Rozdział 8

12 1 0
                                    

 Szliśmy długim korytarzem razem z Ryanem, byłam spięta, wręcz bardzo spięta. Nie wiedziałam co będą ode mnie chcieli. W pewnym momencie poczułam szturchnięcie w ramię, spojrzałam w lewo i napotkałam piękne zielone tęczówki Billy'ego.

 O czym ja myślę?!

Poprawka, napotkałam zwykłe zielone tęczówki Billy'ego. Blondyn wskazał głową przed siebie więc moje oczy skierowały się w tamtą stronę, przede mną pojawiły się duże drzwi, mniejsze niż od biura Ryana, ale cały czas duże. Te drzwi w przeciwieństwie do tamtych były całe brązowe, mniej rzucające się w oczy. Czy każde drzwi w tym domu są takie wielkie?

-Więc witam w pięknej sali treningowej!- krzyknął uradowany Reynolds a drzwi otworzyły się na oścież.

Zauważyłam przed sobą dużą salę, na prawo była mini strzelnica z ogromnym stołem wypełnionym pistoletami, aż oczy mi się zaświeciły. Po środku były dwa ringi, jeden mniejszy drugi znacznie większy. Po lewej stronie pomieszczenia (Które swoją drogą było ogromne) znajdowały się worki treningowe. Otworzyłam szeroko oczy z wrażenia.

-Widzę że ci się podoba- Ryan zaśmiał się- od czego zaczynamy?

-Myślę że od tych cudeniek- mruknęłam wskazując stół z bronią palną.

Na moją wypowiedź Reynolds uśmiechnął się szeroko, podszedł do mnie i położył dłoń na plecach następnie prowadząc mnie w stronę strzelnicy. Uśmiech nie schodził mi z twarzy gdy przystanęłam przy blacie. Moją uwagę przykuł Rewolwer Colt Python, który od razu chwyciłam w dłoń i odbezpieczyłam go celując w cel. Po kilku sekundach nacisnęłam spust a pocisk uderzył praktycznie idealnie w środek worka. 

Teraz pewnie zadajecie sobie pytania typu ''Jakim cudem ty to zrobiłaś?'' bądź ''Dlaczego potrafisz strzelać?'' no to biegnę z odpowiedzią, mój ojciec uczył mnie strzelać jak byłam mniejsza, dlaczego? Zawsze powtarzał że ''To tak na wszelki wypadek, jakby ktoś chciałby mi coś zrobić'', nie miałam pojęcia kto i dlaczego chciałby mi coś zrobić i jest to dla mnie wciąż tajemnicą. 

Oddałam jeszcze kilka strzałów równie celnych. Następnie wzięłam jeszcze kilka innych pistoletów i pokazałam co potrafię za każdym razem trafiając w worek. Po odłożeniu ostatniej używanej przeze mnie broni odwróciłam się w stronę mężczyzn. Każdy z nich wyglądał jakby zobaczył ducha.

-No co?- zapytałam niewinnie uśmiechając się.

-Skąd mam mieć pewność że nie przestrzelisz mi głowy w nocy?- wydukał Billy patrząc na mnie jak w obrazek.

-Jak będziesz grzeczny to ci jej nie przestrzelę- stwierdziłam puszczając mu lekkie oczko i kątem oka zerknęłam na śmiejącego się z blondyna, Leo.

Po chwili podszedł do mnie Ryan podając mi jakąś torbę.

-Przebierz się tam- tu wskazał na małe pomieszczenie- i przyjdź.

Pokiwałam głową i wzięłam od niego czarną torbę i skierowałam się w stronę, zapewne, przebieralni. Weszłam do pomieszczenia i zdjęłam z siebie ubrania. Wyjęłam z ekwipunku czarne legginsy i bordowy podkoszulek sportowy oraz zwykłe czarne adidasy. Wyszłam z przebieralni i podeszłam przed jeden z ringów. Na podeście zauważyłam Billy'ego

-Więc, będziecie się bić- Reynolds klasnął w dłonie i usiadł na jednym z krzeseł.

