecznie kończąc możliwość jakiegokolwiek kontaktu z nią. Jeśli Vane sądziła, że na tym sprawa chwilowo się zakończy, srogo się przeliczyła, bowiem kilka dni później otrzymała oficjalne pismo z ministerstwa traktujące o zmianie jej nazwiska, na co wpływu — jako czarownica nieletnia — okazało się, nie miała.

Sądziła, że nawet bezczelność ludzka ma granicę, ale niestety, świat dorosłych po raz kolejny uświadomił ją, iż było dokładnie odwrotnie. Nie pomogła interwencja szkoły, czego można się było spodziewać, ale również z tego powodu, zaufanie Sanah do nauczycieli i instytucji Hogwartu samej w sobie, mocno ucierpiało.

Nie miała już takiej pewności jak wcześniej, że może polegać na dyrektorce ani że wszystko pójdzie tak, jak to sobie ustalili. Tym bardziej że ataki nie ustały — pomimo działającego zaklęcia namierzającego i przedstawienia dowodów na to Ministerstwu Magii, czy raczej jego odłamowi zaciekłych przeciwników mieszańców, czarodzieje orzekli, że była to jawna próba manipulacji ze strony dyrekcji i kadry. Sytuację nakręcały dodatkowo tabloidy, a artykuły w nich zawarte Sanah uznała za całkowicie repulsywne.

Teraz, siedząc w gabinecie profesor McGonagall razem z Remusem i profesorami Flickwickiem i Sprout, czuła się zwyczajnie rozczarowana i pokonana.

Lupin zerkał na nią co chwilę nerwowo, ale nie odważył się jej dotknąć — nawet w geście pocieszenia.

Nie wiedziała, czy być mu za to wdzięczna, czy wręcz przeciwnie.

— Rozumiecie, że sytuacja jest mocno skomplikowana — zaczęła Minerva, starając się znieść wyczekujące spojrzenia zebranych skierowane w jej osobę. Nie chciała podsycać w nich nadziei, musiała mieć pewność, że nikt poza nią nie będzie zdawał sobie sprawy z postępów poczynionych przez Artura Weasleya i Pottera, którzy skrzętnie zbierali dowody na to, że za atakami naprawdę stała zaginiona wciąż Lavender Brown i stary Harvey. Jednak patrzenie na zrezygnowany wyraz twarzy uczennicy, która dostawała rykoszetem przez dumę i uprzedzenia dorosłych czarodziei nie było łatwe. — Ministerstwo zwyczajnie odmówiło współpracy i nie przyjmuje racjonalnych wyjaśnień, czego częściowo każdy z nas z pewnością się spodziewał. Póki co, Remusie, muszę cię zawiesić i poprosić o opuszczenie Hogwartu na najbliższe dwa tygodnie, póki sytuacja nie zostanie przynajmniej uspokojona. Nie odbieraj tego jednak jako zwolnienie, o zamierzam cię jak najszybciej przywrócić na stanowisko — powiedziała stanowczym tonem, choć zdawała sobie sprawę, że Sanah już jej nie wierzyła.

Lupin uśmiechnął się blado.

— To i tak zaskakujące, że jeszcze nie odesłali mnie do Azkabanu — odparł, wyraźnie już zmęczony.

— Bo im nie zależy na skazaniu cię za cokolwiek, tylko na odsunięciu ode mnie — wtrąciła znienacka Vane i splotła ramiona na piersi, odchylając się na krześle.

Domyśliła się, że to jej ojciec stał za wszystkim gdy tylko zobaczyła artykuł w Proroku Codziennym. Zresztą, nie trzeba było do tego geniusza.

— Panno Vane?

— Harvey — sarknęła, nie mogąc sobie tego odmówić. Zaraz jednak spoważniała. — Tu nie trzeba myśliciela, aby połączyć fakty. — Odetchnęła głęboko, a głos na moment jej się załamał, nim kontynuowała — Pani profesor, proszę o list polecający i możliwość przeniesienia do Beauxbatons — powiedziała, ku zdumieniu zebranych dorosłych.

Literatura dramatyczna | Remus Lupin x OCWhere stories live. Discover now