-Nie wyrównana walka?- zapytałam- Mnie się podoba- wzruszyłam ramionami i weszłam na podwyższenie i uśmiechnęłam się.

-Jesteś pewna siebie- stwierdził zielonooki - Podoba mi się to - dodał z uśmiechem i zaatakował mnie.

Teraz zapewne padają pytania ''Ty umiesz się bić?'' a no umiem, i to nawet dobrze, a czemu? Gdyż tata kiedyś zapisał mnie na wszystkie możliwe zajęcia z sztuk walki w naszym mieście. I tu znowu wyjaśnieniem było ''To tak na wszelki wypadek''. 

                                                 -----------------------------------------------------------

Po kilku atakach ze strony blondyna stwierdziłam że teraz ja powinnam zaatakować. Schyliłam się i podcięłam mu nogi. Miałam przemyślany każdy najmniejszy ruch. Blondyn zachwiał się trochę a ja zdecydowałam że wykorzystam umiejętność karate. Podniosłam się do pozycji stojącej i wykonałam piruet podnosząc jedną nogę i uderzając nią zielonookiego w twarz, siła uderzenia była tak mocna że Billy upadł na ziemię.

- 1-0 Blondi- powiedziałam pomagając mu wstać. 

-Dobra jesteś- przyjął moją dłoń i uśmiechnął się.

-Okej wystarczy flirtowania- Powiedział Ryan wstając z krzesła.- Przebierzcie się i zapraszam do mojego biura, Leo poczekaj na nich- Reynolds wyszedł razem z ochroniarzami z pomieszczenia.

Poszłam do pomieszczenia gdzie wypsikałam się dezodorantem (który znajdował się w torbie), następnie przebrałam się w moje wcześniejsze ubrania. Na sam koniec schowałam ciuchy dane mi przez Ryana do torby. Wyszłam z małego pomieszczenia i w oczy od razu rzucili mi się rozmawiający ze sobą mężczyźni. Podeszłam do nich i przystanęłam obok.

-Idziemy?- zapytałam a ci pokiwali głowami i ruszyliśmy w stronę biura.

                                            ------------------------------------------------------

-Więc, jeśli już należysz do naszego ''gangu''- zaczął Ryan robiąc cudzysłów w powietrzu (muszę również zaznaczyć że wyprosił ochroniarzy za drzwi)- Powinnaś coś wiedzieć- zrobił mini pauzę- To nie tylko gang, to też mini organizacja- powiedział uśmiechnięty od ucha do ucha.

-Że w sensie jaka ''organizacja''- zapytałam marszcząc brwi.

-Taka organizacja że pomagamy światu- Reynolds wzruszył ramionami- niedługo poznasz resztę zespołu.

-Okej ale w sensie jak ''Pomagamy światu?''- zrobiłam cudzysłów w powietrzu.

-Zabijamy złych gości i bum! Świat jest lepszy- wytłumaczył mi Leo popijając Whiskey. 

-Czyli gang to tylko przykrywka- bardziej stwierdziłam niż zapytałam.

-Dokładnie- powiedział chyba wiecznie uradowany Reynolds.- A i jeszcze jedno, musisz tak jakby zginąć.

Tak jakby zginąć...?

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Cześć kochani! Jak możecie zauważyć zmieniłam koncepcje opowiadania jak i zmieniłam imię Bena na Billy, gdyż ostatnio szukałam jakiegoś opowiadania o numerze cztery (Billym) z 6 underground i żadnego nie znalazłam więc stwierdziłam że zmienię to opowiadanie właśnie w opowiadanie o Billym. Ale nie bójcie się! Poprzednie rozdziały zostaną takie same tylko zmienię imię głównego bohatera :) Dajcie znać czy takie coś się wam podoba. (A no i Leo będzie numerem 6 i nie zginie)

-820 słów

~Cebulka.

Nie wytrzymasz ze mną // Number 4 (Billy) //Where stories live. Discover now